– Na Youtube nie ma obowiązku, żeby oznaczać lokowane produkty – mówi o reklamowych pieniądzach Cyber Marian, gwiazda polskiego Youtube. W ostatnim zestawieniu signs.pl jest na trzecim miejscu jeśli chodzi o popularność wśród polskich twórców na Youtube i właśnie wyprzedził Sylwestra Wardęgę. W rozmowie z INN:Poland pokazał nie tylko twarz artysty, ale świetnie zorganizowanego biznesmena.
Ile Cyber Marian bierze za filmik z lokowaniem produktu?
To są bardzo różne kwoty, zależą od wielu czynników, stopnia zaawansowania produkcji czy elementów kampanii, ale cennik zaczyna się od kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Jak doszedłeś do takiej wyceny?
Przez 17 lat działaliśmy z bratem w branży event marketingu. Gdy chcieliśmy promować jakiś produkt w mediach, dostawaliśmy cennik. Zobaczyłem oferty na pięć tysięcy złotych za wrzutkę w medium, które miało trzydzieści tysięcy zasięgu. Wtedy pomyślałem: Zaraz, zaraz… Mój pierwszy hit, „Ukryty Polski Megamix” ma półtora miliona odsłon w zaledwie tydzień po publikacji. Teraz ja mam zasięgi, które mogę wycenić.
I wtedy postanowiłeś, że będziesz żyć z Youtube’a?
Jeszcze nie. Wtedy zobaczyłem potencjał tego medium. Występowałem w tym czasie na scenie. Miałem już spore doświadczenie, byłem jednym z bardziej znanych artystów w mojej branży, miałem własną ekipę techniczną, studio filmowe. Nasz godzinny występ kosztował 16 tysięcy złotych. Dwa lata temu jednak to zostawiłem i postawiłem wszystko na Youtube’a.
Przecież to biznes, który był żyłą złota!
Ale Youtube to platyna! Budżety są nieporównywalne. Wtedy z tych 16 tysięcy musieliśmy jeszcze opłacić ekipę techniczną, podróże, hotele.
A teraz na czym zarabiasz? Na odsłonach?
Odsłony to śmieszne pieniądze. Tak samo jak gadżety. Mam w ofercie koszulki i cybergały (okulary – przyp. red.) Cyber Mariana. Prawdziwe pieniądze są na akcjach partnerskich. Codziennie przychodzi mailem kilka propozycji firm, które chcą, żeby Cyber Marian je promował.
Jak wygląda współpraca reklamowa z Cyber Marianem?
Mam kilka formatów. Najprostszy to spoty reklamowe, czyli Cyberreklamy, które umieszczam w Cyber Info i komentuję jako Marian. Ludzie bardzo je lubią, pytają kiedy będzie następny. Kolejny pomysł, to trailery lub teledyski, w których pojawia się reklamowany produkt. Proponuję wtedy scenariusz i potem realizujemy film dopasowany do kampanii.
Twoi widzowie wiedzą, że lokujesz produkty?
Na Youtube nie ma obowiązku, żeby to oznaczać. Była zresztą o to duża afera kiedy Abstrachuje zrobili swoją akcję z Citroenem. Ale więcej wtedy pretensji mieli ludzie z branży, a mniej widzowie. Ja dla świętego spokoju oznaczam, jeśli materiał powstał we współpracy z jakąś marką. No i w takich przypadkach jak piwo Łomża. Jeśli reklamuję alkohol, muszę oznaczyć to znacznikiem [18+].
A przyjmiesz każde zlecenie?
Nie. Odrzucam oferty instytucji finansowych. Bankowcy nie mają poczucia humoru. Miałem taką sytuację, że dla jednego klienta przygotowałem spot. Mieliśmy wszystkie akcepty od scenariusza, po sam film. Pięć minut przed jego opublikowaniem dostaliśmy informację, że zagraniczna centrala wstrzymuje publikację, bo znalazła na moim kanale treści, które uznała za rasistowskie. Znaleźli to w filmie, za który nota bene zdobyłem nagrody. Występowałem tam pomalowany na czarno. I to wszystko. Bankowcy wstrzymali emisję. Ale oczywiście zapłacili.
Są jeszcze jakieś tabu we współpracy z tobą?
Nie poruszam tematów religijnych i politycznych. Choć raz zgłosiła się jedna z partii, która chciała, żebym był twarzą ich projektu.
Która?
Nieważne. Każdej bym odmówił. Nie interesuję się i nie mieszam w politykę.
A co sądzisz o modelu takm jak patronite.pl, w którym widzowie składają się na comiesięczną pensję dla twórcy? Wszedłbyś w to?
(ze śmiechem) Tylko jeśli przymierałbym głodem.
A nie uważasz, że model, w którym widzowie składają się na twoją pensję, pozwala na większą niezależność?
Ale ja jestem w pełni niezależny artystycznie. Robię filmiki wedle mojego scenariusza, tak jak chcę. Sam sobie wybieram, z kim chcę współpracować. Otrzymuję mnóstwo propozycji ze strony różnych firm czy agencji reklamowych.
Sam ciągniesz ten wózek?
Pomaga mi starszy brat. Przy dużych produkcjach mam dwóch świetnych operatorów, Randalla i Miłosza Domonia. Czasem w filmie wystąpi moja żona, czasem tata. Mój młodszy brat też się czasem pojawi na planie ze swoimi kamerami. Z nim jest taka śmieszna sprawa, że on zawodowo zajmuje się produkcją filmową i czasem zwraca mi uwagę, że jakieś ujęcie jest zrobione nie tak, za mało światła… Ale on zupełnie nie czuje Youtube’a. To właśnie takie niedoskonałości tworzą wrażenie, że każdy mógłby nagrać taki filmik.
A każdy mógłby?
Tak. Ale trzeba mieć pomysł. A o to najtrudniej. Na przykład jest mnóstwo małych gamerów, którzy chcą nagrywać jak grają i powtarzają to, co robią już inni. Nawet sprzęt nie jest taki ważny. Ja swoją pierwszą kamerę kupiłem za 23 tysiące. Wydałem na to pieniądze, które miałem ze sprzedaży działki po babci. Po roku weszły nowe technologie i moja superwypasiona kamera była już tylko przeciętnym sprzętem.
To co pokazujesz na kanale sprawia wrażenie produkcji, którą mógłby zrobić każdy. A siedzi przede mną świetnie zorganizowany przedsiębiorca.
Tak. Rozmawiając z markami, chwalą sobie właśnie pewne standardy współpracy, których nauczyliśmy się pracując przy eventach. Rozumiemy ich potrzeby, wiemy jak działają i czego potrzebują.
Cyber Marian jest kreacją, produktem. W jakim etapie cyklu życia produktu jest twoja postać?
Czas Cyber Mariana dopiero nadchodzi. Są kanały, które kiedyś były na topie, ale powtarzają ciągle ten sam format. Ja ciągle eksperymentuję z nowymi. Bardzo ważna jest też współpraca crossowa z innymi Youtuber’ami. Tak się poszerza grono odbiorców. Na przykład ostatnio mój filmik komentował Izak. W teledysku Wąs, zrobionym na pięciolecie mojego kanału, wystąpiło kilku topowych twórców.
A ktoś Ci odmówił takiej współpracy?
Nie. I ja też nikomu nie odmawiam. Jeśli oczywiście mówimy o ludziach, którzy coś osiągnęli na Youtubie. Codziennie dostaję kilka maili początkujących autorów, którzy proszą żeby ich wypromować. Starannie wybieram tych, którzy pojawią się u mnie.
I odmawiasz?
Raczej tak, ale nie zawsze. Stworzyłem specjalny format w CyberINFO tzw. 10 sekund. Tam mali, ale ciekawi i obiecujący twórcy mogą się zaprezentować i przekonać moich widzów do przejścia na ich kanał.
Jaką dałbyś im radę, żeby odnieść sukces na Youtube?
Trzeba regularnie, konsekwentnie pracować przez długi czas. Jak zaczynałem, to moje filmiki się nie niosły. Dopiero po jakimś czasie przyszedł przełom. Jak ludzie przyzwyczaili się do Cyber Mariana to poczuli, o co mu chodzi. Teraz „Brzydcy i wściekli” czy MegaMixy mają ponad 5 milionów odsłon każdy.
Jaki jest sposób na taki zasięg?
No właśnie nie ma. Czasami zrobisz świetną technicznie produkcję ze scenariuszem i ludzie jej nie kupią. A czasem, tak jak Michał Sadowski z Brand24, nagrasz Go Pro jak ktoś zjeżdża na zjeżdżalni w Aquaparku we Wrocławiu i masz 10 milionów wyświetleń. Nie sztuką jest stworzyć viral. Sztuką jest go robić co tydzień.