Wchodząc na stronę alibaba.com można znaleźć szeroką ofertę drewnianych okularów z Chin. Do woli można przebierać w różnych kształtach i kolorach, a ceny tych cacek zaczynają się już od 2 dolarów za sztukę! Może się wydawać, że pobicie takiej oferty jest niemożliwe. – Wszystko jest możliwe! – mówi Grzegorz Komorowski, stolarz z Suwałk, który trzy lata temu ze swojego warsztatu zrobił prawdziwą pracownię optyczną. Panu Grzegorzowi nie straszna konkurencja, a jego okulary zamawiają firmy z Anglii, USA i Kanady.
Grzegorz Komorowski to stolarz z prawdziwego zdarzenia. Ma 36 lat, a w branży jest od 20 lat. Pierwsze kroki rzemieślnicze stawiał w technikum o profilu technologii drewna. Przeszedł wszystkie szczeble drewnianej kariery. Najpierw zajmował stanowisko pomocnika stolarza przy produkcji drzwi, potem był montażystą mebli i ich projektantem. Dziś razem z bratem (również stolarzem) prowadzi rodzinną firmę Greko. Jak do tego doszło? Zacznijmy od początku...
Głowa pełna pomysłów
Komorowski nie narzekał na swoją etatową pracę, która dawała mu poczucie stabilności. Jednak jego głowa pełna pomysłów nie pozwalała mu na tym poprzestać. Bardzo szybko zaczął szukać dodatkowych możliwości rozwoju w swoim fachu. Nie chciał tracić czasu więc zaczął rozglądać się za dodatkowymi zleceniami poza godzinami pracy na etacie. – Wykształcenie oraz zamiłowanie do stolarstwa sprawiło że cały czas rozglądałem się co tu można ciekawego produkować z drewna, tak wpadła mi w oko deskorolka, mały kawałek drewna w dobrej cenie – dodaje. Było to 10 lat temu.
Wraz z bratem uruchomili niewielką produkcję deskorolek, minideskorolek, fingerboardów i fingerparków. Projektem zajmowali się po godzinach, w małym wynajmowanym warsztacie, a swoje produkty sprzedawali przez internet. Wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze inwestowali w maszyny i wyposażenie warsztatu. Choć nie zdawali sobie jeszcze wtedy z tego sprawy, były to pierwsze kroki do ich rodzinnego, okularowego biznesu.
Biznes deskorolkowy jednak nie wypalił. Komorowski nie zamierzał się poddawać i zaczął rozglądać się za nową specjalizacją. – Przypadkiem, na jednym z forów branżowych dla stolarzy, znalazłem ogłoszenie „Poszukuje producenta drewnianych okularów” przeszukałem internet i okazało się że w Polsce jeszcze nie ma drewnianych okularów (nawet chińskich), było to ok 3 lata temu. Za granicą produkt ten dopiero zaczął się pojawiać, a jego ceny były na bardzo wysokim poziomie jak na tak mały kawałek drewna – mówi pan Grzegorz.
Od marzeń do ich realizacji
Po przeczytaniu ogłoszenia i wstępnym researcheru Komorowski zadzwonił pod numer pozostawiony pod informacją. Okazało się, że zamówienie wystawiła firma z branży odzieżowej, szukająca podwykonawcy, który wykonałby okulary, które zostaną sprzedane pod logiem firmy. Stolarz nie zastanawiał się dwa razy i od razu zaczął przeprowadzać pierwsze próby.
Łatwo nie było - Przez dwadzieścia lat pracy stolarkę poznałem od podszewki, a o okularach moja wiedza była na poziomie zerowym. Musiałem bardzo szybko zgłębiać wiedzę. To były setki godzin spędzonych przy internecie. Nawet szukanie soczewek do okularów w hurtowniach okazało się niesamowitym problemem. Dzwoniłem do hurtowni i pytałem o soczewki do okularów przeciwsłonecznych. Nikt mi nie potrafił pomóc, handlowcy nie rozumieli mojego pytania. Dziś wiem, że wyglądało to tak jakbym wszedł do apteki i powiedział, że chcę kupić tabletkę – wspomina pan Grzegorz.
Zanim udało się zdobyć akceptację jakości od klienta minęło kilka miesięcy. Przez ten czas Komorowscy przeprowadzili szereg testów. Kiedy w niewielkim suwalskim zakładzie powstawał pierwszy projekt drewnianych oprawek na rynek zaczęły wchodzić chińskie produkty. Jednak nie zniechęciło to pana Grzegorza. – Moje okulary są produkowane w technologii klejenia krzyżowego przez co są mocniejsze. Chińczycy produkują w technologii frezowania jednego kawałka drewna, więc ich produkty często pękają wzdłuż usłojenia drewna. Poza tym jestem też nastawiony na pełną obsługę, kluczem jest tutaj obsługa serwisowa, certyfikaty itd. – wyjaśnia Komorowski.
Pomysł zaczął nabierać wiatru w żagle. Zaraz po pierwszym zamówieniu pojawiło się kolejne. Okazało się, że brak obaw o konkurencje był trafiony, druga firma, która zamówiła okulary u pana Grzegorza zamawiała oprawki z Chin ale wolała mieć dostawcę z polskiego rynku, który wykonywałby okulary na indywidualne zamówienie. Właściciele Greko byli już pewni, że ich biznes odniesie sukces. Za ostatnie oszczędności kupili maszynę CNC.
Pierwsze prawdziwe sukcesy
Lista klientów zaczęła się rozrastać zaraz po wykonaniu pierwszych zamówień. Pan Grzegorz porzucił pracę na etacie, złożył wniosek o dotację unijną i całą swoja energię skierował na rozwój okularowego biznesu. Z dofinansowania kupił kolejną maszynę CNC oraz specjalny laser. Tak powstała nowa polska marka Helios.
Kolejnym krokiem było zdobycie odpowiednich certyfikatów. – W tej chwili posiadam certyfikat na okulary przeciwsłoneczne. Tutaj głównym elementem, który się bada są soczewki. Sprawdza się czy posiadają odpowiednie paramenty takie jak np. stopień przyciemnienia, polaryzacja, przepuszczalność promieniowania UV czy deformacje od kształtu po zamontowaniu w oprawkach. – tłumaczy pan Grzegorz.
Firma Komorowskich jest w stałym kontakcie z Państwowym Instytutem Ochrony Pracy ponieważ jest w trakcie zdobywania certyfikatu na oprawki do okularów korekcyjnych. Jest w trakcie, bo jak tłumaczy właściciel, to bardzo długi i skomplikowany proces. Takie okulary są produktem kwalifikowanym jako wyrób medyczny, stąd surowe przepisy. Między innymi bada się odchyłki od wymiarów między poszczególnymi seriami z dokładnością do kilku dziesiątych milimetra, odporność na samozapłon czy wytrzymałość na zamykanie i otwieranie nauszników. Okulary Helios pozytywnie przeszły wstępne badania.
Odpowiednie certyfikaty trzeba pozyskać nie tylko na same szkła, które mogło by się wydawać najważniejszym elementem w okularze. – Proszę sobie wyobrazić chiński lakier na okularach, który może prowadzić do podrażniania skóry. Ja zaopatruje się w lakiery producentów europejskich, którzy muszą i mają certyfikaty spełniające normy europejskie i światowe, to samo dotyczy soczewek. Chińskie deklaracje o normach są pisane zazwyczaj „na kolanie”, nie maja one nic wspólnego z rzeczywistością – tłumaczy Komorowski.
Konkurencja nam nie straszna
– Bez obsługi serwisowej żaden optyk nie zechce handlować produktem niemarkowym który nie posiada akcesoriów serwisowych. Poza tym dziś jest już dużo firm, które handlują tym samym produktem chińskim, a różniącym się jedynie logiem. Dodatkowo technologia, którą stosuję wyróżnia moje okulary z uwagi na możliwość wyboru do kilku gatunków drewna w jednym okularze – dodaje Komorowski. Zamawiając okulary Helios mamy możliwość wyboru gatunku drewna z przodu frontu, od wewnętrznej strony frontu i w zausznikach. Możemy wykonać front z palisandru, a zauszniki z orzecha. Nowością są też okulary wykończone kamieniem lub materiałem jeansowym.
Głównymi klientami Greko są firmy, które chcą sprzedawać okulary pod własnym logiem do dalszej odsprzedaży. Pan Grzegorz jest zarejestrowany jako producent w bazie EEN (Enterprise Europe Network). To internet jest dla niego główną platformą sprzedażową, za pomocą którego udało mu się nawiązać kontakt z firmami z Anglii, USA i Kanady. Obecnie Komorowscy są też w trakcie rozmów z europejskim klientem, który chce podpisać umowę z deklaracją wyłączności na jego kraj. Właściciel jak na razie nie zdradza co to za kraj.
Komorowski może pochwalić się zrealizowanym zamówieniem dla TomToma, a niedawno próbki okularów Helios powędrowały do Bentleya. Tego typu firmy zamawiają drewniane okulary do promocji. Głównymi zamówieniami są te hurtowe, jednak pan Grzegorz myśli wielotorowo, cały czas pracuje nad własną kolekcją, która będzie sprzedawana pod własna marką Helioslook, a ich cena będzie w granicach 250 – 350 złotych.
Póki co wszystkie zarobione pieniądze wkładane są w rozwój warsztatu. Dziś Pan Grzegorz mówi o sobie półprofesjonalny producent drewnianych oprawek. Jego droga zawodowa jest doskonałym przykładem na to jak można iść na przekór schematom, no bo kto wybierając się do szkoły stolarskiej zakładałby, że w przyszłości zajmie się produkcją okularów? – Całe życie jestem związany ze stolarką, nigdy się bym nie spodziewał że skrzyżuję ją z branżą optyczną – dodaje pan Grzegorz. Kto wie, może rośnie nam polski Ray-Ban?