To zupełnie inna fundacja dobroczynna. Nie licytuje obrazów wśród biznesmenów, nie prosi o SMSy, bo ile można zebrać z drobniaków po 2 zł plus VAT, nie chodzi ze skarbonkami po ulicy. Zamiast tego używa siły internetu i mediów oraz wpływu emocji. Wystarczy opublikować link do zbiórki na kilku popularnych portalach, zainteresować historią media, a pieniądze natychmiast płyną na konta potrzebujących.
Tak działa serwis SiePomaga.pl. W najnowszej akcji walczy o pieniądze na terapię immunologiczną dla Marty. Stwierdzono u niej glejaka. Dziewczynka dzielnie zniosła dwie dawki chemioterapii. Guz jednak nie ustąpił. Operacji trudnego przypadku podjęła się klinika w Niemczech. Jednak koszt leczenia to prawie 160 tys. złotych. Trudna i ryzykowna operacja daje zaledwie cień nadziei na powrót do zdrowia. W takich wypadkach NFZ na zimno kalkuluje szanse. Pożegnać się z życiem przez pieniądze? Dlatego tak często czytamy o zbiórkach na leczenie, które być może uratują czyjeś życie.
– Ludzie dają chętnie gdy widzą konkretnego człowieka potrzebującego pomocy a wraz z nim konkretny cel: operacja, przeszczep dające szanse na dalsze życie, albo protezy, które pomogą w powrocie do normalnego życia – komentuje działalność fundacji szef kliniki onkologii.
Brutalne, ale prawdziwe. Fundacja SiePomaga wykorzystuje nietypowy model działalności. Nazwałem go „giełdą nieszczęścia”, bo jeśli wejdziecie na stronę internetową zobaczycie kilkadziesiąt zbiórek. To od internauty i jego empatii, emocji zależy komu wpłaci. Monika Ubran, prezes fundacji SiePomaga wyjaśnia, że tak właśnie ma być. Systemowi blisko jest do zbiórek organizowanych przez portale croudfoundingowe. Jak na kickstarterze, gdzie ogłaszają się przedsiębiorcy mający genialny pomysł na biznes. Jeśli ciekawe zagają do publiczności, to przyszli klienci mogą im sfinansować rozpoczęcie produkcji. Podobnie jest z SiePomaga. To internetowa platforma, za której pomocą środki trafiają bezpośrednio do potrzebujących. Skąd ten biznesowy styl fundacji?
Kapitał z papierosów
Zapewne założyciele pozostaliby zupełnie anonimowi gdyby nie historia jednego z głównych dobroczyńców. Dawid Urban, przedsiębiorca, który został milionerem dzięki sprzedaży elektronicznych papierosów. W szczycie popularności tych produktów sprzedał swój biznes firmie British American Tobacco. Spekulowano, że za 300 mln. zł. – To skromny chłopak, który już wcześniej poczuł obowiązek podzielenia się pieniędzmi, które nagle do niego przyszły – komentuje przedstawiciel tytoniowego giganta.
Serwis rozpoczął działalność w 2009 roku, założył go Patryk Urban z Poznania (brat Dawida), absolwent kierunku e-biznes na Akademii Ekonomicznej. Tworząc serwis wzorował się na brytyjskim portalu JustGiving.com. Oba przedsięwzięcia znacznie się różnią. W JustGiving nie ma na przykład zbiórek na cele dotyczące indywidualnych chorych. Polski serwis wystartował niemrawo. Patryk Urban wspominał w jednym z wywiadów, że fiaskiem skończył się pomysł pisania listów z prośbą o datki do szefów największych i najszybciej rozwijających się firm (np. laureatów Diamentów, nagród magazynu Forbes).
Wielu pomyśli: rodzina milionera powinna jak najszybciej skorzystać z pieniędzy z e-papierosów, a sam przedsiębiorca poza natychmiastowym rozdaniem fortuny powinien zająć się nową, ciężką pracą. Nie o to chodziło jednak Urbanom. Chcieli, aby w kraju słynącym z internetowych hejterów, stworzyć serwis zagospodarowujący tak rzadkie pozytywne emocje. – Sami jesteśmy też po drugiej stronie serwisu, jako aktywni Pomagacze. Tak samo jak ty kibicujemy i wspieramy potrzebujących – mówi Monika Urban.
Obecny wynik opiewa już na 68 mln złotych. "Giełda" działa więc lepiej niż genialnie. SiePomaga pośredniczy w zbiórce większych kwot niż rocznie zbiera taki gigant jak fundacja TVN Nie jesteś sam. Kierowana przez Bożenę Walter organizacja, dysponująca przecież potężnym zapleczem telewizji uzyskuje 6 mln złotych od sponsorów i 3,6 mln zł z przekazanych z wpłat na 1 procent. Wraz z innymi wpłatami daje kwotę 10 mln przychodów rocznie.
Więcej niż TVN
Dla porównania, zaledwie sześć dni zajęło internautom na SiePomaga zebranie 6 mln złotych potrzebnych na terapie dla Kajtka. Choruje na nieuleczalną genetyczną chorobę skóry – pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Rodzice zbierali na innowacyjny zabieg przeszczepu komórek macierzystych. Latem 2015 roku o jego sprawie donosiły wszystkie stacje telewizyjne, wiodące portale i gazety. Podobnych sukcesów mają na koncie wiele. Zdarzało się, że to SiePomaga stało za wszystkimi wzruszającymi historiami o chorych, biednych cierpiących dzieciach, jakie podchwytywały media.
Okazuje się, że system SiePomaga jest jedną z najtańszych internetowych technologii zbierania środków dla potrzebujących. Koszt działalności to około 6 proc. Zawierają się w nim głównie prowizje dla operatorów płatności internetowych. Takich firm np. PayPal. To więcej niż 4 proc. kosztów administracyjnych w TVN. Ci jednak korzystają za darmo z czasu antenowego, a dzięki medialnej machinie promocyjnej są w stanie skłonić operatorów telekomunikacyjnych do rezygnacji z opłat za wpłaty SMSami. W SiePomaga koszty administracyjne fundacji pokrywają jej założyciel, czyli rodzina Urbanów.
Wirtualna skarbonka
Oprócz tego, że możecie wrzucać 5 złotych do internetowych skarbonek, sami możecie zostać "Pomagaczami", rozpoczynając zbiórkę na dowolny dobroczynny cel. – Stałem w korku i zobaczyłem to w telefonie. O żesz… Zatrzymałem się na poboczu i wpłaciłem. Życzę powodzenia – to wpis z Facebooka jednego z menedżerów agencji reklamowej. Udostępnił post o zbiórce dla małej Marty, a za nim kilkoro kolejnych osób. W mediach społecznościowych zbiórka nabiera już tempa. Na Wykop.pl krytykują w komentarzach, że to już kolejny raz kiedy SiePomaga promuje swoją zbiórkę. „Ile można dawać?” – pytają zdenerwowani użytkownicy. Co z tego. Tego samego dnia sypią się wpłaty. Raz jest to 4, 5 czy 10 złotych po chwili widać jak na konto wpływają jeszcze większe kwoty po 400 czy 500 zł. I życzenia „100 tys. uśmiechów w dalszym życiu”. Zebrano blisko połowę potrzebnej kwoty.
W ten sposób twórcom fundacji SiePomaga udaje się pokonać największą barierę w zbiórkach charytatywnych. Większość z nas zazwyczaj chętnie podzieli się pieniędzmi z potrzebującymi, ale obawia się wpłat na konto organizacji. A ile z tego co wpłacę trafi bezpośrednio do potrzebującego? – pytamy sami siebie. Fundacje zazwyczaj mają własne koszty, sekretariat, biura, szefów, pracowników, a nie wszyscy z nich pracują charytatywnie. Z każdej złotówki ubywa tych groszy zanim dotrą do celu. Z tego powodu Jan Kościuszko, krakowski restaurator zamiast wspierać fundacje pomagające potrzebujących postanowił sam organizować Wigilie dla ubogich w Krakowie.
Reklama.
Udostępnij: 494
Twórcy Siepomaga o portalu
Internet daje ogromne możliwości. Nasz zespół liczy zaledwie trzy osoby, a wspólnymi siłami wypracowaliśmy licznik na sumę ponad 20 milionów złotych. W roku 2014 podwoiliśmy wynik z 4 poprzednich lat. Oznacza to, że środki włożone w działania i promocję w 2014 r. wpłynęły na zebranie kwoty ponad 10 mln złotych dla potrzebujących. Jest to ogromny sukces, który pokazuje nam, że sposób wydatkowanych przez nas środków na technologię i promocja działań charytatywnych jest strzałem w dziesiątkę.