Kolejny start-up upadł z głośnym hukiem. Skully zebrał od inwestorów 15 mln dolarów, ale jego założyciele gros tych pieniędzy wydali na ekskluzywne samochody, wycieczki i drogie apartamenty. Czy w Polsce taki przypadek może się powtórzyć?
Amerykański start-up obiecywał inwestorom motocyklowe kaski nowej generacji. Pieniądze zbierał poprzez Indiegogo i zamówienia pre-order. Uzyskał również wsparcie funduszu inwestycyjnego Intel Capital. Bracia Weller zebrali w ten sposób łącznie 15 mln dolarów.
Niegospodarność założycieli wypłynęła dzięki byłej księgowej, która zdecydowała się ujawnić ich wydatki. Jej zdaniem, większość środków została wydana na takie ekstrawagancje jak zagraniczne wyjazdy, wizyty w klubach go-go, drogie samochody i motocykle.
Polscy start-uperzy pod tym względem także nie są święci, ale rozmachem nie dorównują kolegom zza oceanu. – Spotkaliśmy się z sytuacją, w której start-uperzy wyjechali do Amsterdamu na konkurs. I nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie koszty. Tygodniowy pobyt kosztował nas wtedy jakieś 30-40 tys. zł. Rok później start-up już nie istniał. To pokazuje, że inwestor, szczególnie na pierwszym etapie, musi się przyglądać wydatkom z wyjątkową uwagą – opowiada Konrad Gawłowski z Grupy Satus Venture.
Zdaniem Gawłowskiego innym przykładem marnotrawienia pieniędzy przez polskie firmy jest rozdmuchiwanie zatrudnienia. – Na etapie pozyskiwania środków budują bardzo rozbuchaną strukturę, zatrudniają sprzedawców, project managerów i developerów, którzy potrafią zażądać nawet 5-cyfrowych stawek. A to nie przekłada się w żaden sposób na wyniki finansowe – komentuje.
Problemy z gospodarowaniem pieniędzmi to jednak nie to samo, co nadużycia braci Weller. O tym, że nad Wisłą, o tak spektakularnym przypadku szybko nie usłyszymy, przekonany jest Kuba Dudek ze SpeedUp Group.
– Nasza scena startupowa jest, w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, relatywnie mała. Ludzie nawzajem się znają, w miarę szybko wyłapują niewiarygodne osoby, a inwestorzy zwracają uwagę na co przeznaczane są pieniądze z inwestycji, przez co ciężko byłoby takim oszustom swobodnie operować pieniędzmi – komentuje
Manager inwestycyjny SpeedUp Group twierdzi, że w Polsce zdarzają się przypadki marnowania pieniędzy np. na nietrafioną reklamę, ale nie ich sprzeniewierzenia – Spodziewałbym się nawet tego, że w Polsce mamy do czynienia z dokładnie odwrotną sytuacją. Założyciele chcą posiadać duże pakiety udziałów – to zniechęca ich do wydawania pieniędzy na zbędne luksusy – tłumaczy.
Ważny jest też fakt, że w USA inwestorzy mają więcej spółek w portfelu. W takich sytuacjach prościej jest ukryć founderom nieuzasadnione wydatki. W Polsce fundusze lepiej znają sytuację w spółkach, są więc w stanie dokładniej kontrolować ewentualny wyciek pieniędzy.
Konrad Gawłowski opowiada natomiast, że w Satus Venture plan wydatkowania układany jest na kilka miesięcy do przodu. To, jego zdaniem, minimalizuje ryzyko powtórzenia się sytuacji ze Skully.
Jego spokój podziela Kuba Dudek. – Rynek jest młody, polscy inwestorzy każdą złotówkę oglądają po kilka razy. To uniemożliwia sprzeniewierzenia na tak dużą skalę – wyjaśnia.