Bydgoska Pesa nie będzie wspominać Światowych Dni Młodzieży z rozrzewnieniem. Tramwaj prezentowany w trakcie imprezy papieżowi Franciszkowi, stał się bowiem dla polskiej firmy dużym utrapieniem. Wszystko przez kary dotyczące opóźnień w dostawach, które mogą mocno nadwyrężyć finanse spółki.
Aż 26 mln złotych domaga się od bydgoszczan Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie. To efekt opóźnień w realizacji zamówienia na 36 tramwajów.
Przedstawiciele spółki twierdzą, że wysokość kary zagraża przyszłości Pesy i chcą rozmawiać o ugodzie. Podkreślają, że przedsiębiorstwo współpracuje z 2 tys. firm w całej Polsce, a problemy finansowe zmuszą ich do redukcji zatrudnienia.
– Jako jedyni zaryzykowaliśmy i podjęliśmy się wyprodukowania tramwajów w krótkim czasie, a był on efektem zaniedbań w funduszach unijnych – tłumaczył Maciej Grześkowiak, szef promocji w Pesie, w rozmowie z portalem pomorska.pl
Marek Gancarczyk, rzecznik MPK, w Krakowie odbija jednak piłeczkę. Twierdzi, że do nałożenia kary zmuszają go przepisy. Zamówienie było dotowane ze środków Unii Europejskiej. Jeżeli miasto wycofało by się z kar za opóźniania w realizacji umowy, musiałoby to wytłumaczyć unijnym urzędnikom. Zdaniem Gancarczyka ewentualna kara to trzykrotność tej nałożonej przez miasto na Pesę.
Pracownicy Pesy, zachowują jak na razie zimną krew. Choć termin zapłaty mija wraz z końcem września. Grześkowiak, deklaruje, że firma nie zamierza na razie zwalniać ludzi. Bydgoszczanie mają również nadzieje, że w najbliższym czasie dostaną zamówienie na 10 Dartów od PKP Intercity.