Wielu młodych ludzi marzy, by pracować w Facebooku. Jednak za szklanymi drzwiami czeka ich spore rozczarowanie.
Wielu młodych ludzi marzy, by pracować w Facebooku. Jednak za szklanymi drzwiami czeka ich spore rozczarowanie. Flickr/antony_mayfield

To, co miało być pracą marzeń, okazało się najbardziej toksycznym doświadczeniem życia. Była pracownica Facebooka opowiada o fatalnym zarządzaniu, seksizmie i faworyzowaniu przez menadżerów w jednej z największych firm na świecie.

REKLAMA
Osoba, która woli zachować anonimowość, odniosła się do ostatnich zarzutów, jakoby serwis Marka Zuckerberga manipulował trendami. Według serwisu Gizmodo grupa edytorów ukrywała lub ignorowała wiadomości pochodzące z konserwatywnych źródeł na rzecz bardziej liberalnego i lewicowego punktu widzenia. Nie dochodziło do takich sytuacji, stwierdza, ale sytuacja w zespole jest o wiele gorsza – od fatalnego zarządzania, po seksizm i faworyzowanie bardziej lubianych osób.
Autorka artykułu zarzuca przede wszystkim hipokryzję, jaka panuje wśród pracowników portalu. Pomimo, że Sheryl Sandberg, dyrektor operacyjny Facebooka, nakłania kobiety do tego, by bardziej odważnie wyrażały swoje zdanie, w trakcie nie mają takiej możliwości, albo ich głos jest ignorowany.
logo
Sheryl Sandberg, dyrektor operacyjny Facebooka. Chociaż sama zachęca kobiety do bycia bardziej stanowyczymi i ambitnymi, pracownice serwisu są dalej dyskryminowane na rzecz mężczyzn. Wikipedia/World Economic Forum
Edytorka podaje przykłady licznych sytuacji, które dowodzą, że zdanie mężczyzn liczy się bardziej dla menadżerów. Opisuje, że nieraz zgłaszała problemy z narzędziem do tworzenia trendów, ale zawsze była ignorowana, a jej uwagą nikt się nie zajmował. Jednak kiedy zrobił to mężczyzna, dostawał pochwałę i natychmiast przystępowano do naprawy problemu. Wspomina, że przez takie traktowanie wychodziła z inicjatywą coraz rzadziej.
Była pracownica

Nie mogliśmy publikować postów w węwnetrznych grupach firmy. Do tego nie zapraszano nas na imprezy, a kiedy któryś z nas wziął sobie wolne, dostawaliśmy nocnce zmiany jako rodzaj kary. Nie mieliśmy żadnego działu HR, nikogo, do kogo moglibyśmy się zwrócić.

Jednak kadra zarządzająca nie tylko ignorowała własne inicjatywy pracownic, ale również nie wypłacała pensji w czas lub w złej, zaniżonej kwocie. Autorka listu podkreśla, że nikt szczególnie nie przejmował się tym aspektem.
Z drugiej strony menadżerowie bardzo pilnowali, by pracownicy wypełniali zamierzone przez nich cele. Nie pozwalano wychodzić na przerwy obiadowe, do tego monitorowano spóźnienia. Te statystki miały mieć istotny wpływ na ocenę pracownika.
Od 2014 roku, z około 50 osób pracujących w zespole zajmującym się trendami odeszło 15 osób. 10 z nich, w tym autorka listu, to kobiety. Pomimo dobrze płatnej pracy i prestiżu, związanym z pracą w takim miejscu, była pracownica podkreśla, że dalej boi się, by powiedzieć na głos własne zdanie. Uważa, że seksistowskie praktyki w kalifornijskiej firmie są tam głównym problemem, nie manipulowanie trendami. Cieszy się jednak że nagłośniono sprawę, bo dzięki temu ludzie tacy jak ona mogli w końcu powiedzieć coś, co nie zostanie puszczone mimo uszu.
Źródło: The Guardian

Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl