Kiedy pierwszy raz wklepałem w wyszukiwarkę hasło "Szumisie" i przeczytałem o "pluszakach, które zastąpią suszarki", byłem lekko przerażony. – O co chodzi? – pytałem sam siebie. Muszę przyznać, że o rodzicielstwie wiem całe nic, ale zupełnie nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak szum suszarki może być zbawieniem dla setek tysięcy rodziców i ich dzieci. – Przecież ten dźwięk przypomina bardziej pocieranie styropianem o ścianę – nie dowierzałem. "Pojedziesz i zobaczysz!" – przekonywali mnie bardziej doświadczeni redakcyjni rodzice. Więc pojechałem do podłowieckiej szwalni, gdzie miałem spotkać się z kierującymi firmą Anną Skórzyńska i Marcinem Gawrońskim. I się przekonałem.
Suszarkowa kołysanka
Pomysł na „Szumisie” pojawił się przed sześcioma laty, kiedy Ani urodziło się pierwsze dziecko. – Na początku usypiałam małego przy dźwięku pracującej suszarki, podobnie jak dziesiątki innych rodziców. Z czasem jednak zrobiło się to męczące, więc zaczęłam się zastanawiać, czy nie dałoby się w czymś "zamknąć" tego uspokajającego niemowlaka szumu. Wtedy przyszedł mi do głowy pluszowy miś i tak wszystko się zaczęło – opowiada Skórzyńska.
Skąd jednak w ogóle wzięło się przekonanie, że dzieciom pomaga w usypianiu dźwięk przypominający włączoną suszarkę? – pytam. – Z opinii wielu naukowców i lekarzy - odpowiada twórczyni "Szumisiów" i dodaje – W Stanach Zjednoczonych już kilkanaście lat temu przeprowadzono badania, które udowodniły, że niemowlaki słyszące te dźwięki – fachowo nazywane białym szumem – potrzebują na zaśnięcie o wiele mniej czasu niż pozostałe dzieci – podkreśla Ania.
Biały szum kojarzy się bowiem niemowlakowi nie z działającym odkurzaczem czy okapem, a z odgłosami słyszanymi w łonie matki – bijącym sercem czy pulsującą krwią – które przypominają mu najbezpieczniejszy czas w życiu. I dlatego te dźwięki naśladują "Szumisie".
Dziecięce kaprysy – Zbudowanie mechanizmu odtwarzającego biały szum było największym wyzwaniem, Przecież nie można było przenieść w prosty sposób dźwięku suszarki do wnętrza misia, trzeba było o wiele bardziej wyrafinowanych rozwiązań – wspomina Skórzyńska.
Zatrudniła więc informatyków, którzy miesiącami opracowywali najodpowiedniejszą metodę, jednocześnie sprawdzając, jakie dźwięki dzieci lubią najbardziej – wysokie czy niskie, ciche czy głośne, szybsze czy wolniejsze. – Ale okazało się, że niemowlaki są bardzo wybredne i ostatecznie wprowadziliśmy pięć rożnych szumów – fale morskie, padający deszcz, bicie serca i dwa przypominające pracującą suszarkę. To jednak nie udałoby się, gdyby nie Marcin – przekonuje Ania.
Jak usypiać noworodka?
Noworodek dopiero co opuścił miejsce, gdzie panowała absolutna ciemność, a także ograniczona przestrzeń. Aby zapewnić mu spokojny i komfortowy sen po przyjściu na świat należy stworzyć mu warunku choć trochę przypominające maminy brzuszek.
Początkowo nie powinno się kłaść maluszka w obszernym łóżeczku niemowlęcym, ponieważ będzie czuł się nieswojo. Wygodnie i przytulnie będzie mu w staroświeckiej kołysce lub wiklinowym koszu. Maluchy lubią być także owinięte w kocyk, ponieważ czują się ograniczone zupełnie jak w brzuchu. Nie bez powodu łatwiej wyciszyć i uspokoić maluszka lulając go – delikatne kołysanie także przypomina mu okres płodowy.
Niezwykle istotne jest także, by zapewnić noworodkowi dopływ kojących dźwięków, które jeszcze do niedawna nieustannie mu towarzyszyły. Spanie w absolutnej ciszy może być dla niego zbyt trudne. Odgłos bicia serca matki, burczenie brzucha, głosy innych ludzi i wszelkiego rodzaju szumy – właśnie to do tej pory uspokajało nowonarodzone dziecko.
Pamiętam, że ja, jako młoda mama podczas usypiania włączałam mojemu dziecku odkurzacz, odpływał bardzo szybko. Obecnie idealną alternatywą dla wykorzystywanych wcześniej odkurzaczy, suszarek i wentylatorów są Szumisie, które emitują dźwięki słyszane przez dziecko w macicy.
Pory snu dziecka regulują się po paru tygodniach, dlatego nie należy wymuszać na noworodku snu w nocy poprzez uniemożliwianie mu drzemki za dnia. Takie postępowanie nie przyniesie nic dobrego, ponieważ niewyspany, rozdrażniony maluszek będzie nie tylko gorzej spał, ale także zacznie mieć problemy z jedzeniem.
Ewelina Kowalczyk / Mamadu
Marcin jest wspólnikiem Skórzyńskiej, w jego szwalni wyszywane są wszystkie "Szumisie". – Na początku myślałem, że "Szumisie" są wyłącznie modnym gadżetem dla rodziców. Ale byłem świadkiem, jak podczas firmowej sesji zdjęciowej zapłakanemu niemowlakowi dano naszego misia i usnął w ciągu dwóch minut. Wtedy zobaczyłem, że to naprawdę działa – wyjaśnia Marcin.
Miś dla 40-latka W firmie dzielą się obowiązkami – Skórzyńska zajmuje się marketingiem, Gawroński nadzoruje produkcję. A kto projektuje misie? – Współpracujemy z Asią Wolszczak. Ona wszystko oblicza, układa i obszywa, a my tylko decydujemy, co dalej. W ten sposób powstał każdy z naszych produktów – misie, kocyki czy poduszki – tłumaczy pomysłodawczyni "Szumisiów".
– I wszystkie one są unikalne, wcześniej bowiem nikt nie wykorzystał białych szumów do projektowania zabawek - zaznacza Ania. – Naprawdę nikt? – pytam z lekkim niedowierzaniem. – Sprawdziłam wszystko dokładnie, kiedy wpadłam na pomysł robienia "Szumisiów". Miś, który szumi jak suszarka był zupełnie nowatorski. Tylko w USA był wtedy na rynku miś, który odtwarzał dźwięk bicia serca z łona mamy. Dopiero w ostatnich dwóch-trzech latach zaczęły się pojawiać podobne zabawki – na przykład lampki z szumem – stwierdza Skórzyńska.
Ale "Szumisie" cieszą się wciąż ogromnym zainteresowaniem i to nie tylko wśród rodziców niemowlaków. – Niedawno zadzwoniła na naszą infolinię pani, która chciała kupić misia dla swojego 40-letniego syna. Tłumaczyła, że jej "dziecko" zmaga się z bezsennością i tylko dźwięk suszarki uśmierza jego ból, a to jest przecież bardzo niebezpieczne, więc chce mu kupić "Szumisia" – mówi Gawroński.
Kierunek Chiny
Ta historia może się wydawać tylko pozornie śmieszna. Lekarze bowiem naprawdę zalecają wykorzystywanie białych szumów do leczenia bezsenności czy zaburzeń koncentracji. Także osobom narażonym na stres nie zaszkodziłoby spędzenie kilku nocy z „Szumisiem”. – Wciąż jednak robimy produkty głównie dla noworodków i niemowlaków – twierdzi Skórzyńska.
I Anię, i Marcina cieszy, że po misie coraz chętniej sięgają szpitale. – Lekarze i położne bardzo sobie chwalą te zabawki. Chcą je mieć na każdym oddziale pediatrycznym – przekonuje Gawroński.
Ale „Szumisie” pomagają także nieco starszym dzieciom. – Dzięki nim przyzwyczaiłam swoje maluchy do regularnego snu. Po prostu o 12 włączałam misia i wiedziały, że to czas drzemki – opowiada Ania.
A jakie plany na przyszłość mają Ania z Marcinem? – Chcemy dalej rozwijać "Szumisie". W przyszłym roku planujemy nawet rozpocząć eksport misi do Chin. Liczymy, że nam się uda, bo chińskie władze niedawno skończyły z trwającą ponad 40 lat polityką jednego dziecka, więc rynek na pewno się powiększy – odpowiadają wspólnie.