Sejm przegłosował obniżkę limitu na transakcje gotówkowe firm. Zgodnie z przyjętą nowelizacją, od przyszłego roku gotówką będzie można płacić maksymalnie 15 tys. zł, zamiast dotychczasowych 15 tys. euro. Ten pomysł został ostro skrytykowany przez część środowisk biznesowych w Polsce. Ich zdaniem – uderzy to w małe polskie firmy.
Płatności powyżej 15 tys. zł są dla małych firm codziennością. – 20 tys. zł to ja wydaję na dzień dobry, gdy buduję mały fitness club. Na wełny, sufity, kleje, płyty i wiele innych rzeczy. I to jest pryszcz, początek – mówi Andrzej Grabowski z firmy budowlanej Anpol.
Obniżenie limitu zagrozi funkcjonowaniu firm?
Dotychczas limit na transakcje gotówkowe między firmami wynosił 15 tys. euro. Od 1 stycznia wszystkie transakcje powyżej 15 tys. zł – jeśli nowelizacja przejdzie przez Senat i zostanie podpisana przez prezydenta – będą musiały być zawarte przez rachunek bankowy lub płatniczy. Jeśli jednak mimo wszystko przedsiębiorca zapłaci gotówką, nie będzie mógł zaliczyć płatności do kosztów uzyskania przychodu.
Część ekspertów i środowisk biznesowych twierdzi, że obniżenie limitu będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę i zagrozi funkcjonowaniu małych i mikro firm, dla których gotówka jest najwygodniejszym środkiem płatności. Mówi o tym w rozmowie z INN:Poland Marcin Nowacki, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
"Sasin nie rozumie biznesu i nie powinien sie wypowiadać"
– To ruch w bardzo złą stronę. Najbardziej uderzy w mały biznes: branżę restauracyjno-usługową, budowlaną czy samochodową. W mikrobiznesie gotówka jest najwygodniejszym środkiem płatności. Praktyka biznesowa jest taka, że nadal 20 proc. firm nie korzysta z bankowości elektronicznej, nie mają łatwego dostępu do oddziałów banków – mówi Nowacki.
– W wielu bankach opłaty za przelewy wzrosły ostatnio nawet o 100 proc., wprowadzono nowe opłaty i prowizje. A więc rząd zmusza małe firmy do tego, z czego nie chcą korzystać. Obniżenie limitu może doprowadzić do tego, że część transakcji firmy przeniosą do szarej strefy. Pamiętajmy, że 9 tys. miejscowości w Polsce w ogóle nie ma dostępu do internetu – mówiła o tym minister cyfryzacji Anna Streżyńska – kontynuuje wiceprezes ZPP.
– Rząd miał zająć się przestępczymi działaniami dużych firm, które nie płacą podatków, a po raz kolejny koncentruje się na małych i mikro firmach. Niespójność działań rządowych jest zatrważająca. Kwestionowana jest swoboda działalności gospodarczej. Wypowiedzi ministra Sasina o tym, że faktury na wysokie kwoty rodzą podejrzenia ukrywania przychodów lub zjawisk przestępczych, pokazują że kompletnie nie rozumie biznesu i nie powinien się na jego temat w ogóle wypowiadać – twierdzi Marcin Nowacki.
– Rząd, zamiast czerpać inspiracje z takich krajów jak Niemcy, Dania, Wielka Brytania czy Szwecja, gdzie gospodarka ma się bardzo dobrze i nie ma żadnych limitów, nawiązuje do praktyk takich krajów jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. Teraz tylko nadzieja w Senacie i prezydencie – podsumowuje Nowacki.
Reklama.
Marcin Nowacki
wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Wypowiedzi ministra Sasina o tym, że faktury na wysokie kwoty rodzą podejrzenia ukrywania przychodów lub zjawisk przestępczych, pokazują że kompletnie nie rozumie biznesu i nie powinien się na jego temat w wypowiadać.