Kogo tak naprawdę obawiają się bankowcy?
Sebastian Ptak
18 kwietnia 2016, 09:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 kwietnia 2016, 09:21Apple, Google, Amazon czy Samsung – to tylko najbardziej znane firmy technologiczne, które śmiało spoglądają w stronę rynku usług finansowych. Do tego dochodzi cała armia mniejszych firm FinTech chcących podebrać bankom klientów. Co to oznacza dla polskich banków i ich technologicznych partnerów? Jak z fintechowej rewolucji wyjść obronną ręką?
Dlaczego bankowcy nie śpią po nocach? Gdyż „w bankowości idzie nowe”. Pod takimi tytułami całkiem niedawno dr Michał Macierzyński pisał o jednym z najgorętszych obecnie zjawisk w bankowości. Chodzi o FinTech, czyli firmy technologiczne, które coraz w większym stopniu angażują się w rynek usług bankowych.
Innowacyjne, elastyczne, nieograniczone restrykcyjnymi regulacjami mają być zagrożeniem dla nieco skostniałych, tkwiących w erze analogowej banków. Autor przytoczonych artykułów o sen polskich bankowców jest jednak spokojny. Wskazuje na kilka słabości fintechowych startupów w starciu z bankami (przynajmniej polskimi). Oto najważniejsze, według mnie, z nich.
Po pierwsze, system bankowy w Polsce może pochwalić się wysokim poziomem zaawansowania technologicznego. Konkurencja jest więc zażarta. Po drugie, przeszkodą dla ekspansji fintechowych firm jest startupowy charakter większości z nich – brak własnego kapitału, rynkowych kompetencji oraz nastawienie na szybką sprzedaż własnej technologii. Wreszcie na niekorzyść pozabankowej konkurencji działać mają regulatorzy, którzy z pewnością zainteresują się branżą FinTech, jak tylko jej działalność nabierze odpowiedniej skali.
Polski rynek bankowy mocno różni się od tego, z jakim mamy do czynienia na Zachodzie. W naszym kraju banki zaczęły inwestować w technologie dość późno, dzięki czemu od razu postawiły na nowoczesne, internetowe rozwiązania. W Polsce to banki są „fintechami”, a relacje między nimi a dostawcami technologicznymi są zgoła inne niż w Europie czy w Stanach Zjednoczonych – oparte na współpracy.
Oferowane przez polskie banki usługi technologicznie wręcz wyprzedają najnowsze fintechowe propozycje, jakie pojawiają się na świecie. Świetnym przykładem może być rynek płatności elektronicznych. Praktycznie wszyscy pośrednicy w usługach płatniczych ściśle współpracują z bankami. Dzięki temu mogła powstać taka forma płatności jak Pay by link – wygodna, a jednocześnie gwarantująca „bankowy poziom bezpieczeństwa”. Inny przykład to przelewy natychmiastowe – usługa która u nas powoli staje się standardem, a dla większości klientów w Europie jest zwyczajnie niedostępna.
Nie sposób również odmówić racji argumentowi o słabościach nieopierzonych startupów w konkurencji z bankami. Sam jestem krytykiem startupowego modelu biznesowego opartego o zewnętrzne finansowanie. Uważam wręcz, że system ten jest zagrożeniem dla rozwoju prawdziwych innowacji.
To jest temat na oddzielny tekst. Tu chciałem zwrócić jedynie uwagę, że FinTech to nie tylko małe „garażowe” przedsięwzięcia. To również tacy giganci jak Google, Apple, Amazon czy Samsung. Te, moim zdaniem, mogą być zagrożeniem, przynajmniej w obszarze płatności. Mało prawdopodobne, by zagraniczni giganci technologiczni zaproponowali Polakom płatności wygodniejsze. Wątpliwe, by były one bezpieczniejsze. Mogą jednak okazać się tańsze. Mają też sporą przewagę w postaci atrakcyjnych marek. Może okazać się, że w nowej „rzeczywistości 3.0” banki staną się dostarczycielami pieniądza. O takim modelu myślą również firmy telekomunikacyjne – wykorzystują swoją markę, kanały sprzedaży, relacje z klientami, by pod swoim logo sprzedawać produkty bankowe.
Oczywiście jakimś hamulcem ekspansji będzie nałożenie na firmy technologiczne regulacji i prawnych restrykcji. To dobra wiadomość zarówno dla banków, jak i klientów. Bez tego technologiczna rewolucja w finansach będzie przypominała uberyzację. Nowe regulacje mogą równocześnie zliberalizować rynek – przykładem są zapisy unijnej Dyrektywy PSD2, która m.in. umożliwi podmiotom pozabankowym logowanie do kont bankowych klientów (oczywiście za ich zgodą).
Zachodnia rewolucja technologiczna przyniesie (już przynosi) sektorowi bankowemu nowe usługi, nowe modele biznesowe i nowych konkurentów. Dlatego już teraz, wspólnie z partnerami technologicznymi, warto szukać nowych rozwiązań i wartości dodanej, za którą będą chcieli płacić klienci.
Sytuacja polskich bankowców jest z pewnością lepsza niż ich europejskich kolegów. Tradycyjnie polskie firmy technologiczne są raczej ich sprzymierzeńcami, partnerami i dostarczycielami rozwiązań, niż konkurentami. Jeżeli banki w Polsce utrzymają współpracę z sektorem technologicznym, nie będą się jej obawiały – będą mogły nadawać ton finansowym innowacjom. Na tym zależy również polskim firmom technologicznym, czującym oddech światowej konkurencji. Obie strony stoją więc przed szansą, którą muszą dobrze wykorzystać.
Sebastian Ptak - jest prawnikiem, członkiem zarządu Blue Media SA, jednego z największych dostawców rozwiązań technologicznych w obszarze finansów. Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, stypendysta Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jest Członkiem Prezydium Forum Technologii Bankowych przy Związku Banków Polskich. W roku 2009 uhonorowany przez Związek Banków Polskich tytułem Ambasadora Gospodarki Elektronicznej, zaś w roku 2010 – Odznaką Honorową ZBP. Prywatnie meloman i kinoman.
bluemedia.pl
Twitter