Uczestnicy programu muszą przetrwać za dolara dziennie, mało nawet jak na azjatyckie warunki.
Uczestnicy programu muszą przetrwać za dolara dziennie, mało nawet jak na azjatyckie warunki. Fot. YouTube

Skrajna bieda, życie za dolara dziennie, egzotyczna sceneria biednych wiosek – w ostateczności bajkowo kolorowych świątyń – w takie realia producenci programu „Azja Express” rzucili garstkę naszych rodzimych celebrytów. Obrazek ten jest jednak równie stereotypowy, jak wizerunek statecznej i nieporuszonej Perfekcyjnej Pani Domu.

REKLAMA
„Wszyscy, w tym najbliżsi sojusznicy Ameryki, błyskawicznie rozwijają handel z Wietnamem. Embargo bardziej szkodziło Ameryce niż Wietnamowi. Do końca 1992 r. w Wietnamie działało 556 zagranicznych firm, które zainwestowały tam 4,6 mld dolarów” – tak Robert D. Schulzinger opisywał naciski amerykańskiego biznesu na Biały Dom w latach 90., zmierzającego do tego, by znieść embargo na komunistyczną dyktaturę.
Wietnam. Presja przyniosła skutek: USA stopniowo znosiły kolejne sankcje, a wietnamska gospodarka – napędzana płynącymi z Ameryki reszty świata pieniędzmi – zaczęła szybko rosnąć. Przez większość ostatniej dekady wzrosty osiągały średni poziom rzędu 5-6 proc. PKB.
Wzrost przyniósł Wietnamowi szybką poprawę poziomu życia oraz przyrost demograficzny, szacowany na mniej więcej 1 milion osób rocznie. Oznacza to, że dziś liczba Wietnamczyków sięgnęła 94 milionów, z czego 14 milionów gospodarstw domowych to klasa średnia. Szybko rosnąca, dodajmy, gdyż do 2020 r. ta liczba ma się podwoić. Nie bez wpływu na wydatki konsumenckie – gdyby sięgnąć do raportu Deloitte sprzed dwóch lat, okazałoby się, że już w 2013 roku wydatki konsumenckie Wietnamczyków sięgały 111 mld dolarów. I gdzie tu życie za dolara dziennie?
logo
Dawny Sajgon to dziś wielka, nowoczesna metropolia. Fot. Pixabay
Odpowiedź jest stosunkowo prosta: jeżeli jeszcze przetrwało, to na prowincji. Niewątpliwie, wyspy biedy w Azji Południowo-Wschodniej wciąż istnieją: głównie na prowincji. Wróćmy do Wietnamu: za 40 proc. sprzedaży wszystkich towarów w kraju odpowiada sześć największych metropolii – Hanoi, Ho Chi Minh, Nha Trang, Can Tho, Da Nang i Haiphong.
Azja tak nie wygląda. W Chinach już nie udałoby się nakręcić takiego programu – mówi INN:Poland Radek Pyffel, przedstawiciel Polski i alternate director w Azjatyckim Banku Inwestycji Strukturalnych. Pyffel zastrzega, że „Azja Express” zna z dostępnych w sieci trailerów, ale jeżeli przyjmujemy, że dają one przedsmak tego, co zobaczymy w programie, to rzeczywistość południowo-wschodnich krańców kontynentu znacznie odbiega od obrazków, które migają w programie.
Bieda. Producenci programu rzucają naszych celebrytów do czterech państw: Wietnamu, Tajlandii, Kambodży i Laosu. Gdybyśmy spojrzeli na PKB per capita tych krajów dowiedzielibyśmy się, że – zaiste – są one biedniejsze od Polski. Ale nie są już wiele biedniejsze niż niektóre kraje europejskie, np. w Tajlandii „na głowę” przypada dochód rzędu 5816 dolarów, prawie dwa tysiące więcej niż w... Albanii (3965 dol.). Wietnamczycy dopiero zaczynają lepiej zarabiać – nad Mekongiem dochód per capita wynosi już 2111 dolarów (więcej niż w Mołdawii, gdzie wskaźnik ten utrzymuje się na poziomie 1843 dol.), więcej niż w Laosie (1812 dol.) i Kambodży (1158 dol.).
logo
Gospodarki Tajlandii czy Wietnamu radzą sobie znacznie lepiej niż gospodarki niektórych europejskich państw. Fot. Pixabay
Biedę można sobie zresztą z powodzeniem wyobrazić w każdym zakątku świata. – Są takie miejsca w Polsce, gdzie w podobnej konwencji mogliby przyjechać chińscy, japońscy czy koreańscy celebryci i utyskiwać na trudne warunki życia – kwituje Radosław Pyffel.
Kultura i etykieta. „Gwiazdy nie mogły wyjść z zachwytu nad wielkodusznością Azjatów, którzy bezinteresownie się uśmiechają, epatują życzliwością, dzielą jedzeniem, nawet wówczas, gdy sami niewiele mają. Z niedowierzaniem obserwowałam euforię pokazującą, że jest to dla nich zupełnie nowe zjawisko” – pisze blogerka „Wprost” i wolontariuszka Aleksandra Dyjak.
Rzeczywiście, uprzejmość i dobroduszność mieszkańców Tajlandii czy Kambodży może nas urzekać, ale nie jest niczym zaskakującym: zdarza się zarówno nad Wisłą, jak i nad Mekongiem. Zresztą, miewa one i złe strony – w Azji nie sposób przyznać się obcemu, a już zwłaszcza cudzoziemcowi, do niewiedzy. Dlatego pytania o drogę potrafią skończyć się wielogodzinną wędrówką w kierunku przeciwnym do pożądanego.
logo
"Azja Express" będzie sukcesem. Jak wszystko, co utrwala stereotypy. Fot. YouTube
– Nie w tym rzecz – argumentuje z kolei Pyffel. – Problem w tym, że podobne programy z reguły eksploatują stereotyp dobrego lecz dzikiego Azjaty – dodaje. Taki swoisty „syndrom Dersu Uzały” epoki cyfrowej. Inna sprawa, że polscy celebryci, szalejąc po kolejnych azjatyckich państwach, w wielu miejscach zapewne naruszą obowiązujące tam reguły savoir vivre. W każdym bądź razie nie warto powtarzać niektórych ich zachowań, choćby w trakcie podróży biznesowych, kiedy to trzeba ściśle przestrzegać reguł hierarchii, reguł witania się oraz zachowania podczas spotkań, przyjmowania gości czy wymiany upominków. Sztywne zasady tego typu obowiązują choćby w Chinach.
Stereotypy. – Myślę, że ten program będzie sukcesem. Dokładnie odpowiada temu, jak wielu ludzi wyobraża sobie Azję i jej realia. Utwierdza ludzi w ich przekonaniach, więc pewnie będzie sukcesem – kwituje Pyffel.

Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl