
Reklama.
Satoshia Kanazawa i Norma Li, które przeprowadziły obserwację, uważają, że istnieje koleracja między inteligencją a satysfakcją, jaką czerpie się z socjalizowania z innymi ludźmi. Ann Clarkson z brytyjskiego oddziału Mensy tonuje radykalne tezy badaczy.
Uważa, że ludzie o wysokim IQ mogą być ekstrawertykami, którzy doskonale czują się w gronie przyjaciół i introwertykami, którzy preferują samotność. Z drugiej strony przyznaje, że inteligencja może doprowadzać do wyizolowania z grup towarzyskich. – Chodzi o postrzegania świata. Ciężko znaleźć kogoś, kto myśli podobnie do nas, jeśli należymy do dwóch proc. populacji Ziemi – tłumaczy, powołując się poziom inteligencji, który jest wymagany, by należeć do Mensy.
Dr Robert Sternberg z Uniwersytetu Cornell uważa z kolei, że nie da się sprowadzić inteligencji tylko jako sposobu postrzegania i analizowania świata. Podkreśla, że od wielu lat psychologowie nie potrafią dojść do porozumienia, ile rodzajów inteligencji w ogóle występuję.
– Według mojej teorii posiadamy IQ, który odpowiada za zdolności analityczne, kreatywność i zdrowy rozsądek – tłumaczy. – Wysoki poziom tego pierwszego wcale nie oznacza, że pozostałe dwa również będą tak samo rozwinięte – przestrzega.
Naukowiec uważa również, że właśnie takie osoby często potrzebują towarzystwa najbardziej. Dlaczego? Bo ich zdolności nie przekładają się na umiejętności społeczne czy praktyczne. Jak na ironię, najbardziej inteligentni, którzy mają problem z kontaktami międzyludzkimi mogą z tego powodu nie wykorzystać swojego potencjału.
Czy zatem samotnicy są najwybitniejsi? Cóż, na sto procent będziemy pewni dopiero po serii burzliwych dyskusji na uniwersytetach.
Źródło: Broadly
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl