Politechnika Warszawska dostała grant w wysokości 50 tys. dolarów od słynnej amerykańskiej firmy Raytheon, jednego z największych koncernów zbrojeniowych świata, który liczy na to, że wśród studentów PW wykształci sobie w ten sposób inżynierów, którzy będą dla niej pracować.
Raytheon zajmuje się produkcją broni rakietowej, głównie rakiet przeciwlotniczych i rakiet obrony powietrznej. Ich sztandarowym produktem są m.in. rakiety Patriot. Polscy studenci mogliby pracować nad następcami Patriotów.
Rakieta z PW ma eksperymentalny charakter. Ma wypuszczać Can Saty, czyli minisatelity wielkości puszek coli o pojemności 0,33 l. Ich zastosowanie nie jest jeszcze znane, zaproponować je mają zespoły studentów i licealistów podczas rozmaitych konkursów, organizowanych np. przez Studenckie Koło Astronautyczne Politechniki Warszawskiej i Polską Agencję Kosmiczną. Jesienią ruszają też zapisy do kolejnej edycji konkursu organizowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA).
Rakieta będzie miała dwa metry długości i 170 mm średnicy. Będzie nieco mniejsza od rakiet wojskowych bliskiego zasięgu, podobna wymiarami do katiuszy czy rakiet przeciwlotniczych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie wystrzelona z wyrzutni na ziemi w październiku na poligonie pod Toruniem.
Can Saty będą wyrzucane z rakiety na spadochronach przy pomocy sprężyn i opadać na Ziemię, w celu wykonania misji naukowej. Startujące w konkursie drużyny – składające się z licealistów, ewentualnie studentów pierwszych lat, będą miały okazję wykazać się innowacyjnym pomysłem, na który nikt nie wpadł.
Konkursy na Can Saty odbywają się już od kilku lat w Europie i USA. W Polsce po raz pierwszy zorganizowało je Centrum Nauki Kopernik.
I tak np. Can Sat może zbierać dane z promieniowania kosmicznego w wyższych partiach atomsfery. Może ono zagrażać naszemu zdrowiu podczas długich podróży samolotem.
Can Saty mogą też przeprowadzać testy łączności i komunikacji. Umieszczamy więc na Can Sacie urządzenie elektroniczne, z którym chcemy się skomunikować. Ekipa z Francji zbudowała Can Sata, który miał rozkładane śmigła i działał jak Quadrocopter, lądując w wyznaczonym miejscu. Na razie Can Saty to jeszcze eksperymenty naukowe. Kilka prac magisterskich na Politechnice jest pisanych z projektu rakiety.
Czy pomysł ma szansę na komercjalizację? Jak najbardziej, rakieta może być sprzedawana np. organizującej konkursy Polskiej Agencji Kosmicznej – mówi w rozmowie z INN:Poland 22-letni Tadek Górnicki, koordynator Sekcji Rakietowej na Politechnice Warszawskiej, student ostatniego roku studiów inżynierskich.
Poza tym Sekcja Rakietowa PW zbudowała jeszcze dwie inne rakiety. Pierwsza z nich, H1, jest rakietą ponaddźwiękową. Gdyby dorobić do niej systemy sterowania, mogłaby zestrzeliwać samoloty. Z bardziej przyziemnych spraw są testy różnych technologii. – Można testować podzespoły statków kosmicznych, satelitów, które miały by być wystrzelone w kosmos, ale trzeba je jakoś sprawdzić w tanśzy sposób, czy przetrwają lot, czy będą działać jak należy – mówi Górnicki.
W Instytucie Lotnictwa w Warszawie jest realizowany projekt rakiety Bursztyn, która ma polecieć na 100 kilometrów, a to umowna granica kosmosu. Ta rakieta ma dwa boostery (dopalacze) po bokach. Pochodzą z rakiety H1, stworzonej przez studentów Politechniki.
Poza tym rakiety zastosowania nie znalazły. – Ich głównym celem jest edukacja studentów, zapewnienie im dobrego startu w karierach zawodowych. Ten cel jest cały czas realizowany. Studenci PW znajdują potem pracę w branży kosmicznej i zbrojeniowej. Poza tym inżynier, który zbuduje rakietę, samochód też będzie potrafił zaprojektować – opowiada Górnicki.
Część studentów zakłada własne firmy – jednym z takich przykładów jest warszawska Bowman Dynamics, produkująca rakiety. Więcej studentów pracuje w instytucjach zajmujących się badaniami kosmicznymi, np. Centrum Badań Kosmicznych, w Instytucie Lotnictwa, w Polskim Instytucie Automatyki Przemysłowej. Współpracujemy z grupą doktorantów z Wydziału Elektroniki, którzy testują swoje komputery pokładowe i systemy namierzania, które zapewne chcą sprzedać wojsku – opowiada Górnicki.
Rakiety finansowała Politechnika Warszawska, pieniądze pochodziły z różnych grantów studenckich oraz od sponsorów, m.in. mBanku.