Obsługują największe sieci szpitali w Ameryce, a ich rozwiązania pozwalają wykryć w medycynie zależności, której nie dostrzegłby najlepszy analityk. Ich biuro mieści się w... Białymstoku. To TangramCare, firma informatyczna, która zajmowała się Big Data, zanim to było modne. O tym, jak rozwijać firmę w kraju oddalonym o kilka tysięcy kilometrów od swoich klientów, tłumaczy w wywiadzie z INN:Poland Maciej Sawicki, talent manager w TangramCare.
Dlaczego akurat USA? Chcieliście od razu skoczyć na głęboką wodę?
To za dużo powiedziane. Firma istnieje z pewnymi przekształceniami od 2000 roku. Założyciele – Wojciech Kozłowski oraz Mariusz Ferenc – studiowali na Politechnice Białostockiej i już wtedy dostrzegli potencjał w Big Data. Byli nawet w grupie badawczej, która zajmowała się analizą dużej ilości danych.
To dlaczego nie spróbowali najpierw w Polsce?
Big Data w Polsce na początku wieku? Nie było o tym mowy. A o rozwoju w USA zadecydował, jak często w biznesie, łut szczęścia.
Jaki?
Udało się nawiązać kontakt z grupą ze Stanów Zjednoczonych, która miała wizję wprowadzenia zmian w systemie ochrony zdrowia, ale nie miała do tego odpowiednich narzędzi. My z kolei stworzyliśmy bardzo zaawansowaną platformę Big Data i szukaliśmy dla niej nowych przypadków użycia. Okazało się, że idealnie nadaje się do analizy danych medycznych.
Jak wygląda ten sektor w USA?
Rynek medyczny jest dosłownie zakopany różnego rodzaju danymi, w tym klinicznymi, obrazowymi, genomicznymi ale też finansowymi. Dodajmy do tego jego relatywnie słabą informatyzację w USA i pojawiamy się my z naszymi rozwiązaniami.
W Ameryce jest aż tak źle?
Nie tyle źle, co szpitale poszukują nowych metod optymalizacji swojej działalności. Mam na myśli zarówno kwestie finansowe, ale przede wszystkim w dziedzinie leczenia pacjentów. Wiedzą, że analiza danych może im w tym pomóc, ale nie nadążają z ich przetwarzaniem. Potrzebują usług i narzędzi z zewnątrz, które pomogą im to jakoś usystematyzować.
Po co?
Przede wszystkim po to, żeby lekarze mogli odkryć zupełnie nowe zależności. Przykładowo, analizują kobiety z Kalifornii w wieku 20-40 lat, które chorują na serce. Okazuje się, że znaczny procent z nich ma zielone oczy. I teraz mogą zweryfikować, czy kobiety o zielonych oczach są bardziej podatne na choroby wieńcowe. A może to klimat, w połączeniu z genami, uaktywnia taki defekt? Tego typu niuansów nie da się wyłapać ręcznie. Dane mają zbyt wiele wymiarów. Gdyby robił to człowiek, pewnie zajęłoby mu to lata. Dzięki nam mogą to robić znacznie szybciej.
Dobrze, produkujecie rozwiązania z branży IT, ale co jest w tym takiego innowacyjnego? Wiele firm zajmuje się analizą danych.
Ale my nie jesteśmy jak wiele innych firm. Nie chodzimy na skróty. Tworzymy własne , autorskie rozwiązania, na przykład w minimalnym stopniu korzystamy z gotowych bibliotek do analizy danych. Kolejną kwestią jest to, że staramy się bardzo dobrze zrozumieć specyfikę danych konkretnych klientów. Tworzymy produkty i świadczymy usługi szyte na miarę. Nasza przewaga nad konkurencją to przede wszystkim głębokie zrozumienie specyfiki danych medycznych, sposobu funkcjonowania jednostek ochrony zdrowia oraz mechanizmów Big Data oraz sztucznej inteligencji. Mamy w zespole doświadczonych przedsiębiorców, specjalistów z wiedzą medyczną, z zakresu uczenia maszynowego, analityków danych, oraz naukowców.
Skoro o modelach mowa, jak wygląda Wasz biznes? Ile na nim zarabiacie?
Tego nie mogę niestety zdradzić. Branża medyczna jest jedną z najbardziej obwarowanych prawnie na świecie, zwłaszcza w USA. Dość powiedzieć, że jej wartość w USA przewyższa roczne PKB większości państw europejskich.
Konkurencja nie sprawia Wam kłopotów? Zwłaszcza ta ze Stanów?
Sprawia, jak to zawsze jest z konkurencją, ale tak jak wspominałem wcześniej, jest kilka aspektów, które budują naszą przewagę. Dajemy radę – w ciągu kilku lat zespół 5 osób rozrósł do ponad 40. A do końca roku planujemy mieć ich 100.
Ambitne plany.
To prawda, ale nasze rozwiązania są skalowalne. Zaczynamy obsługiwać klientów w kolejnych stanach. Za jakiś czas być może rozważymy kwestię wejścia na rynku europejskie, prawdopodobnie zachodnie. Poza tym zmieniamy trochę nasz profil działalności czeka nas najprawdopodobniej mały „rebranding. Z TangramCare przekształcimy się w OwnedOutcomes.
A kiedy w końcu polska firma będzie działać w Polsce?
Dobre pytanie. Na razie nasz rodzimy kraj jest w kategorii „być może”. Rozmawiamy z Uniwersytetem Medycznym w Białymstoku na temat współpracy – zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Nie wydajecie się szczególnie przekonani do naszego rynku medycznego.
To nie jest tak. Chodzi tylko i wyłącznie o względy biznesowe. Wspomniałem już, że w USA jest problem z informatyzacją systemu ochrony zdrowia, tak samo w Polsce. Jest jednak pewna różnica – tam ludzie mają świadomość technologiczną, wiedzą, że potrzebne są zmiany. Do tego dochodzi wielkość rynku, o której wspominałem. Wierzymy jednak, że któregoś dnia nasze rozwiązania będą analizowały dane i pomagały leczyć ludzi także u nas - w Polsce.