Lekarz-rezydent zarabia w Polsce na początek poniżej 2200 zł na rękę. Średni wiek ukończenia rezydentury w naszej służbie zdrowia, to 37 lat. W Niemczech podobną kwotę, tyle, że w euro, dostaje lekarz bez żadnego doświadczenia zawodowego. Po roku może liczyć na podwyżkę. Nic więc dziwnego, że w 2015 roku ten kierunek wybrało 856 lekarzy. Na ich wykształcenie nasi zachodni sąsiedzi musieliby wydać prawie miliard euro.
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej – dr Maciej Hamankiewicz w rozmowie z Radiową Jedynką powiedział, że lekarz-specjalista w Białymstoku zarabia 3579 zł brutto (2560 zł netto). Aby zdobyć specjalizację, nie wystarczy jednak skończenie studiów medycznych. Trzeba jeszcze odbyć rok stażu podyplomowego i pięć lat specjalizacji. To znaczy, że, aby zarabiać takie pieniądze, lekarz z Podlasia musi się kształcić co najmniej 12 lat.
– Dziś ponad 25 tysięcy lekarzy się specjalizuje, z czego 15 tysięcy ze środków publicznych – mówił dr Hamankiewicz na antenie Radiowej Jedynki. – Jeżeli dajemy pieniądze na uczenie się, i dajemy ich tak mało, że dorosły mężczyzna, kobieta, w momencie kiedy chcą zakładać rodziny, dostają na rękę 1500-1800 złotych, to nie są w stanie utrzymać rodziny. Muszą pracować w innych miejscach, zamiast się uczyć. Pracują po 100-150, a znamy i takich, którzy pracują po 250 godzin miesięcznie. Czy człowiek, który wraca po takiej pracy do domu, ma czas jeszcze się uczyć? Marnujemy te środki – dodaje.
Dr Hamankiewicz nazywa też lekarzy-rezydentów „bardzo tanią siłą roboczą” i „15-tysięczną grupą tanich niewolników do wykonywania żmudnej pracy”. Wynika to z tego, że wynagrodzenie rezydentów nie jest płacone z kasy NFZ, a sam lekarz w trakcie specjalizacji nie może zmienić miejsca pracy.
Konkluzja całej rozmowy jest taka, że młodzi lekarze powinni zarabiać więcej, ale pracować w jednym miejscu. W badaniach, które NIL przeprowadziła wśród młodych lekarzy, ci wskazują, że wynagrodzenie w wysokości dwóch średnich krajowych (ok. 8 tys. złotych) powstrzymałoby ich przed wyjazdem.