InnPoland dotarł do listu, w którym przewoźnicy wytykają ministrowi finansów, że ustawa o podatku od handlu detalicznego jest oderwana od rzeczywistości. Ustawodawca szukał pieniędzy w sklepach internetowych, ale to właśnie głównie firmy przewozowe będą mieli poważne kłopoty: na kurierów ma spaść obowiązek pobierania podatków od zagranicznych sklepów internetowych. – Zaproponowana regulacja nie bierze pod uwagę realiów biznesowych działania przewoźników – czytamy w liście Forum Przewoźników Ekspresowych do Ministerstwa Finansów. Projekt był pisany na kolanie, dodają eksperci.
Projekt nowej ustawy o podatku od handlu detalicznego budzi spore zdziwienie ekspertów podatkowych, a także poważny stres u przewoźników. Suchej nitki nie zostawili na tym ani zapytani przez redakcję ekonomiści, ani przewoźnicy. Politycy zapowiadali wejście tej ustawy już od kilku miesięcy, jednak dopiero ostatnio okazało się, że nowym podatkiem od handlu detalicznego zostaną również objęte sklepy internetowe, które nie mają swojej siedziby w Polsce, a jedynie wysyłają tu swoje towary. Po opublikowaniu projektu ustawy przez rządowe centrum legislacyjne podniosły się głos, że zakończy to w Polsce działalność bardzo popularnego sklepu internetowego AliExpress lub np. wysyłającego towary z Niemiec sklepu Zalando czy Amazon. Te dwa sklepy jednak wstrzymały się z komentarzem do zakończenia prac nad ustawą.
Zdaniem zapytanych przez InnPoland ekspertów, problemem nie będzie wzrost cen towarów w chińskim sklepie internetowym dla polskich konsumentów, a o obowiązki poborcy podatkowego, który resort finansów chce nałożyć na firmy przewożące towary z Chin do Polski. Według art. 11 tej ustawy, to właśnie przewoźnik, czyli firma, która dostarcza zakupy od sprzedawcy do klienta, ma obowiązek wziąć oświadczenie od sprzedawcy o uregulowaniu podatku. Jeśli tego oświadczenia od sklepu internetowego nie uzyska, przewoźnik ma pobrać od sklepu podatek, naliczony od zadeklarowanej wartości przesyłki – lub ryczałtem w wysokości 40 zł. Ustawa jednak nie podpowiada w żaden sposób, jak przewoźnik miałby to wyegzekwować, w razie, gdyby sklep nie chciał współpracować.
Skąd dostawca ma wiedzieć, czy paczka, którą ma dostarczyć, jest od sklepu czy od osoby prywatnej? – zastanawia się w rozmowie z INNPoland prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny w PwC Polska. Jak twierdzi nasz rozmówca, sprzedający nie ma obowiązku udzielenia takich informacji firmie kurierskiej. – Uważam, że to dziwna konstrukcja, narzucenie na firmy kurierskie działań, które powinny być obowiązkiem państwa – dodaje profesor. – To bardzo dziwne rozwiązanie, wymyślone na poczekaniu, po zorientowaniu się, że opodatkowaniu uciekają sklepy internetowe – dodaje.
O zdanie zapytaliśmy też samych zainteresowanych, czyli firmy przewozowe. InPost zauważa, że na razie nie wiadomo, jak w praktyce wyglądałyby pobór podatku, ponieważ brakuje przepisów wykonawczych, a przy tym, jeżeliby zostały wprowadzone podatki tylko dla polskich firm, to znacznie spadła by ich konkurencyjność w stosunku do podmiotów zagranicznych.
Zdaniem DHL, wdrożenie sprawnego mechanizmu pobierania oświadczeń podatkowych lub opłat będzie długie i bardzo skomplikowane. Polski podatek od sprzedaży w sklepach internetowych wymagałby globalnej reorganizacji w firmie i nowych rozwiązań informatycznych. „Trudno jest przewidzieć, jak na wejście w życie ustawy zareagowaliby sprzedawcy zagraniczni i rynek polskich odbiorców oraz, o ile wzrosłyby ceny produktów przesyłanych z Chin – czytamy w oświadczeniu prasowym przesłanym do redakcji InnPoland. Jak zaznaczył przewoźnik, prawdopodobnym scenariuszem wydaje się jednak być spadek liczby przesyłek do odbiorców indywidualnych z Chin do Polski.
W słowach nie przebierało natomiast Forum Przewoźników Ekspresowych w swoim liście do Ministerstwa Finansów, do którego dotarł nasz portal. Zdaniem FPE, zaproponowana regulacja nie bierze pod uwagę realiów biznesowych działania przewoźników. Jak tłumaczy stowarzyszenie, dostawa towarów z zagranicy do konsumentów „nie polega na tym, że polski przewoźnik odbiera towar od sprzedawcy detalicznego z siedzibą poza terytorium Polski i doręcza go do konsumenta w Polsce”.
W tym procesie bierze udział kilka firm, a przewoźnik, który doręcza towar w Polsce, jest zwykle kolejnym podwykonawcą przewoźnika zagranicznego – i nie jest w ogóle stroną i nie ma pojęcia, czy przedmiot nadał sprzedawca detaliczny czy hurtowy, czy siedziba sprzedawcy znajduje się poza terytorium Polski, a także nie ma narzędzi, by dowiedzieć się, czy przedmiot został sprzedany, czy może jest przesyłany nieodpłatnie. Przewoźnik tego nie wie i nie ma jak tego się dowiedzieć, wyjaśnia SPE.
Na jakim etapie jest feralna ustawa? Zapytany o komentarz resort finansów poinformował, że nie udziela komentarza do czasu zakończenia konsultacji międzyresortowych. Projekt trafił do uzgodnień międzyresortowych i do Rady Dialogu Społecznego. – Dziś do końca dnia przedłużony został termin przesyłania uwag, które poddane zostaną wnikliwej analizie – napisała nam Wiesława Dróżdż, rzeczniczka Ministerstwa Finansów.
Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej
Projekt z 2 lutego 2016 r.
Art. 11. 1. W przypadku towaru dostarczanego za pośrednictwem przewoźnika od sprzedawcy detalicznego z siedzibą poza terytorium RP, do nabywcy będącego konsumentem, przewoźnik jest zobowiązany do uzyskania od wysyłającego oświadczenia o uiszczeniu podatku, o podleganiu zwolnieniu z podatku albo oświadczenia, że przesłanie przesyłki nie jest związane z dokonaniem sprzedaży detalicznej przesyłanych przedmiotów.
2. Przewoźnik, który nie spełnił obowiązku, o którym mowa w ust. 1, jest obowiązany, jako płatnik podatku, pobrać podatek od wysyłającego, naliczony od zadeklarowanej wartości przesyłki, a w przypadku niezadeklarowania wartości przesyłki - w ryczałtowej wysokości 40 zł od takiej przesyłki. Czytaj więcej
To nie koniec niedorzeczności. Ustawa bowiem w takim kształcie jak obecnie narusza prawo unijne. Jak twierdzi w rozmowie z INNPoland Radosław Piekarz, doradca podatkowy w firmie A&RT Rynkowska, Kozieradzki, Piekarz, dochodzi tu do naruszenia warunków równej konkurencji i dyskryminacji kapitału zagranicznego. Piekarz przypomina, że podobne problemy wiązały się z węgierskim podatkiem od handlu, który w końcu został uznany za niedopuszczalny przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Czym to grozi? Polska będzie musiała zwrócić pobrany w ten sposób podatek, twierdzą eksperci.
Proszę mi wierzyć, że jest ostatnią rzeczą o jakiej możemy marzyć, aby być poborcą podatku w imieniu państwa, bo to rodzi spore problemy od logistycznych do prawnych. Ale trudno mi sobie wyobrazić, aby taka praca, wykonywana przecież w imieniu państwa, odbywała się bez wynagrodzenia.