Firma, która powstała zaledwie dwa lata temu, zyskała zaufanie ważnej europejskiej agencji. Ale nie ma w tym przypadku. Za tym start-upem stoją dojrzali panowie po 40-ce, dwóch doktorów fizyki (Maciej Krzyżanowski i Michał Kasprzak) oraz informatyk, Stanisław Dałek, który sam o sobie mówi „start-upowy recydywista”. Kiedy zakładał swoją pierwszą firmę, polski internet był połączony ze światem łączem 64 kb/s, które zwykła piosenka w formacie mp3 zatkałaby na kilkanaście minut. Swój pierwszy serwer uruchomił w sypialni pod łóżkiem. A w latach 80. zainstalował jedną z pierwszych w PRL anten satelitarnych. Takie doświadczenie procentuje.
– Jesteśmy młodą firmą, która przekroczyła dolinę śmierci start-upów. Od strony finansowo-przychodowej jesteśmy już stabilną firmą. Choć duchowo i organizacyjnie wciąż działamy jak start-up. Ważne jest dla nas ciągłe kwestionowanie i podważanie tego, co się zrobiło dotychczas – mówi w rozmowie z INN:Poland Stanisław Dałek, jeden ze współzałożycieli firmy CloudFerro, która na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) będzie przechowywać i udostępniać dane.
Każdego dnia powierzchnię Ziemi obserwują satelity Europejskiej Agencjii Kosmicznej. Obraz w wysokiej rozdzielczości jest analizowany przez zespoły naukowe i start-upy technologiczne z całej Europy. W tej chwili zebrano tyle danych, ile ma cała Filmoteka Narodowa. Codziennie przybywa tyle, ile zajęłoby na dysku tysiąc filmów wysokiej rozdzielczości. Gdyby wydrukować je na kartach A4, stos sięgnąłby księżyca. Ich przechowywanie i zapewnienie odpowiedniego do nich dostępu jest nie lada wyzwaniem informatycznym.
W konkursie ogłoszonym przez ESA zwyciężyło konsorcjum pod wodzą firmy Creotech Instruments z Piaseczna. Ale największym wygranym jest CloudFerro, kilkunastoosobowa młoda firma z Warszawy. Na niezwykle konkurencyjnym rynku usług świadczonych w chmurze, to właśnie oni potrafili zaproponować najlepsze rozwiązanie. Gdyby to był przetarg publiczny, nie mieliby szans.
– W konkursach organizowanych przez ESA w ogóle nie występuje kryterium ceny. Jest od początku narzucony budżet, w ramach którego trzeba zaproponować najlepsze rozwiązanie. To idealna sytuacja dla takich firm jak nasza, dla dostawcy, który jest mocny merytorycznie – mówi Stanisław Dałek. – Ale wymaga też bardzo dużych kompetencji technicznych po stronie zamawiającego. Inaczej niż w przetargach publicznych, gdzie jest najprostsze kryterium cenowe – wyjaśnia.
Projekt Earth Observation Innovative Platform Testbed Poland jest jednym z największych przedsięwzięć, jakie Europejska Agencja Kosmiczna zleciła kiedykolwiek w naszym kraju. Dzięki temu powstanie w Polsce silne centrum usługowe, które będzie udostępniać i przetwarzać dane satelitarne. Kontrakt na budowę infrastruktury wygrało konsorcjum w skład którego wchodzi piaseczyński Creotech Instruments, niemiecki Brockmann Consult oraz właśnie warszawski CloudFerro.
– A jak zyskać zaufanie ESA? Trzeba znać się na tym, co się robi i z przekonaniem to realizować. Znamy branżę zarówno od strony technologicznej i handlowej. Mieliśmy pomysł na to, jak podejść do konkursu – dodaje Stanisław Dałek.
Rozwiązanie, które zaproponowali Polacy, pozwoli na łatwy dostęp do danych nie tylko w przypadku Agencji, ale przede wszystkim start-upom, które mają pomysł, jak wyciągnąć wartościowe wnioski z danych satelitarnych. Jako przykładowe zastosowania, Stanisław Dałek wskazuje wykrywanie przy pomocy algorytmów nielegalnych składowisk śmieci czy zastosowania związane z bezpieczeństwem. Skorzystają na tym np. takie firmy jak polski SatAgro, który będzie mógł taniej dostarczać codziennych danych dotyczących upraw. System, który stworzył CloudFerro, będzie inkubatorem dla pomysłów.
W ten sposób obok wielkich słów o polskim programie kosmicznym mamy firmę, która z przytupem weszła na europejskie salony w branży. Creotech Instruments i Vigo System są już tu obecne. A Polska wykonała kolejny krok ku gwiazdom.