Pieniądze można wyłudzać na różne sposoby. Opisywaliśmy już metodę na denata, teraz pojawiła się nowa, wykorzystująca mariaż nowoczesnej technologii z historią. Chodzi o program, który straszy użytkownika... wizerunkiem Adolfa Hitlera.
„Hitler-Ransoware”, bo tak nazywa się złośliwy program, nie wydaje się dziełem specjalisty. Już w nazwie pojawia się błąd – powinno być ransomware, jeżeli mówimy o narzędziu do wymuszania okupu.
Jak działa metoda na Hitlera? Bardzo prosto – ponad 10 katalogów, gdzie najczęściej są zapisywane pliki, zostaje przeskanowanych. Później program usuwa rozszerzenia znajdujących się tam wyżej wymienionych plików i rozpoczyna szantaż.
Mianowicie, na ekranie urządzenia pojawia się przywódca III Rzeszy wraz z żądaniem – dostaje się 60 minut na wpisanie kodu podarunkowego operatora telekomunikacyjnego Vodafone na kwotę 25 euro (około 100 złotych). Jeśli nie spełni się tego żądania – ransomware ponownie uruchamia komputer i usuwa pliki bez rozszerzeń.
Według ekspertów, straszący z cyfrowej rzeczywistości dyktator jest na razie testem koncenpcyjnym. Ma bowiem sprawdzić, jak szokujący obraz i krótki czas na reakcję wpłynie na spełnianie żądań szantażysty. O wczesnej fazie tego ransomware ma wskazywać niechlujne wykonanie, jak również w jego kodzie notatka „Das ist Ein Test”.
Czy jesteśmy świadkami nowego trendu w cyberprzestępczości? Cóż, widok Pol-Pota czy Stalina, którzy zerkają z monitora na skołowanego internautę na pewno może działać motywująco.