Coraz częściej jako winni wykroczeń sa wskazywani obcokrajowcy.
Coraz częściej jako winni wykroczeń sa wskazywani obcokrajowcy. Wikimedia Commons

REKLAMA
„Aaaaby nie stracić prawa jazdy. Przyjmę do 15 punktów karnych. Cena za punkt 60 zł. Województwo Mazowieckie. Tylko poważne oferty.” Ogłoszenie tej lub podobnej treści można bez problemów znaleźć w dowolnym serwisie z anonsami. Do tej pory w nielegalny proceder byli zaangażowani kierowcy, którzy rzadko sami jeździli. Dziś na „czarny rynek” wkraczają obcokrajowcy. I zaniżają ceny o połowę.
Zacznijmy od oczywistości. Tego typu handel jest nielegalny i karalny. Jednak nie odstrasza on osób, które zagrożone są utratą prawa jazdy za zbyt szybką jazdę. Sam proceder wskazywania innych osób jako kierowców kwitnie w sieci już od dawna. Teraz jednak do gry weszli tańsi usługodawcy z zagranicy. Po wrzuceniu w wyszukiwarkę frazy „sprzedam punkty karne cudzoziemcowi” można bez problemu znaleźć oferty obywateli np. Ukrainy, którzy chętnie przyjmą na siebie punkty karne. Proponują konkurencyjne ceny – 20-30 złotych za punkt, czyli około dwóch razy mniej niż polscy kierowcy.
Kierowca, który otrzymuje wezwanie od Straży Miejskiej lub Inspektoratu Transportu Drogowego wskazuje inną osobę jako prowadzącą pojazd. O ile w przypadku polskiego „sprzedawcy punktów” wyegzekwowanie kary przez organa ścigania jest stosunkowo proste, to jeśli ukarany ma być obcokrajowiec – już samo namierzenie go, może być niezwykle trudne. Kolejnym etapem jest próba egzekwowania kary. To zazwyczaj dla polskich instytucji jest niemożliwe.
Źródło: www.pb.pl

Napisz do autora: tomasz.staskiewicz@innpoland.pl