Do tekstu o perfekcjonizmie skłoniła mnie zasłyszana historia o mamie pewnej kobiety. Miała ona niezwykły talent do szycia, była bardzo zdolną krawcową. Tak ogromną wagę jednak przykładała do wykańczania ubrań, do precyzji, że szycie stawało się męką, wykańczało samą krawcową. Zrezygnowała więc i zajęła się prostą pracą w biurze, która nie dawała jej żadnej satysfakcji, ale też nie rujnowała emocjonalnie.
Spalanie się w dbałości o szczegóły może nam podpowiadać nienajlepsze wybory życiowe, może skłonić do wyboru „mniejszego zła”. Człowiek chce mieć wszystko idealnie, a gdy to nie wychodzi, odpuszcza wszystko, przeskakuje ze skrajności w skrajność. Nie jest też uroczym towarzyszem życia ktoś, kto wie wszystko najlepiej, zrobi wszystko najlepiej sam, a żona, mąż czy dziecko nigdy nie są wystarczająco idealni. Perfekcjonizm, sposób na życiowy bałagan. Tak go widzimy, ale czy tak jest?
– To pytanie jest trochę ze świata takiego psychologicznego disco polo – odpowiedział Jacek Santorski, psycholog biznesu, na pytanie o perfekcjonizm i czy coś przez niego tracimy.
Redakcja niezrażona postanowiła jednak podrążyć temat, mimo tak daleko od ideału postawionego pytania. – Perfekcjonizm może być darem albo przekleństwem – wyjaśnił Jacek Santorski. – Niedawno miałem operację i dziękuję Bogu, że moi chirurdzy byli perfekcjonistami. Natomiast biada tym samym moim chirurgom, jeśli w ten sam sposób bawią się ze swoimi małymi wnukami.
Psycholog dodał, że nie ma jednego perfekcjonizmu, są przynajmniej dwa. – Perfekcjonizm prymusa, który ma przymus bycia najlepszym, kimś specjalnym, primus inter pares – powiedział Jacek Santorski. – ale są też perfekcjoniści, którzy mają takie zamiłowanie do porządku, to oni będą do bólu poprawni. Mój perfekcjonizm wynika z narcyzmu, że chcę pokazać światu, jaki jestem świetny – dodał z uśmiechem.
Dlaczego ta sama cecha może być służyć lub szkodzić? Na perfekcjonizm składa się solidność, ambicja, atencja dla detali, sumienność, troska o spójność. To wszystko mogą być cnoty, ale zbyt mocne, zbyt rozwinięte – obrócą się przeciwko swojemu „posiadaczowi”, będą jego przekleństwem.
I właśnie na tym polega różnica, na posiadaniu tych cech, czyli kontrolowaniu ich lub pozwalaniu, by to one przejęły kontrolę nad człowiekiem. – W każdym z nas mieszka piękność i bestia – wyjaśnia Jacek Santorski. – Jeśli ja jestem właścicielem, to mogę korzystać z energii bestii albo wspaniałomyślności piękności. Ale jeśli to one mają mnie, to jestem zadufany w sobie, pyszny, jeśli kontroluje mnie piękność albo jestem cyniczny, bezwzględny, agresywny, gdy jestem niewolnikiem bestii.
Jak można stać się właścicielem swoich cech? Pomoże w tym samoświadomość, feedback od ludzi, eksperymentowanie. – Szkoda, że ta mama, która zrezygnowała z krawiectwa, nie znalazła mądrego doradcy. Zupełnie niepotrzebnie straciła łączność ze swoim darem – powiedział psycholog
Dodał, że ważne jest, by pozwolić sobie na bycie „good enough”. Wybrać, w jakich dziedzinach chce się być perfekcyjnym, a w którym można być wystarczająco dobrym. – Bądź świadom swojej siły, lecz jej nie przeginaj. Perfekcjonista przegina swoje cechy, właśnie tę sumienność, rzetelność, ambicję. Adepci naszej Akademii Przywództwa uczą się, że jeśli czyjąś mocną stroną jest sumienność, to muszą znaleźć w sobie obszar kreatywności. To są paradoksy.
W takim razie już wiem, że te same cechy mogą być moim zbawieniem i przekleństwem. Ale w czym na co dzień przeszkadza perfekcjonizm? Jak trafnie określił to psychoterapeuta i coach, Tadeusz Reimus, takiego człowieka rozpoznamy po frustracji. – Te osoby łatwo się frustrują. Chodzi o uznanie tego, że rzeczy są, jakie są i nie muszą być idealne, żeby był szczęśliwym. Trudno im jest odczuwać przyjemność, cieszyć się z sukcesu, bo ich próg frustracji jest nisko. Świat najczęściej nie jest idealny i nie możemy wykonać planu w 100 proc., a perfekcjonistów to boli. Zamiast cieszyć się, że szklanka jest w trzech czwartych pełna, wkurzają się, że jest w jednej czwartej pusta. Myślę, że to jest utrzymywane w środowisku pracy, bo potrzebne i cenione są osoby, które dopinają zadania. Ale to odbija się nich, oni ponoszą koszt, są wiecznie niezadowolone, szukające dziury.
Tadeusz Reimus wyjaśnił, że u osoby zdrowej mówi się, że perfekcjonizm jest cechą osobowości, na wymiarach introwersji i dominacji. – Mam tendencje do siebie, mocne przeżycia wewnętrzne, ale musi być po mojemu. Ma to dużą funkcjonalną wartość, np. w firmie. Szef oczekuje ode mnie, żebym dobrze robił prezentacje czy dobrze układał kostkę brukową – wyjaśnia. Ale w tym świecie jest haczyk. Założenia są takie, że wszystko jest idealnie, jakie są więc konsekwencje, kiedy rzeczywistość nie dorasta do tych oczekiwań?
– Może być taki efekt u osoby perfekcyjnej, że przechodzą ze skrajności w skrajność. Jeśli nie udaje się być perfekcyjnym, to olewają wszystko – powiedział Piotr Mosak, psychoterapeuta i coach. – Zrozumiałem życie, nie można być perfekcyjnym, to olewam wszystko. To efekt przekory wobec siebie, bardzo gorzkie, to tak jakby ludzie przegrywali wobec siebie – dodał.
To się wiąże z tym, że te osoby też kontrolują, czują się bezpiecznie, gdy mają pełną kontrolę nad swoim życiem. Czy perfekcjonizm może podpowiadać złe wybory – np. wybór nie aż tak angażującej pracy, porzucenie pasji, nie rozwijanie talentu? Zdaniem Tadeusza Reimusa – na pewno.
– Wyobrażam sobie, że gdy się awansuje i jest się wyżej w organizacji, tym ważniejsze jest by wytrzymywać małe poczucie bezpieczeństwa, czyli mało perfekcjonistyczne podejście. Gdy awansuję ze specjalisty na managera, to świat jest dużo mniej kontrolowalny – mówi Reimus.
Perfekcjonizm powoduje odrzucenie – perfekcjonista nie pozwala sobie na bylejakość. – To są osoby, które się spalają, stresują, albo rezygnują i robią cokolwiek. To jest u nich na poziomie rezygnacji. Skoro nie mogę mieć czegoś, co bym chciał, wybieram najłatwiejszą opcję i to jest kategoria porażki – mówi Reimus.
– Świat perfekcjonisty jest daleki od ideału. To jest taki paradoks, większość osób ma bajzel – bo jeśli nie mogę mieć idealnie, to nie będę dbać. Mają bałagan, ale cierpią – dodał. Takie osoby są bardzo samotne, to są wiecznie niedokończone rzeczy, odłożone. Wciąż czekają na moment, na odpowiednią ilość czasu. Napiszę tę książkę, ale potrzebuję 3 godziny dziennie, a ich nie mam.
Jak ruszyć z miejsca? Jest taka stara zasada kaisen, gdy masz 50 proc. szans na sukces, musisz zacząć to robić, to zwiększy szanse, że to ukończysz – podpowiedział Piotr Mosak. Wyjaśnia, że czasem takie osoby zaniżają swoje możliwości, ponieważ szukają pewniaków, gdzie się coś na pewno uda, na 100 proc. Wiec jeśli coś się uda na 70 proc, to już jest porażka. Ma być idealnie, jeśli nie jest idealnie, to ja się nie udaje. Ale nie potrafią zaczekać na sukces, zapracować na niego.
– Mówi się o przezwyciężeniu słabości. – i to jest właśnie błąd. My wszyscy ze wszystkimi walczymy w kulturze zachodniej. Na świecie pracownik który popełnił błąd i go naprawił, jest najcenniejszy na świecie. W Polsce jest zwalniany. Przyjdzie następny i zrobi to samo. U nas jest ciągła walka, nie ma w ogóle serdeczności, akceptacji dla słabości.
Psycholog dodaje, że perfekcjonistom trzeba pokazywać, że życie ma wiele wymiarów, a oni przykładają najtrudniejszy wymiar. – Teraz się pięknie mówi do perfekcjonistów: jeśli widzisz, że szklanka jest do połowy pusta, to przelej to wszystko do mniejszej i przestań pieprzyć – podsumował.