Sebastian Kołczyński w rękach nie może utrzymać nawet długopisu. Kontroler do gry obsługuje przy pomocy stóp. Jest niezłym graczem w niezwykle popularnej grze sieciowej League of Legends, która w USA jest nawet uznawana za pełnoprawny sport. Pod ksywką Kotwicz prowadzi swój kanał na Youtube i właśnie zbiera środki na cykl filmów „Oczami Niepełnosprawnych”.
Jesteś osobą niepełnosprawną…
Tak. Mam szpotawość kończyn. Do tego dochodzi artrogrypoza, czyli wrodzona sztywność stawów.
Na co pozwalają ci twoje ręce?
Mogę nimi machnąć. Ale już nie da rady czegoś w nich utrzymać, chwycić czy choćby ich podnieść do góry.
To spore ograniczenie dla kogoś, kto zarabia grając w League of Legends (LoL). Jak w ogóle wpadłeś na to, żeby być youtuberem?
Najpierw grałem w domowym zaciszu, ale oglądałem w sieci innych polskich graczy. Po pewnym czasie odważyłem się i napisałem do nich, wyjaśniłem, jak gram…
A jak grasz?
Pada obsługuję nogami. Myszkę trochę rękę, trochę brzuchem. Może najłatwiej będzie to pokazać na filmie.
Jesteś dobrym graczem? Dajesz radę w rywalizacji z pełnosprawnymi zawodnikami?
Solo gram na poziomie gold3, w zespole jako support na poziomie diament.
Mógłbyś to wyjaśnić osobom, które nie mają pojęcia o League of Legends?
Jest siedem lig (bronze silver, gold, platinum, diament, master i challenger), a w każdej z nich pięć poziomów od 5 do 1. Najwięcej graczy jest w najniższych dywizjach. Można powiedzieć, że indywidualnie jestem wśród 15 procent najlepszych graczy. Jako zawodnik w zespole jestem już w górnych 2 procentach.
Świetny wynik. Wróćmy jednak do tematu. Pokazałeś gamerom, jak grasz…
I większość się zgodziła mi pomóc. Założyłem fanpage, nagle zrobiło się dużo lajków i zachęty, bym założył swój team. Nie miałem jeszcze odpowiedniego sprzętu, pierwsze filmy nagrywałem telefonem komórkowym. Pomogło mi kilka firm, założyłem kanał na Youtube i sam zacząłem streamować – grać na żywo. Pomagali mi też inni Youtuberzy, jak Gimper, czy Izak (gwiazdy polskiego Youtube’a – przyp. red.).
Dostałeś niesamowite wsparcie.
Właśnie. Dzięki temu zebrałem już większą publikę i wpadłem na pomysł, żeby zrobić kilka streamów charytatywnych dla osób niepełnosprawnych. Stwierdziłem, że skoro ja otrzymałem taką pomoc, to też komuś pomogę.
Na przykład?
27 grudnia 2014 roku zorganizowałem 48-godzinny stream charytatywny. Grałem dwie doby bez przerwy zbierając pieniądze na protezę nogi dla 9-letniego chłopaka.
Wiem, że to było ważne wydarzenie z jeszcze jednego powodu.
Poznałem tam swoją dziewczynę Karolinę. Po tej akcji charytatywnej zaczęliśmy rozmawiać na kamerkach, wspólnie grać, siedzieliśmy ze sobą online prawie całe dnie, a czasem i noce. Aż powiedziała, że przyjeżdża z Piekar Śląskich do mnie do Łodzi na Walentynki i zostanie kilka dni.
Przyjechała?
Ha, została już na stałe. Zalazła pracę i pojechaliśmy po jej dokumenty do domu do Piekar. Daleko nie było, bo i tak byłem na Intel Extreme Masters w Katowicach. Tak to się to wszystko potoczyło, że mamy teraz pięciomiesięczną córeczkę Anastazję.
Gratuluję! A czym się teraz zajmujecie?
Pracujemy nad projektem "Oczami Niepełnosprawnych". Chcemy opowiadać o codziennym życiu osób niepełnosprawnych, ich marzeniach, pasjach, którym mogą się oddawać. Będą też wywiady o tym, jak ludzie sobie radzą z tym, co jest najtrudniejsze. Pojawi się seria, która ma uświadomić rodaków, jak jest nam trudno. Poproszę kilka znanych osób z Youtube'a, by wykonali kilka codziennych czynności na wózku albo bez użycia rąk.
Skąd ten pomysł? Przecież jesteś gamerem?
Rzeczywiście, bardziej siedzę w branży gier i streamach, ale chcę się też oddać tematowi, który znam od małego i towarzyszy mi na co dzień. Dlatego na ten projekt odpaliłem zbiórkę na patronite.pl. Będę potrzebował dodatkowego sprzętu, do tego dojdą przejazdy, noclegi. Będzie mi pomagał kolega, znany na moim kanale jako „sąsiad Tomasz”.
Co chcesz udowodnić tym projektem?
Będę chciał pokazać, że nie każda niepełnosprawność nas z czegoś wyklucza. Jeśli masz niesprawne ręce, albo nawet ich nie masz, to nie znaczy, że nie możesz grać w siatkówkę.