Szaleństwo lub nie, ale nasze ciało ból złamanego serca odbiera zupełnie fizycznie, jak prawdziwy. Miłość uruchamia te same centra nagrody jak kokaina, a utrata miłości w efekcie boli jak odstawienie narkotyków czy alkoholu. To wie każdy. Za to z pewnością nie każdy natknął się na badania sprzed 6 lat. Naukowcy wyleczyli ból serca... tabletką z paracetamolem.
Mózg rozwinął mechanizmy, by dostrzegać niebezpieczeństwo i reaguje natychmiastowo na obecność jakiegokolwiek zagrożenia. Kiedy je rozpozna, wysyła sygnał alarmowy do podwzgórza, centrum zarządzania systemu hormonalnego. Podwzgórze uruchamia współczulny układ nerwowy, kortyzol – hormon stresu – trafia do żył, a adrenalina zalewa system. Serce bije szybciej, wzmacnia przepływ krwi do najważniejszych organów ciała. Oddech się przyśpiesza, źrenice rozszerzają, jesteśmy gotowi do walki.
Tylko że nic takiego nie zachodzi, gdy ktoś łamie nam serce. Fizjologiczna odpowiedź na odrzucenie jest zupełnie inna niż ta na zagrożenie. Mózg wysyła sygnał przez nerw błędny do serca i żołądka. Mięśnie systemu trawiennego zaciskają się, przez co czujemy, jakbyśmy w żołądku mieli kulę. Drogi oddechowe zwężają się, trudniej jest oddychać. Rytm bicia serca zwalnia, tak mocno, że człowiek dosłownie czuje, jakby jego serce było złamane.
Już studencji nerurobiologii uczą się, że najbardziej intymny związek to ten, który istnieje pomiędzy głową i sercem. Rozmawiają jak najlepsi przyjaciele za pośrednictwem tętnicy szyjnej, który wysyła krew z serca do mózgu z prędkością niemal metra na sekundę. Każdy człowiek ma wrodzoną potrzebę akceptacji, podobnie jak potrzebujemy wody czy powietrza, by przetrwać. Odrzucenie porusza nasz przywspółczulny układ.
Warto dodać, że wszystkie narządy wewnętrzne są unerwione jednocześnie przez oba te układy. W chwili stresu przeważa działanie układu współczulnego, część sympatyczna i parasympatyczna wzajemnie uzupełniają się w działaniu.
Tyle utarte frazesy, które każdy, niestety, miał okazję sam przeżyć. Szaleństwo lub nie, ale nasze ciało ból złamanego serca odbiera zupełnie fizycznie, jak prawdziwy. Miłość uruchamia te same centra nagrody jak kokaina, a utrata miłości w efekcie boli jak odstawienie narkotyków czy alkoholu.
Studentka neurobiologii, która opisała historię swojego złamanego serca w New York Times, odkryła, że na ten ból współczesna medycyna… oferuje zupełnie realne lekarstwo. I to nawet nie na receptę. Co więcej, jest ogromna szansa na to, że macie je w swoich polskich apteczkach. Mianowicie... w przywołanych badaniach z 2010 roku,
naukowcy odkryli, że zwykły, dostępny w każdym kiosku i stacji benzynowej paracetamol może zmniejszyć reakcje fizyczne i nerwowe związane z bólem odrzucenia społecznego, wynikające z zakończenia romantycznych związków czy końca przyjaźni.
„Ból odrzucenia kiedyś się kończy” – napisała autorka. „Nienawidzę tego, jak wiele wtedy płakałam i tego całego czasu, zmarnowanego na tęsknotę za nim. Nienawidzę tego, jak bardzo to bolało, ale wciąż jestem wdzięczna za nasz związek, ponieważ nauczył mnie, co to znaczy kochać i być kochanym” Po czym dodaje, że ostatnio sama złamała czyjeś serce. Ciekawe, czy od razu zaoferowała środki przeciwbólowe.