Twórcy Finspi w rozmowie z INN:Poland chwalili się, że na Dalekim Wschodzie mają już ponad milion użytkowników, a inwestor wydał na 5 proc. ich akcji ok. 1 mln zł.
Twórcy Finspi w rozmowie z INN:Poland chwalili się, że na Dalekim Wschodzie mają już ponad milion użytkowników, a inwestor wydał na 5 proc. ich akcji ok. 1 mln zł. fot. materiały prasowe

REKLAMA
W ostatnich latach widziałam wiele sprostowań. Ale takiego, jakie dostaliśmy wczoraj od polskiej spółki Finspi – nigdy! Start-up wyraził oburzenie w związku z naszą wczorajszą publikacją pt. "Przekręt roku w polskim internecie? Branża demaskuje Finspi, polski start-up, który rzekomo podbija Azję". W artykule relacjonujemy reakcję przedstawicieli polskiej branży internetowej na medialne doniesienia o rzekomych sukcesach Finspi w Azji.
W opublikowanym wczoraj tekście wspomnieliśmy m.in. o krytycznym wobec postępów Finspi poście, który na swoim profilu w Facebooku opublikował Dmitrij Głuszczenko, twórca serwisu rozrywkowego Kwejk.pl. Marcin Roszkowski, dyrektor handlowy Finspi, zarzucił nam... no właśnie, co?
Roszkowski sugeruje, że powinniśmy byli przymknąć oko na informację godzącą w Finspi. Mieliśmy zignorować dane, które przedstawił twórca, bądź co bądź, jednego z czołowych polskich portali rozrywkowych? Najlepiej, gdybyśmy też puścili mimo uszu komentarze pozostałych tuzów polskiego internetu. To jednak nie koniec. Domyślam się, że zadowoleniu Finspi nie byłoby końca, gdyby nasz redaktor w obronie Finspi wyczarował dane, kwoty i liczby, których Marcin Roszkowski... nie raczył podać w procesie przygotowania przez redakcję wczorajszego artykułu. Do zarzutów odniósł się kilka godzin po publikacji materiału.
Czujemy się przywołani do tablicy. Wobec tego chcemy dać Finspi szansę odniesienia się do zarzutów branży i publikujemy treść „sprostowania”, które dostaliśmy wczoraj od Marcina Roszkowskiego (pisownia oryginalna, wycięliśmy jedynie wyrazy sympatii, które to Finspi przesyła na łamy naszej redakcji):

Sprostowanie

Jest tylko parę efektownych przykładów sukcesów polskich startupów na świecie. Parę, a Finspi wpisuje się w najlepsze przykłady i przeciera nowe szlaki. Jesteśmy firmą, która została rekomendowana do otrzymania 3,7 mln PLN w ramach projektu NCBiR i została zweryfikowana przez najwęższe sito podobnych projektów jakie może być. Zostaliśmy zweryfikowani przez europejskie fundusze i najlepsze amerykańskie, a na koniec przez super wyspecjalizowane w takich inwestycjach azjatyckie. Mówienie o nas, że mamy problem z wiarygodnością jest po prostu śmieszne wobec zarzutów osób, które chyba nigdy nie miało do czynienia z biznesem na poziomie międzynarodowym, na którym jest Finspi.

Nie jesteśmy ze środowiska startupów w PL bo my nie bawimy się w startupy, my budujemy firmę. Naprawdę w mojej bezgranicznej empatii rozumiem osoby, którym nie osiągają podobnych sukcesów poza polskim rynkiem. Naprawdę. Ale to nie powód by nie pokazać innym nowym pokoleniom jak się robi biznes, a nie beztroską zabawę. Hejt z PL nas zupełnie biznesowo nie dotyczy. Jesteśmy serwisem globalnym gdzie PL gra niestety małą rolę bo jesteśmy małym krajem. Natomiast dzisiejszy artykuł szkaluje nasze dobre imię w rodzimym kraju, a na to zupełnie nie możemy sobie pozwolić.

„Przekręt Roku”, „cała akcja mogła być tylko sprawną akcją marketingową, kryjącą finansową wydmuszkę“, „cały start-up jest oszustwem“, „dane z serwisu SimilarWeb“, „średni czas przebywania na Facebooku wynosi ponad 16 minut“, „ponad 48 proc. pochodzi z Polski a 28 – z Brazylii“, „ ca 50 proc. ruchu, a wcześniej 90% na stronie generowano z naszego kraju, “, „Finspi jest dokładną kopią innej strony, Zszywka.pl“, „klon kodu“, „sztucznie wygenerowany ruch i chwalenie się sukcesami, których tak naprawdę nie ma“, „zerowa ilość na pobrań ich aplikacji na smartfony“.

Nie ma w tym krzty prawdy. Nie wchodząc w detale bo jesteśmy po owocnym ale ciężkim dniu pracy i jest tutaj środek nocy to:

Kwestionujecie nasz seed? Mówiąc o finansowej wydmuszce? Czy kwestionujecie nasze aspiracje w pozyskaniu wielomilionowej USD inwestycji w Azji. Bo wówczas to jest szkalowanie naszych partnerów i to jest zarzut mający znacznie dalsze idące konsekwencje. Bo nasi partnerzy to firmy z najwyższej półki w Azji, którzy w swojej kulturze nie pozwalają sobie na takie pomówienia o ich profesjonalizm w podejściu do nowych inwestycji - ile mamy unicornów z PL a ile z Azji?

Co do klonu czy nawet kopiowaniu kodu to niech pokażą nam anonimowi informatorzy linijkę kody skopiowaną z serwisu Zszywka. Serwisu, który nie ma audio ani video streamingu czy czatów na nich. To bardzo łatwe.

Co więcej my na nasze technologie mamy patenty. Więc dlaczego mówią o skopiowaniu ich technologii teraz po tym jak zdobyliśmy ponad 2 mln użytkowników, mamy szansę na rekordową inwestycje, a nie wcześniej jak prawie 6 miesięcy temu uruchamialiśmy serwis.

Similarweb. Bardzo cenię ten serwis ale robienie raportu w oparciu o niego jest ryzykowne, a powoływanie się na niego przy poważnym audycie jest śmieszne. Ruch z Polski u nas to nie całe 7%. End of story. Mamy Google Analytics, tam są up –to-data i rzetelne dane. Polska jest dla nas marginalnym ruchem.

Co do sztucznego marketingowego sukcesu. Hmm. Gdyby tak było to nadal byśmy siedzieli w Warszawie jak inni. Ale spędzamy czas w doskonałych warunkach w Indonezji, o których polskie startupy mogą tylko pomarzyć. Spotykamy się z najważniejszymi osobami z biznesu i kluczowymi z politykami, a Prezydent Indonezji zaprosił nas na spotkanie. Jeśli to jest marketingowy sukces to chyba jest sukces naprawdę bo inaczej 10tą gospodarką świata zarządzają amatorzy. Taki wniosek też się tutaj nie spodoba i przekreśli szansę innych polskich startupów w tej części świata. 

Drogie Finspi, nic nam nie pozostaje, jak tylko życzyć Wam sukcesów i znajomości przepisów prawa prasowego.

Napisz do autora: nino.dzikija@innpoland.pl