Wykłada filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, ale przenosi ją również poza uniwersyteckie mury. Za warsztaty filozoficzne dla firm bierze nawet 15 tys. zł. Założył Centrum Praktyki Stoickiej, gdzie propaguje ten nurt wśród ludzi z różnych środowisk. W rozmowie z INN:Poland doktor Tomasz Mazur opowiada, dlaczego tradycyjny coaching się skończył i dlaczego nowym wyzwaniem dla pracowników korporacji jest idea sprzed ponad 2 tys. lat.
Stoicyzm – kierunek filozoficzny zapoczątkowany w III wieku p.n.e. w Atenach przez Zenona z Kition. Etyka stoicka, która większości ludzi kojarzy się ze słowem "stoicyzm", opiera się na zasadzie osiągania szczęścia przez wewnętrzną dyscyplinę moralną, sumienne spełnianie tych obowiązków, które spadają na nas naturalną koleją rzeczy, oraz odcięcie swoich emocji od zdarzeń zewnętrznych, czyli utrzymywanie stanu spokojnego szczęścia niezależnie od zewnętrznych warunków.
Współcześnie modnie jest być stoikiem?
Moim zdaniem to nie jest kwestia mody, tylko wręcz konieczności.
Dlaczego?
Żyjemy w takiej gospodarce, która jest nastawiona na eskalowanie potrzeb. Ciągle nam się wmawia, że bez danych produktów nasze życie będzie niepełne. Nasze emocje są cały czas stymulowane i jesteśmy zmuszeni do funkcjonowania na maksymalnych obrotach emocjonalnych.
To coś złego?
Tak. Przez to człowiek się od nich uzależnia – nazywam to emocjoholizmem. Nie umiemy się wyciszyć, zdystansować. Dochodzimy do krytycznego punktu w wieku 40-50 lat, czasem wcześniej, gdzie jesteśmy wypaleni i sfrustrowani.
Uświadamiamy sobie, że nie mamy żadnych długodystansowych celów i refleksji, bo ciągle żyjemy dzisiejszymi deadline'ami i jutrzejszymi spotkaniami. Motywacyjny coaching jest obecnie dość często jedynie zbiorem banałów, który też nastawia nas na cele krótkoterminowe, a nie wywołuje głębszych refleksji. Wydaje mi się, że ten model już się wyczerpał.
I tego potrzebuje współczesny człowiek, stoicyzmu ?
Uważam, że tak. Nasza cywilizacja obecnie przeżywa głęboki kryzys wartości o niespotykanym wcześniej charakterze - jego istotą jest nie tyle upadek jakichś wartości, co nadmiar skonfliktowanych ze sobą wartości, w których człowiek jest pogubiony, nie potrafi się w nich odnaleźć, wybrać. Jest, można powiedzieć, miotany przez te wartości wte i we wte.
I system filozoficzny sprzed ponad 2000 lat ma im pomóc go przezwyciężyć?
Ale on już pomagał. Starożytny Rzym utrwaliłł swoją potęgę właśnie dzięki temu, że ludzie oparli sztukę życia na stoicyzmie. Przewagą filozofii nad innymi naukami jest to, że dostarcza ona pogłębionej refleksji, dialogu, spojrzenia w głąb siebie i na rzeczywistość z innej perspektywy.
Przecież to bardzo hermetyczna dziedzina.
To prawda, przez wiele lat była szczelnie zamknięta w wieżach z kości słoniowej, budowanej przez profesorów i uniwersytety. Ale ostatnie kilkanaście lat przyniosło duże zmiany – zaczęło dochodzić do łączenia się filozofii i biznesu. Na Zachodzie korporacje coraz częściej organizują warsztaty właśnie z tego zakresu, zamiast kursu asertywności czy motywacyjnych mów. Dostrzeżona, że pogłębiona refleksja na temat wartości sprzyja długotrwałemu wzrostowi dużych przedsiębiorstw.
Dlaczego?
Nastąpiła zmiana myślenia. Zauważono, że skupianie się na tu i teraz w dłuższej perspektywie szkodzi ludziom.
W takim razie co takiego daje stoicyzm, czego nie ma coaching?
Lepiej zapytać, czego nie daje. Nie daje łatwych recept i odpowiedzi, nie gwarantuje sukcesu na polu zawodowym i osobistym. Oferuje za to ciężką pracę nad samym sobą, dzień w dzień.
I to jest ta zachęta?
Ta praca pozwala nam poznać siebie lepiej, uodparnia nas od zewnętrznego szumu. Stoicyzm łączy techniki pracy nad sobą z refleksją – filozoficzną, psychologiczną i egzystencjalną. Pozwala nabrać dystansu, uodparnia nas. Ale tylko wtedy, kiedy codziennie stosujemy ćwiczenia i rozważamy nad tym, co czujemy lub co nas spotkało. Konsekwencja w działaniu jest podstawą tego nurtu. Jedyne, na co mamy realny wpływ, to my sami – tego uczą nas stoicy.
Czy w Polsce ten nurt stoickiego coachingu już dociera?
Tak, chociaż powoli.
Organizuje Pan warsztaty dla firm i biznesmenów. Zainteresowanie jest duże?
Średnio robię takie większe warsztaty raz, dwa razy w miesiącu. Mają zazwyczaj formę weekendową.
I jak wyglądają?
Odgrywamy sceny, badamy sytuacje problemowe, gramy w gry filozoficzne, a przede wszystkim rozmawiamy. Filozof nigdy nie wychodzi z założenia, że wie lepiej, tylko dyskutuje z ludźmi, stara się ich zrozumieć. Nigdy nie zakładam podczas dyskusji, że mam rację, tylko rozważamy w grupie problemy, z jakimi ludzie się borykają. Podkreślam, że te warsztaty to nie są gotowe recepty, tylko przede wszystkim rozmowy, które mają wspomóc długoterminowe procesy refleksji.
Ile kosztują takie warsztaty?
Różnie, rozpiętość wynosi od 5 do 15 tysięcy złotych. Ale spotykam się również indywidualnie i tu stawka jest do negocjacji. Ale pieniądze nie są tutaj najważniejsze, bo chodzi mi głównie o to, czego ja też tam się uczę, jako człowiek.
Czym Pan się jeszcze zajmuje?
Pracuję w liceum i właśnie kończę moją kolejną książkę, tym razem o emocjach. Stoicyzm promuję, bo sam jestem stoikiem i uważam, że taka postawa jest po prostu korzystna dla współczesnego człowieka.
Gdyby miał Pan podsumować ten nurt, jak by go Pan określił?
To przede wszystkim refleksyjny rozwój, a nie szarpanie się z kolejnymi etapami życia. Ale też postawa egzystencjalna. Nie jest na pewno zbiorem złotych rad i ścieżką na skróty, ale raczej połączeniem stałej refleksji, uważności i treningu radości życia poprzez kształtowanie charakteru.