Przypadek Claire Vyvyan jest wyjątkowy. Zrobiła karierę w komputerowych korporacjach zdominowanych przez mężczyzn: Dell, a wcześniej Microsoft i Compaq. Dziś Vyvyan zachęca kobiety do kariery w branży IT. Co trzeba zrobić, by mieć szanse? Posłuchajcie laureatki nagrody najbardziej wpływowej kobiety IT w Wielkiej Brytanii.
Na początku był hokej i rugby. Grała Pani w te typowo męskie sporty z sukcesami. Dały Pani power do rywalizacji z mężczyznami?
Miałam siedmiu braci, zatem... nie miałam wyboru (śmiech). Moja cała rodzina grała w rugby, więc...
Nie żartujmy, że to przymus. Grała Pani w hokeja w lidze krajowej, a w rugby na poziomie międzynarodowym!
Naprawdę to robiłam? (śmiech). OK, a więc jestem waleczna?
Tak, do tego błyskotliwa kariera w międzynarodowych korporacjach IT, w których tylko 11 proc. kobiet pełni kierownicze stanowiska. A Pani się przebiła.
OK, a więc to prawda. Jestem waleczna. Uwielbiam rywalizację. Dorastałam w świecie mężczyzn i to mnie zahartowało. Świat walki to dla mnie normalne środowisko.
Kto jeszcze Panią zainspirował?
To mój ojciec jest odpowiedzialny za moją karierę w branży IT. Zachęcał mnie, nie, przepraszam, zmuszał – tak to wtedy odbierałam – do nauki i studiowania matematyki na uniwersytecie, i choć wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, to była jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam w życiu. To otworzyło dla mnie drzwi do technologii, bo opiera się ona w większości na matematyce. A kiedy zaczęłam programować na kartach dziurkowanych IBM w latach 80., wpadłam w informatykę po uszy.
Tylko dlaczego tak mało kobiet idzie Pani drogą?
Kiedy dziś mówię do młodych, 11-, 12- czy 13-letnich dziewcząt, które dokonują wyboru przedmiotów w szkole, mam poczucie, że postrzegają one informatykę, technologię jako coś bardzo przyziemnego, bardzo techniczny świat, który kojarzy im się z kablami. Nie widzą tu pola do twórczego działania. I ja próbuję sprawić, by te nastolatki myślały, że informatyka jest innowacyjną siłą na świecie. Bo święcie wierzę, że w następnych 20 latach ukształtuje wszystkie firmy i wszystko, co robimy.
Ogromna liczba innowacji na świecie opiera się na informatyce. Więc mówię do tych dziewczyn: jeśli chcesz kształtować przyszłość, musisz interesować się informatyką. One się nią interesują tylko z punktu widzenia jej użycia, w równym stopniu, co chłopcy. Ale nie z punktu widzenia kształtowania świata. A jeśli masz świat informatyki kształtowany wyłącznie przez mężczyzn, nie niesie on wszystkich korzyści, jakie może dawać. Myślę tu np. o sztucznej inteligencji.
Co Pani przez to rozumie?
Projektowanie jej przez tylko jedną grupę ludzi może prowadzić do tworzenia robotów bez uwzględnienia ich wpływu na osoby różniące się od siebie. Poza tym wiele kobiet chce wykonywać pracę, która daje korzyści społecznościom. Mężczyźni myślą zbyt często o technicznych sprawach, a nie rozwiązywaniu wielkich problemów. Informatyka nie może być tworzona przez jedną grupę społeczną, ale przez młodszych i starszych, ludzi różnych ras i kultur. Ale to dzieci muszą decydować bardzo wcześnie o swojej przyszłości. To pomoże im wkroczyć na drogę technologicznej kariery. Musimy je do tego zachęcać.
Świat komputerów jest światem mężczyzn. To bariera dla kobiet? Pisała Pani o tym, że konieczna jest “kultura włączenia” w korporacjach. Co to znaczy?
W Dellu spędzam mnóstwo czasu nad “kulturą włączenia“. Oznacz to dla mnie stworzenie środowiska, w którym każdy człowiek może się rozwijać. Tworzę zespoły inżynierów. Są naprawdę zróżnicowane: jest w nich wiele kobiet, osób młodych i starszych, pochodzących z krajów europejskich, afrykańskich czy muzułmańskich... Gdybym nie tworzyła takiego zróżnicowanego środowiska, ludzie byliby izolowani, nie mogliby się rozwijać, a ja nie miałabym dostępu do najlepszych z nich. To jest dla mnie właśnie “kultura włączenia”. Środowisko, w którym każdy może rozwijać się i przyczynić do sukcesu. To bardzo ważne dla firmy Dell.
Jesteśmy na konferencji “Future Ready”. Co to dziś znaczy, być gotowym na przyszłość: dla firmy, pracownika?
To dla mnie styl pracy. Wstaję, jadę do pracy, odprawiam się, lecę do innego kraju, a na koniec dnia znów zmieniam środowisko pracy. Czasem pracujesz tu, czasem tam, czasem w weekendy. Ale dzięki tej elastyczności możesz wspólnie z rodziną i dziećmi robić rzeczy, które nie byłyby możliwe w tradycyjnym modelu pracy. Środowisko, które jest Future Ready, pozwala pracownikom wykonywać zadania, za które są odpowiedzialni, w czasie i miejscu, które najbardziej im pasuje i w wybrany przez nich sposób. Firma, która daje takie możliwości, to pracodawca gotowy na przyszłość.
Kto może być przegranym gospodarki "gotowej na przyszłość"?
Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał być przegranym. Myślę, że technologia pozwala światu kręcić się coraz szybciej. Oczywiście, ma pewne wady, jedną z nich mogą być trudności osób starszych w dostosowaniu się do nowych realiów. Ale jestem przekonana że technologia ma o wiele więcej zalet niż wad i przynosi wiele korzyści, jeśli chodzi o styl życia, nasze wybory, zarządzanie czasem oraz ilością informacji. Jeśli istnieją przegrani, to obowiązkiem nas wszystkich jest edukowanie tych, którzy technologii nie rozumieją. Jako korporacja wspieramy starsze pokolenie, aby mieć pewność, że opanuje ono technologiczne innowacje i zapobiec ich wykluczeniu z życia społecznego. Wszyscy wiemy, że mamy tę odpowiedzialność wobec naszych rodziców.
A jaki powinien być pracownik, aby nie był wykluczony z pędzącej coraz szybciej ekonomii i technologii?
Dziś do sukcesu potrzebne jest posiadanie wiedzy, ale nie sądzę by ktokolwiek musiał uczyć nasze dzieci bycia nieustannie podłączonym do wszystkiego, co dzieje się na świecie. Tym, co różni pokolenie nadchodzących pracowników jest natychmiastowa dostępność informacji. To wielka różnica wobec czasów, kiedy ja zaczynałam pracować. Nie było telefonów komórkowych, nie było...
Czy widzi Pani jakieś różnice, jeśli porównamy innowacyjne firmy w Polsce i Europie Środkowej z firmami w Europie Zachodniej czy USA?
Amerykańskie i azjatyckie start-upy chcą podbijać świat. W tym czasie europejskie firmy myślą bardziej o polskim, francuskim czy brytyjskim rynku. Nie ma jednak żadnego powodu, dla którego nie powinny mieć takich samych ambicji, jak przedsiębiorstwa amerykańskie czy azjatyckie. My mamy bardziej narodową mentalność, ugruntowaną w Europie Środkowo-Wschodniej niż amerykańskie firmy. Kiedy myślimy o przedsiębiorczości, myślimy lokalnie.
Jakie plany na przyszłość ma Dell w Polsce?
Patrząc przez pryzmat IT, to dla nas kluczowy kraj, który inwestuje w rozwój technologii. Jeśli spojrzymy na Europę Środkowo-Wschodnią, Wasza gospodarka jest jedną z większych. Nadal także rozwija się szybciej niż większość państw w tym regionie, choć być może wy tego nie odczuwacie, ale nadal rozwija się o wiele szybciej niż większość państw w tym regionie. Nie bez powodu Łódź została wybrana na lokalizację fabryki Della, gdzie produkujemy komputery stacjonarne i serwery. Kluczowa była dla nas możliwość dostania się wszędzie bardzo szybko. Chcieliśmy znajdować się w centrum Europy i tak się stało.
Bardzo rzadko można spotkać w Europie start-up o ambicjach globalnych. Według mnie różnica tkwi nie tyle w polskim, co typowo europejskim podejściu, naturze tutejszych firm. Nie jesteśmy wystarczająco ambitni w porównaniu z przedsiębiorstwami amerykańskimi lub azjatyckimi. Kiedy myślimy o przedsiębiorczości, myślimy lokalnie, podczas gdy amerykańskie czy azjatyckie firmy, z którymi pracuję, dużo częściej myślą o globalnej ekspansji.