Muzyka Mike'a Vickersa jest dobrym nawiązaniem do starej Sondy
Muzyka Mike'a Vickersa jest dobrym nawiązaniem do starej Sondy Youtube

Kiedy miałem kilkanaście lat, na każdy kolejny odcinek „Sondy” czekałem jak na święto. W telewizji były tylko wtedy dwa kanały. Dominowały zgrzebne produkcje z krajów demokracji ludowej.

REKLAMA
„Sonda” była oknem na świat, a nawet kosmos. Korzystała często z materiałów z krajów Zachodu, pokazywała rzeczy, które z perspektywy szarego warszawskiego osiedla były czymś z zupełnie innej rzeczywistości. Do dziś, kiedy słyszę charakterystyczny motyw czołówki tego programu czuję ciarki na plecach. Dlatego do próby reaktywacji „Sondy” podchodziłem z bardzo dużą obawą. Ktoś będzie musiał się zmierzyć z legendą.
W poniedziałek 14 marca usiadłem przed kolorowym, płaskim telewizorem i włączyłem „Sondę 2”. Zaczęło się od dobrze znanego utworu „Visitation” Mike’a Vickers’a. Czołówka świetnie nawiązuje do tej, którą pamiętam z dzieciństwa. Jest oczywiście dużo nowocześniejsza, ale widać, że jest udaną wariacją na temat oryginału. Doktor Tomasz Rożek starał się nawiązać do niemal teatralnych spektakli, do których przyzwyczaili Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński.
Znów odnalazłem te emocje, niepokój związany z tajemnicą, która kryje się w nauce. Poczułem ten impuls, który pchał mnie do biblioteki, kazał zadawać pytania, poddawać w wątpliwość to co widzę…
„Sonda” była skonstruowana na sporze, na różnicy zdań dwóch prowadzących – Andrzeja Kurka i Zdzisława Kamińskiego. Pamiętam, jak zgadzałem się z jednym z nich, by po chwili usłyszeć przekonujące kontrargumenty. Musiałem się zdecydować, wizja którego prowadzącego bardziej do mnie przemawia, albo spróbować pogodzić je obie. Takiego krytycznego spojrzenia zabrakło mi w nowej „Sondzie”.
Pierwszy odcinek nowej „Sondy 2” był świetnie zrealizowany. Sprawnie poprowadzona narracja, ciekawe materiały własne, eksperci, dużo nawiązań do programu Kurka i Kamińskiego… to wszystko było bez zarzutu. Widać, że produkcja miała porządny budżet na realizację. To ogromne zalety.
I chociaż brakuje mi tego sporu, który był osią poprzedniego programu, to będę oglądał „Sondę 2”. Ma szansę być dobrym programem popularno-naukowym. Ale prawdziwym testem będzie to, czy program zachwyci pokolenie obecnych nastolatków, tak jak zachwycał nas, w latach 80.

Napisz do autora: tomasz.staskiewicz@innpoland.pl