Pamiętacie Internet Explorer? Przeglądarka Microsoft przez lata była obiektem szyderstw użytkowników jako zbyt wolna, pełna błędów i podatna na ataki hakerów. Teraz komputerowy gigant wraca z nową aplikacją o nazwie Edge. Czym chce przekonać do siebie użytkowników Mozilli czy Google Chrome? Znacznie mniejszym zużyciem energii laptopa.
Inżynierowie firmy założonej przez Billa Gatesa opublikowali wyniki swojego ostatniego eksperymentu. Wynika z niego, że Edge może zaoszczędzić aż 53 proc. stanu baterii w porównaniu z innymi przeglądarkami internetowymi.
Dyrektor zespołu odpowiedzialnego za projekt Microsoftu, Jason Weber, tłumaczy, że programy do obsługi Internetu pobierają energię w różny sposób. Aby lepiej to zobrazować, porównał je do samochodów.
- Chrome działa jak auto w mieście. Gazuje na zielonym do kolejnego skrzyżowania i potem ostro hamuje. Tak można się przemieszczać, ale to zużywa dużo paliwa – tłumaczy. – A Edge ma działać jak samochód na autostradzie – płynnie i znacznie wydajniej – podkreśla.
Jego zdaniem, przeglądarki konkurencji są w ciągłym „kontakcie” z systemem operacyjnym.Przez to ciągle go obciąża, co zmusza go do bardziej intensywnej pracy – to przekłada się na pobór energii. A produkt Microsoft ma być zintegrowany z zainstalowanym systemem do tego stopnia, że uruchamia się tylko wtedy, kiedy jest to potrzebne.
Aby potwierdzić swoją tezę, zespół Webera przeprowadził intensywne badania poboru mocy. Do tego celu użyto 200 komputerów, założono wewnętrzny internet, a całość podłączono do woltomierzy. Efekty okazały się imponujące – w jednym momencie, laptop korzystający z Edge działał aż o 70 proc. dłużej niż ten, na którym włączono Chrome.
Microsoft wiele zrobi, by zerwać z łatką twórcy najgorszej przeglądarki internetowej. Twój ruch, Google.