Komisja Europejska zweryfikowała tegoroczną prognozę dla polskiej gospodarki. Wygląda na to, że ten rok będzie całkiem udany: według szacunków KE Polska utrzyma dotychczasowy trend. Wzrost gospodarczy powinien sięgnąć poziomu 3,7 proc. PKB – wskaźnik ten, według prognoz sprzed kilku miesięcy miał wynieść 3,5 proc. Z identycznego poziomu podniesiono też prognozę dotyczącą przyszłego roku.
Tym samym pozostajemy w czołówce krajów unijnych, które rozwijają się stosunkowo dynamicznie. W 2016 roku wyprzedzą nas tylko Irlandia, Rumunia i Malta. W przypadku Rumunii szybki wzrost jest zrozumiały ze względu na stosunkowo niski poziom wyjściowy tamtejszej gospodarki. Malta z kolei jest na tyle niedużą gospodarką, że jej wzrosty i spadki nieuchronnie są dosyć dynamiczne.
Co najważniejsze, ten trend powinien się utrzymać: w 2017 roku eksperci z Brukseli przepowiadają nam wzrost gospodarczy na poziomie 3,6 proc. PKB. To przeszło dwukrotnie więcej niż europejska średnia.
Motorem napędowym trendu pozostaje konsumpcja gospodarstw prywatnych. Powinna się ona utrzymać na dotychczasowym poziomie, dodatkowo napędzana czynnikami takimi, jak Program Rodzina 500+. Negatywne, w ocenie Komisji Europejskiej, trendy wiążą się z konfliktem wokół Trybunału Konstytucyjnego, przewalutowaniem kredytów hipotecznych na złotówki czy obniżeniem wieku emerytalnego – mogą one wpłynąć zniechęcająco na inwestycje nad Wisłą.
Szansa na inwestycje to również dobra wiadomość dla rynku pracy. Według Eurostatu w 2015 r. bezrobocie nad Wisłą wyniosło 7,5 proc. – w tym roku ma się zmniejszyć do poziomu 6,8 proc, a w przyszłym spaść o kolejne pół procenta.
Cieniem na prognozach kładą się jednak wskaźniki deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych oraz długu publicznego. W przyszłym roku oba te wskaźniki wzrosną: ten pierwszy zwiększy się do 3,1 proc. PKB; relacja długu publicznego do PKB wzrośnie zaś do 52,7 proc.