Już wkrótce kilkaset tysięcy młodych kobiet zostanie wypchnięte z rynku pracy. Dlaczego? Wszystkiemu winne są rozwiązania, które proponuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Sprawią one, że dla agencji pracy tymczasowej zatrudnianie młodych kobiet stanie się niezwykle ryzykowne. Dlaczego?
Resort chce sprawić, by pracownice w ciąży zostały objęte większą ochroną, a agencje pracy tymczasowej płaciły kobietom w ciąży aż do porodu, nawet gdy nie ma pracy dla takiej osoby. Umowa kobiety w trzecim miesiącu ciąży ma być więc z urzędu przedłużona do czasu rozwiązania. Nawet, jeśli nie będzie dla niej pracy, agencja będzie musiała przedłużyć zatrudnienie i płacić. Jeśli w międzyczasie skończy się kontrakt, skierowanie kobiety do nowego pracodawcy wymagać będzie podpisania nowej umowy, a starej nie będzie można rozwiązać. Co naturalne, firmy minimalizując ryzyko, będą unikały zatrudniania młodych kobiet. Dotyczy to 300 tysięcy pracownic.
– Z punktu widzenia kobiety będącej w ciąży, nie ma znaczenia kto jej płaci w trakcie zwolnienia. Dla mnie forsowanie tej ustawy ma charakter polityczny. Państwo szuka pieniędzy, obarczając pracodawców – mówi w rozmowie z INN:Poland Antonio Carvelli, Country Manager i członek zarządu GI Group. – Wynika z całkowitego niezrozumienia, czym jest praca tymczasowa jako forma zatrudnienia. Usztywnia rynek pracy w miejscu, w którym chodzi o elastyczność – dodaje.
Praca tymczasowa jest jednym z najprostszych i najefektywniejszych sposobów na uelastycznienie rynku pracy. Pozwala zatrudniać ludzi na potrzeby konkretnych projektów. W szczycie sezonu zapewnia pełną obsadę, poza sezonem minimalizuje koszty. Rządowy projekt stoi, zdaniem ekspertów, w całkowitej sprzeczności z ideą, jaka przyświeca elastycznemu zatrudnieniu.
– W naszej firmie codziennie leasingujemy prawie 4000 pracowników. 47,5 procenta z nich to kobiety. Dwie piąte z nich jest przed 26 rokiem życia, to prawie 800 osób. I to one przede wszystkim stracą najbardziej na zmianach – tłumaczy Antonio Carvelli. – Świętym prawem kobiety jest rodzina i dzieci, mają prawo być w ciąży i pójść na L4. Ale konsekwencje będą takie, że pracodawcy przestaną zatrudniać kobiety w danym wieku, bo to będzie podnosiło koszty. Ustawodawca zmusza nas do zatrudnienia, nawet jeśli kontrakt wcześniej się kończy – wyjaśnia.
Marże w tej branży są jednocyfrowe, dużo niższe niż wynagrodzenie brutto. Zysk płynie z efektu skali. Zwiększone ryzyko biznesowe przekłada się na wzrost cen usługi. Gdyby dziś obowiązywały nowe przepisy, część z realizowanych projektów stałaby się od razu nierentowna. Możliwe w tej sytuacji są dwa scenariusze. Pierwszy, to opisane powyżej zjawisko wykluczania grup ryzyka z zamówień. Co prowadzi wprost do eliminacji młodych kobiet z rynku pracy tymczasowej. Drugie to rezygnacja z umów o pracę i powrót do masowego zatrudniania na umowę-zlecenie.
– Oczywiście wtedy wszystkie składki będą opłacane, ale będzie to rozwiązanie niekorzystne dla pracowników. Nie będą mieli prawa do urlopu, chorobowego. Nie będzie też ograniczenia dobowego czasu pracy. A przecież nie o to chodzi – mówi Antonio Carvelli. – Przez wiele lat, wraz z Polskim Forum HR, edukowaliśmy pracodawców, że warto dbać również o pracownika tymczasowego. U nas prawie wszyscy są zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę. Nowelizacja ustawy podważa sens takich działań – dodaje.
W Polsce jest około 30 tysięcy agencji pracy tymczasowej. Są duże obawy, że nowelizacja odbije się negatywnie na całej branży. Usztywnienie rynku pracy spowoduje odejście od pracy tymczasowej. Przewiduje się spadek zapotrzebowania na tego typu usługi. Wedle naszego rozmówcy, duże podmioty, których w Polsce jest kilkadziesiąt, przetrwają. Problemy zaczną się z mniejszymi agencjami, które aby przetrwać, będą musiały rezygnować z umów o pracę, a w skrajnych przypadkach proponować zatrudnienie na czarno.
– Zatrudnienie tymczasowa może stracić sens. To nie jest zwykła praca, wynika z zapotrzebowania na dane usługi w danym okresie – rozwija Antonio Carvelli. – Efekt będzie odwrotny do zamierzonego. Zamiast chronić tych, którzy najbardziej tego potrzebują, wypycha ich z rynku – kończy.
W praktyce, zmiany w systemie wydatnie podnoszą koszty utrzymania pracownic w ciąży, co zniechęcą pracodawców do zatrudniania tak wielu kobiet. W rezultacie tej zmiany w przypadku pracownic tymczasowych, których umowa uległaby rozwiązaniu po upływie 3 miesiąca ciąży, nastąpi ex lege tj. z mocy prawa przedłużenie umowy do dnia porodu. Zapis taki w bezpośredni sposób ingeruje w istotę prawną pracy tymczasowej, której podstawową cechą jest swoiste i wyłączne pośredniczenie w powierzaniu pracy zleconej przez podmiot zewnętrzny. W wyniku wprowadzonej zmiany, ryzyko gospodarcze w całości zostaje przerzucone na Agencję Pracy Tymczasowej, podczas kiedy z jej istoty wynika, że zatrudnienie tymczasowe trwać może tak długo jak wynika to ze zgłoszonego zapotrzebowania na pracę przez pracodawcę użytkownika. Konsekwencją tak dalekich ingerencji ustawodawcy w prawny charakter pracy tymczasowej może spowodować w praktyce daleko idące zmniejszenie zainteresowania tą formułą zatrudnienia, co bezwzględnie wpłynie na zubożenie instancjonalne rynku pracy, a w konsekwencji wzrost osób poszukujących pracy, zwłaszcza w okresie prognozowanego na kolejne lata zmniejszonego popytu na pracę.