Zakład Ubezpieczeń Społecznych chce, by każda firma, która zatrudnia co najmniej 20 pracowników, płaciła co miesiąc 20 zł od osoby w celu podniesienia ich emerytur. Ile jednak z tych składek będzie miał przeciętnie emeryt?
Według wyliczeń Gazety Wyborczej, w przyszłości nasze emerytury będą wynosić zaledwie 30 procent ostatniej pensji, a nie tak jak w dzisiejszych czasach – ponad połowę. Oznacza to życie poniżej granicy ubóstwa.
ZUS zaproponował zatem, by każdy pracodawca, który zatrudnia co najmniej 20 pracowników, utworzył Pracowniczy Program Emerytalny i odkładał w nim dodatkową składkę na emerytury.
– W ramach przeprowadzanego obecnie przeglądu systemu emerytalnego organizowanego przez ZUS eksperci przyglądają się różnym jego elementom, w tym szeroko rozumianemu III filarowi – w szczególności pracowniczym programom emerytalnym (PPE). W tym zakresie opracowywana jest koncepcja takiej zmiany obecnie funkcjonujących PPE aby wprowadzić obowiązkowość tworzenia PPE oraz finansowania minimalnej składki w wysokości np. 1 proc. minimalnego wynagrodzenia przez pracodawcę (przedmiotowe 20 zł). Powinno to pozwolić na rozpoczęcie budowania dodatkowego kapitału emerytalnego każdego zatrudnionego – komentuje dla INN:Poland Marcin Wojewódka, wiceprezes ZUS.
Jednak zdaniem Łukasza Wacławika z Akademii Górniczo-Hutniczej, w Krakowie przy założeniu, że pracodawca odkłada co miesiąc 20 zł, a pracownik pracuje 35 lat i kończy swoją pracę w wieku 67 lat, to ma szansę na... 42 zł brutto dodatkowej emerytury.
Zdaniem dziennika, by miało to jakikolwiek sens, comiesięczna dodatkowa składka wpłacana przez pracodawcę powinna wynosić co najmniej 100 zł. Wtedy byłaby szansa, że emerytury wzrosłyby o 200 zł.