Wiek jeszcze nie ten, zdrowie kwitnie, więc do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych raczej nie zaglądamy. A może to błąd! Właśnie dowiedzieliśmy się, że ZUS jest jednym z większych krajowych wydawców, który drukuje magazyn o 100-tysięcznym nakładzie pod wdzięcznym tytułem "ZUS dla Ciebie". Mniej więcej tyle sprzedają "Polityka" i "Newsweek", czyli czołowe magazyny opinii w kraju. Kto go czyta? I co w nim znajduje?
Sięgamy po numer majowy. A tam: "ZUS wciąż podnosi standardy usługi" – nie skomentujemy. "Okno transferowe otwarte do 31 lipca” – atrakcyjny, piłkarski tytuł prowadzi do artykułu poświęconego możliwościom zmiany funduszu emerytalnego. Z artykułu wynika, że najlepiej byłoby porzucić Otwarte Fundusze Emerytalne i przejść na garnuszek państwa.
Następną najważniejszą z punktu widzenia przedsiębiorcy, emeryta, rencisty informacją będzie, artykuł pt. „Najlepsi z najlepszych” – w ogólnopolskim konkursie wiedzy o ubezpieczeniach społecznych zwyciężyły nieszczęsne dziewczynki z Radomia, w którym to mieście – jak się wydaje – w trybie pilnym powinno się zorganizować dodatkowe rozrywki.
Nie ma dobrej lektury ani dziennikarskiego rzemiosła bez podniesienia czytelnikowi ciśnienia. My też się staramy, nie bez sukcesów, co widać w słanych do redakcji komplementach. Nie wiedzieć czemu – anonimowych. Jeszcze Polska nie zginęła, czytelników intryguj od przedszkola, nie zawahaj się przed mocnym tytułem, czyli… „Czyj jest ZUS i czyja kasa?”. Elegancko, bezpośrednio, w punkt. Przecież tego nikt nie wie.
Optymistyczny przekaz płynie z każdego artykułu "ZUS-u dla Ciebie". Kto to czyta? Osobiście nie spotkaliśmy czytelników gazety. – Bezpłatny miesięcznik „ZUS dla Ciebie” dostępny jest we wszystkich placówkach Zakładu oraz na stronie internetowej www.zus.pl. Miesięcznik ten dystrybuowany jest środkami własnymi do jednostek ZUS. Ponadto rzecznicy prasowi oddziałów ZUS przekazują ten magazyn do zaprzyjaźnionych z nami urzędów gmin, urzędów skarbowych czy do wybranych punktów usługowych. Średnio do każdej z 325 jednostek terenowych trafia około 300 egzemplarzy tego periodyku. Z puli tej część nakładu trafia do wymienionych już wcześniej instytucji zewnętrznych – czytamy w oświadczeniu prasowym, które otrzymaliśmy od ZUS.
Państwowy ubezpieczyciel ma swoją drukarnię Poligrafia ZUS. Oznacza to, że w jego przypadku koszty druku mogą być niższe od rynkowych, choćby o marżę. Jaki jest koszt wydawania pisma? Z danych, które uzyskaliśmy od ZUS, wynika, że koszt jednego numeru wynosi "średnio 8,8 tys. zł", z czego 72 proc. to "koszt papieru". Oznacza to, że ZUS płaci zaledwie... 2,4 tys. zł za tzw. przygotowanie materiałów do druku, opracowanie graficzne, a wreszcie – dystrybucję 100 tysięcy egzemplarzy magazynu. Taki cennik to marzenie dla każdego innego szeregowego wydawcy na rynku.
Jak to możliwe? – Gospodarujemy środkami bardzo oszczędnie – tłumaczy nam rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz. Jak twierdzi, teksty pisane są przez pracowników i "nikt za to dodatkowo nie otrzymuje wynagrodzenia". Co więcej, graficzne układanie numeru to też dzieło rąk pracowników ZUS. Wszystko "w ramach obowiązków, bez dodatkowego wynagrodzenia".
Co z dystrybucją? Pan rzecznik twierdzi, że jest bezpłatna: "Kiedy samochody oddziałów są w Warszawie w ramach kursów służbowych, zabierają przy okazji naszą gazetę".
Pozostali wydawcy mogą tylko pozazdrościć. Według Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, "Newsweek Polska" w lutym 2016 roku sprzedał ponad 121 tys. egzemplarzy, „Polityka” – 115 tysięcy. Coś dla naszych prawicowych czytelników – na kupno tygodnika „wSieci” zdecydowało się 83 061 egz. osób. Stawkę zamyka „Wprost”, po spadku sprzedaży o 60 proc. namówił na kupno ponad 26 tys. osób. I na to wchodzi ZUS, cały w bieli, kładzie sto tysięcy sztuk na ladę i nie żąda reszty.