Z roku na rok rośnie liczba ataków cybernetycznych dokonywanych na administrację publiczną i prywatne firmy. Popyt na usługi fachowców, które mają nas przed nimi ochronić, rośnie. Problem w tym, że polskie firmy nie mogą ich znaleźć.
– Znalazła już pani wiceministra od cyberprzestępczości? – zapytał w lutym Annę Streżyńską jeden z dziennikarzy „Wprost”. – Niestety nie. To duży problem znaleźć dobrego specjalistę od takich problemów, który będzie gotowy przyjść do pracy w ministerstwie za pensję 9,5 tys. zł brutto – odpowiedziała pani minister. I zaczęła się burza. Dziś już wiemy, że brak „cyberochroniarzy” to nie tylko problem sektora rządowego.
Na serwisach z ogłoszeniami o pracę liczba ofert pracy dla specjalistów ds. bezpieczeństwa IT potrafi przewyższać zapotrzebowanie na nauczycieli czy kucharzy. Według portalu pracuj.pl, w maju br., zostało zamieszczonych 6 227 ogłoszeń o pracę na stanowiskach dla specjalistów ds. IT. Jest to o 28 proc. więcej niż w ubiegłym roku.
– To bardzo przyszłościowy zawód. Obserwujemy coraz większe zapotrzebowanie na osoby, zajmujące się ochroną danych wrażliwych. Ofert już teraz jest bardzo dużo, a w przyszłości będzie ich jeszcze przybywać – przekonuje Ewelina Hryszkiewicz, Product Manager z Atmana.
Ale fachowców brakuje już teraz, a ci, którzy są dostępni na rynku, często nie są w stanie sprostać oczekiwaniom pracodawców. Raport Kasperky Lab wskazuje, że tylko 1 na 40 kandydatów spełnia stawiane przed potencjalnym pracownikiem wymagania.
Wpływ na to mogą mieć stosunkowo niskie zarobki. – W Polsce specjalista z tej dziedziny zarobić może od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy – tłumaczy Hryszkiewicz. – Problem w tym, że zagraniczni pracodawcy oferują bardziej atrakcyjne wynagrodzenie. Na Zachodzie płace są kilkukrotnie wyższe. Nasi rodacy decydują się więc na emigrację – opowiada.
W tym czasie zagrożenie rośnie. Przed realnym, i jak najbardziej „na czasie” problemem, stoi dzisiaj sektor prywatny. Z badań PwC wynika, że liczba ataków cybernetycznych na firmy prywatne wzrosła w porównaniu do ubiegłego roku o niemal 40 proc. Podobne wyniki uzyskał CERT w odniesieniu do administracji publicznej. Tu również liczba włamań poszła do góry z 4,7 do prawie 9 tys. rocznie. Hakerzy poczynają sobie coraz śmielej, a w Polsce nie mamy jak się przed nimi bronić.
A że bronić się powinniśmy, nikt nie powinien mieć już chyba wątpliwości. Pamiętacie aferę związaną z wyciekiem bazy PESEL? Wraz z upływem czasu wydaje się, że strach miał wielkie oczy, a nasze dane nie trafiły w ręce, które chciałyby nam zrobić krzywdę. Masa artykułów punktujących zagrożenia uświadomiła jednak opinii publicznej, jak ważna jest ochrona wrażliwych informacji.
– Niedobór kadr jest zdecydowanie znaczącym zagrożeniem dla przeciętnego Polaka – opowiada Mateusz Krupczyński z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. – Proszę sobie wyobrazić, że przychodzi Pan do bankomatu i nagle dowiaduje się, że nie ma żadnych środków na koncie. Jest to niestety wina banku, ponieważ nie zatrudnił wystarczającej liczby osób zabezpieczających systemy ochronne. W dzisiejszych czasach jest to bardzo prawdopodobny scenariusz, którego nie należy lekceważyć – twierdzi.
Zdaniem eksperta brak specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa powoduje, że aktualizowane strategie ochrony IT są wciąż zawodne, bo nie ma komu ich realizować. – Zdecydowanie negatywnie rzutuje to na prognozy bezpieczeństwa w sieci – podkreśla Krupczyński.