Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. A kamizelki kuloodporne Moratexu przed nimi chronią. – To kamizelki na miarę XXI wieku – mówią o swoim projekcie jego twórcy z łódzkiego instytutu. I wszystko wskazuje na to, że się nie mylą. Dzięki Polakom, kilkunastokilogramowe, niedopasowane i niewygodne pancerze ochronne odchodzą do lamusa. To może być dopiero początek ofensywy łódzkiej firmy na rynku produktów związanych z bezpieczeństwem.
W pierwszej połowie kwietnia nowoczesne „kamizelki balistyczne skrytego noszenia” - czyli takie, które zakłada się pod wierzchnią odzież – trafiły do rąk policjantów z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
To nie było zaskoczenie. Wcześniej funkcjonariusze, którzy mają wziąć udział w testach eksperymentalnego ekwipunku musieli stanąć przed skanerem 3D. „Zdjęto miarę” z każdego z nich. – Kamizelka posiada indywidualizację, czyli może być opracowywana pod konkretnego człowieka, który jest skanowany w 3D i na tej podstawie w systemie powstaje awatar jego osoby. Dzięki temu możemy przymierzyć kamizelkę, nie szyjąc jej jeszcze fizycznie, czyli oszczędzamy czas i pieniądze. Dopiero, jak dopasujemy ją na awatar klienta, to kamizelka idzie do produkcji – podsumowywała szefująca projektowi w Instytucie Technologii Bezpieczeństwa Moratex Grażyna Grabowska, zastrzegając jednocześnie, że system chroni dane „zmierzonych” w ten sposób funkcjonariuszy.
W ostatnich tygodniach zaczęły się właściwe testy: korzystanie z auta, poruszanie się w rozmaitych warunkach (klatki schodowe, drabiny), wreszcie interwencje – zatrzymania i przeszukania. – Chodzi nam, między innymi, o zweryfikowanie, czy policjanci czują różnicę – a jeśli tak, to jaką – w noszeniu kamizelek dopasowanych indywidualnie do potrzeb każdego z nich i kamizelek uśrednionych do ich rozmiarów – komentował dr Piotr Łuka, współkierujący projektem z ramienia Wyższej Szkoły Policji. Innymi słowy, czy lepiej „szyć na miarę”, czy też pozostać przy pewnych standardowych rozmiarach tej militarnej galanterii.
Kamizelka testowana w Szczytnie waży – w podstawowym wariancie – około 2,5 kilograma, kilkakrotnie mniej niż pancerze, jakie przez lata zakładali ochroniarze czy żołnierze. W założeniu ma ona chronić przed kulami wystrzelonymi z broni kalibru do 7,62 mm. Ale uzupełniona o drugi wkład chroni też przed uderzeniami noża, szpikulca czy tępych narzędzi, co sprawia, że staje się również idealnym wyposażeniem np. policjantów. Materiał, z którego została stworzona, jest trudnopalny, z kolei wewnętrzna strona reaguje na temperaturę ciała, nieco poprawiając komfort użytkownika.
Polski Wynalazek AD 2015
– Symbolicznym początkiem pracy nad nowoczesnymi kamizelkami kuloodpornymi było pewne spotkanie w Moratexie, dobrą dekadę temu – mówi w rozmowie z INN:Poland wiceszef ds. naukowych Instytutu Technologii Bezpieczeństwa Moratex, dr hab. inż. Marcin Struszczyk. - Z pozoru nic nie łączyło tych osób, każda z nich zajmowała się, zdawałoby się, zupełnie inną dziedziną – dodaje. Rezultatem była nie jedna, a właściwie pięć rozmaitych kamizelek kuloodpornych, z wykorzystaniem najrozmaitszych technologii i substancji.
Najgłośniej dziś o „płynnych kamizelkach”, które nie tak dawno temu zostały okrzyknięte przez internautów „polskim wynalazkiem 2015 roku”. Naukowcy – oprócz specjalistów Moratexu, również badacze z Politechniki Warszawskiej oraz Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia – podczas wspomnianego spotkania postanowili skoncentrować się na cieczach nienwetonowskich, czyli nie zachowujących się zgodnie z hydrodynamicznym prawem Newtona. Kluczem do sukcesu były właściwości tych substancji: w wersji Moratexu mieszanki proszku krzemionki i glikolu.
Uderzenie – zarówno pocisku, jak i noża czy pałki – sprawia, że cząsteczki cieczy błyskawicznie się porządkują, ustawiając się blisko siebie. Daje to efekt przejścia ze stanu płynnego w stały: energia uderzenia jest wówczas pochłaniana i rozpraszana. W efekcie materiał, z którego uszyta jest kamizelka – np. kevlar – ugina się w znacznie mniejszym stopniu niż w „klasycznych” kamizelkach: wgłębienie nie przekracza 1 centymetra (w „klasycznych” kamizelkach – 4 cm).
– W wyniku kolejnych eksperymentów powstało pięć różnych rozwiązań, od nakładania tych cieczy bezpośrednio na tkaniny balistyczne, po wprowadzanie ich do specjalnych kieszonek – mówi dr Struszczyk. Liczba końcowych rozwiązań nie była zamierzona, „tak wyszło” w efekcie kolejnych eksperymentów.
„Płynna kamizelka” jest rezultatem realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013 projektu rozwojowego „Inteligentne pancerze pasywne z zastosowaniem cieczy reologicznych ze strukturami nano”. Również zindywidualizowane kamizelki testowane właśnie w Szczytnie powstały na bazie projektu „Indywidualizacja konstrukcji wielofunkcyjnych kamizelek balistycznych skrytego noszenia”, o akronimie „Sekret”. Projekt został wsparty przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju kwotą 4 133 975 złotych i zrealizowany przez konsorcjum, w skład którego – poza Moratexem – weszły Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy, Przedsiębiorstwo Sprzętu Ochronnego MASKPOL SA oraz Wyższa Szkoła Policji.
Kamizelka w spray'u?
Lepiej być nie może? To zależy. – Jeżeli chodzi o polski rynek, jesteśmy nieco negatywnie zaskoczeni – mówi dr Struszczyk. – Natomiast jeżeli chodzi o światowy rozgłos, mamy duży problem z nadążaniem z odpowiedziami na pytania. Napływa ich mnóstwo, z różnych stron, zarówno od przedsiębiorstw, instytucji naukowych i innych. Zaskoczyło nas choćby zainteresowanie naszymi technologiami na Dalekim Wschodzie – dodaje. Czy takie zainteresowanie oznacza jakiś kontrakt? - Podpisaliśmy umowę o poufności. Tylko tyle mogę powiedzieć – ucina wiceszef Moratexu.
Mimo tej dyskrecji przyszłość firmy i opracowanej przez nią technologii wygląda nieźle. – To rozwiązanie, które w ogóle zmienia koncepcję kamizelek ochronnych – podkreśla dr Struszczyk. – Po drugie, to rozwiązanie uniwersalne: te ciecze mogą służyć w kontekście zwiększenia bezpieczeństwa wyrobów balistycznych w różnej formie nakładanej na tkaniny lub materiały włókniste, kompozytowe. Mogą zostać wprowadzone do struktury takich materiałów kompozytowych. Są wszechstronnie funkcjonalne – mówi.
Nietrudno puścić w tym miejscu wodze wyobraźni: czy w przyszłości możemy się spodziewać kamizelek kuloodpornych np. w spray'u? – Jest to jakiś pomysł. Trzeba by jednak nad nim popracować, trudno uzyskać ciecz, czy układ, który by działał uniwersalnie, zarówno w zakresie energii uderzenia w przypadku pocisków, jak i narzędzi tępych. Myślę, że w przeciągu następnych pięciu czy dziesięciu lat postęp technologiczny umożliwi jednak i takie rozwiązanie – twierdzi Marcin Struszczyk. Co jeszcze wchodzi w grę? Opancerzenie pojazdów, pancerne szyby? – Dobrze pan myśli, tylko tyle powiem – kwituje lapidarnie wiceszef Moratexu.
Pancerz na wybiegu
Sukcesy łódzkiego Instytutu mogą się też stać punktem wyjścia dla... odzieżówki. Pamiętacie krwiście czerwoną koszulę, w której pojawiał się wenezuelski prezydent Hugo Chavez? Słyszeliście o kimonie, jakie sprawił sobie gwiazdor kina akcji klasy B, Steven Seagal? Ubrania te pochodzą z pracowni kolumbijskiego projektanta Miguela Caballero, który od niemal ćwierćwiecza szyje – a właściwie konstruuje – eleganckie kuloodporne części garderoby dla dobrze sytuowanych klientów. Jeśli wierzyć obiegowym plotkom, jego „kreacje” zakłada na wyjątkowe okazje Barack Obama, ale i elita chińskich czy rosyjskich biznesmenów.
Dzięki mieszaniu syntetycznych materiałów Caballero udało się zminimalizować wagę „opancerzonego” garnituru z przeszło pięciu do półtora kilograma. W ciągu pierwszych kilkunastu lat istnienia firma Kolumbijczyka rozwinęła się do tego stopnia, że miesięcznie nabywcę znajdowało około pięciu tysięcy części tej swoistej garderoby. A nie są to produkty tanie: obecnie przeciętna kurtka w sklepie internetowym marki Miguel Caballero Fashion kosztuje około 4 tysięcy euro. – Zarysowuje się pewne zjawisko, którego od zawsze się spodziewałem – dowodził już przed laty Kolumbijczyk. Opancerzone kurtki stają się po prostu modne. Mam zamówienia nawet z Australii, która nie jest bynajmniej krajem wysokiego ryzyka – dodawał.
Polsce też niczego nie brakuje, ale można się spodziewać, że na garnitury z Moratexu znalazłyby niemało chętnych. Zresztą nie tylko garnitury, ale i np. osprzęt do uprawiania sportów ekstremalnych. – Są firmy, działające na rynku komercyjnym, znane z tego, że wprowadzają podobny asortyment na rynek klientów cywilnych – podkreśla dr Struszczyk. – Dzięki temu część rozwiązań o charakterze podobnym do naszych można znaleźć już niemal w każdym sklepie – kwituje.