– Zapewne takie nazwy jak Piano House czy Metropolitan Apartments mogą trafić do młodych, żądnych sukcesu przyjezdnych, ale jestem zwolennikiem budowania fajnych, polskich nazw. Tu posłużę się przykładem sushi-baru z Gdyni, który nazywa się po prostu „Na bogato”. To fajna zabawa polskim słowem. I widzę, że coraz więcej osiedli deweloperskich ma fajne, polskie nazwy, adekwatne do miejsca gdzie powstają czy do czegoś nawiązują. Nie wiem natomiast, w jakim stopniu język deweloperki opisuje typ
mieszkania, apartamentu czy sąsiedztwo osiedla. Piano House, Lake Park Apartments to już przykłady absurdalne. Bo jeśli ktoś używa nazw anglojęzycznych po to, by to zabrzmiało bardziej światowo, to jest to moim zdaniem słabe – dodaje.