Mamy wspaniałą informację dla tych, którzy chcą uprawiać propagandę sukcesu. W ubiegłym roku wyprzedziliśmy Greków o... 6 dolarów i właśnie deptamy po piętach Portugalii. Chodzi o PKB per capita z uwzględnieniem siły nabywczej. To jakiś żart?
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który opublikował statystyki, twierdzi, że mamy powód do dumy. Zacznijmy od wyjaśnienia, o jakich danych mowa. Nieco upraszczając: gdyby zsumować wartość całej rocznej produkcji w kraju, otrzymujemy Produkt Krajowy Brutto (PKB). Po podzieleniu tej wartości przez liczbę mieszkańców uzyskamy PKB per capita, czyli wartość uśrednioną na jednego mieszkańca.
– Dopiero kiedy tę wartość odniesiemy do cen wystandaryzowanego koszyka produktów, mamy współczynnik, który pozwala porównać sytuację ekonomiczną różnych krajów – wyjaśnia w rozmowie z INN:Poland Piotr Kuczyński, główny ekonomista Domu Inwestycyjnego Xelion. – Tak należy rozumieć PKB per capita z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej – wyjaśnia. To właśnie wedle tych danych, Polska gospodarka wyprzedziła w 2015 roku grecką o sześć dolarów.
Piotr Kuczyński chłodzi jednak zbytni entuzjazm. – Tak naprawdę, to nie my Grecję dogoniliśmy, a raczej ona została w tyle na skutek kryzysu, który ją dotknął. Przed nim w Grecji żyło się dużo lepiej, a nasza gospodarka wreszcie wyrównała do tego poziomu – mówi. Jego słowa znajdują potwierdzenie w danych. Współczynnik najsłabszego gospodarczo państwa tzw. Starej Unii urósł w ostatnim roku o 1,84 proc., podczas, gdy Polacy w tym czasie nadrobili 4,71 proc.
Bardzo podobne wyniki są udziałem innych państw naszego regionu. Polska nadrabia stracony czas nieco szybciej niż Słowacja (4,61 proc.), za to nieco wolniej od Czech (5,00 proc.). Dobrą wiadomością jest to, że nasze PKB per capita z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej rośnie dużo szybciej niż w takich krajach jak Niemcy (1,59 proc.) czy Holandia (2,51 proc.). To znaczy, że jeśli utrzyma się tendencja z dwóch ostatnich lat, można zrobić prostą estymację, która pokaże, że w 2037 roku dogonimy naszych zachodnich sąsiadów. Oczywiście, w niezwykle dynamicznej sytuacji gospodarczej na świecie, przewidywanie na 20 lat jest obarczone sporym ryzykiem.
W tej chwili, jeśli odnieść to do wartości nominalnych, przeciętnego Polaka (26455 dolara) stać na 56 proc. wartości koszyka przeciętnego Niemca (46893 dolara). Ta różnica pokazuje jak wiele nam jeszcze brakuje do tego, by dogonić Europę Zachodnią. Przynajmniej jeśli chodzi o siłę nabywczą PKB na mieszkańca.
Zanim zaczniemy się cieszyć, warto spojrzeć nie tylko na procenty, ale na kilka liczb wprost. Minimalne wynagrodzenie w maju 2016r. wynosi w Polsce 1850 złotych brutto. W Grecji, którą właśnie prześcignęliśmy – 684 euro, czyli wedle dzisiejszego (17.05.2016r.) kursu NBP 2994,57 złotego. Póki co o takiej nominalnej płacy minimalnej możemy pomarzyć.