Historyczny sukces polskiego kolarstwa osiągnął w weekend Rafał Majka, zajmując 5. miejsce w wyścigu kolarskim Giro d'Italia. W tym samym czasie również 5. miejsce zajęła Maja Włoszczowska w wyścigu w La Bresse, zaliczanym do Pucharu Świata w kolarstwie górskim. Co ich łączy? Para najlepszych polskich kolarzy jest wiernymi klientami Grzegorza Dziadowieca, właściciela firmy Veloart.
To nie warsztat, a biznes na rowerach, jakiego nie było. Obsługują sportowców najwyższej klasy, a ci dzięki nim pokonują granice swoich możliwości. „Intensywnie pracujemy, aby Tobie jeździło się lekko” – piszą o sobie.
I jeżdżą. Wśród swoich klientów, obok Rafała Majki, są jeszcze inne sławy polskiego kolarstwa, Marcin Karczyński, Marek Rutkiewicz, Maja Włoszczowska, która w ostatni weekend ukończyła na 5. miejscu zaliczany do Pucharu Świata w kolarstwie górskim wyścigu w La Bresse.
Właściciel firmy, Grzegorz Dziadowiec, mówi, że dla niego rower to arcydzieło. Co tacy fanatycy kolarstwa mogą zaoferować klientom? W ramach „bikefittingu” dopasowują rower do sylwetki sportowca, ale zajmą się też samą sylwetką. W studiu byłego olimpijczyka pozycję ustalali zawodnicy grupy CCC Polkowice i członkowie naszej kadry narodowej. Coś, co jest nowością w Polsce, w Stanach Zjednoczonych jest już ponoć normą. Rower to nie dwa koła i siodełko, twierdzi Grzegorz Dziadowiec, ale konstrukcja, dla której liczy się nawet ułożenie dłoni na kierownicy. Inaczej na rowerze siedzi kobieta, inaczej mężczyzna, geometria sprzętu jest zupełnie inna. Nie chodzi tylko o efektywność czy wygodę samej jazdy, ale o ograniczenie do minimum szans na kontuzje.
VeloArt zapewnia też pełną obsługę na imprezach dla amatorów kolarstwa. To dlatego dziś szef nie jest uchwytny, właśnie wraca z zagranicy.
Powiedzieć, że w VeloArt składają rowery dla klientów, to jakby stwierdzić, że mistrz kuchni coś tam ugotował. Fanatycy i zarazem specjaliści kolarstwa tworzą unikatowe rowery dopasowane i do sylwetki, i do preferencji klienta. Twierdzą przy tym, że startują nawet z poziomu rowerów budżetowych… Pytanie, ile wynosi ten „budżet”, w jednym z wywiadów Grzegorz Dziadowiec stwierdził, że rower dla amatora można mieć już za 4 tys. zł.
Na drugim końcu skali są rowerowe dzieła sztuki, po 30 tys. zł i więcej. Jak ważny dla sportowców jest każdy szczegół roweru, niech świadczy fakt, że kiedyś Dziadowski cały dzień zdzierał farbę z roweru Mai Włoszczowskiej, żeby „zdobyć” 120 gramów. Niby mniej niż szklanka wody, a dla kolarzy to bardzo dużo. O takich szczegółach wiedzą jednak tylko profesjonaliści.
Gdy już zdobędziemy rower z kosmosu, za który zapłacimy, jeśli chcemy, równowartość rocznej średniej pensji, można jeszcze liczyć na podrasowanie umiejętności z trenerem personalnym, dietetykiem i fizjoterapeutą.
Następnie, możemy się wybrać przetestować sprzęt na jedną z rowerowych wypraw, śladami wielkich wyścigów kolarskich. Na przykład 11 maja można było „wyprzedzić” trasę Giro d'Italia i zwiedzić trasy w Toskanii, 8 etap z Foligno do Arezzo, oraz 9 etap w Chianti. Jak zawodowi sportowcy, klienci mieli do dyspozycji samochód serwisowy Veloart Race Support, dostęp do części, kół i rowerów zapasowych. W tym roku odwiedzili też ardeński Tryptyk czy Lazurowe Wybrzeże.
Veloart wywrócił myślenie o zarabianiu na modzie na rowery. Nie naprawiają sprzętu z supermarketów. – To, co dzieje się w hipermarketach, to profanacja. Często znajomi zagadują mnie, żebym rzucił okiem na ich rower, wymagają cudów od sprzętu, który kupili w takim właśnie sklepie. A dla mnie to nie jest rower – mówił Grzegorz Dziadowiec w wywiadzie dla portalu sport.pl.
Kim jest założyciel firmy, która podkręca rowerowe talenty klientów? Grzegorz Dziadowiec jest osobowością w środowisku kolarzy, przez 12 lat był związany z kadrą narodową kolarzy górskich. Startował w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach, Pekinie i Londynie, wiele razy ścigał się w zawodach Mistrzostw Świata i Europy. Pisze o sobie, że przeszedł całą drogę kariery sportowej od serwisanta, aż do dyrektora sportowego grupy CCC Polkowice. Ukończył AWF we Wrocławiu. Był asystentem trenera Mai Włoszczowskiej.
Ten były olimpijczyk powiedział kiedyś, że ma zamiar spełniać wszystkie zachcianki polskich rowerzystów, od malowania ramy, po kosmiczny sprzęt, na wzór naszej kadry. Do tego „niczym w laboratorium w Denver”, komputerowe ustawienie pozycji na rowerze, badania wydolnościowe. Zebrał grupę sportowców i wyspecjalizował się w obsłudze wyścigów rowerowych. To już nie przelewki. W zespole VeloArt jest między innymi wicemistrz Polski juniorów w kolarstwie górskim i olimpijczyk, Hubert Grzebinoga, czy Jarosław Dymek, fizjoterapeuta i instruktor sportu Polskiego Związku Kolarskiego.
Rowery od Dziadowieca można znaleźć w Warszawie i w Krakowie. Tylko czy po wizycie w tym sklepie nasz rower za mniej niż średnią krajową nadal będzie taki atrakcyjny?