Rząd nie martwi się losem uzależnionych od hazardu, gdy chodzi o ratowanie budżetu. Polskie sklepy, hotele i stacje benzynowe zaleje nowa fala jednorękich bandytów – ma ich być 60 tys., czyli 10 razy więcej niż obecnie. Monopol na ich stawianie będzie miał rząd. Tak przewiduje nowy projekt Ministerstwa Finansów.
Eksperci nie mają wątpliwości, to może drastycznie zwiększyć liczbę osób uzależnionych od hazardu w Polsce. Ustawa hazardowa w formie, w jakiej obecnie obowiązuje, nie jest doskonała, ale jednym z sukcesów, które przyniosła, jest ograniczenie liczby automatów do gier.
– Jeśli chodzi o sam mechanizm uzależnienia behawioralnego, to automaty o małych wygranych mają największy potencjał do uzależniania. Mają limity wygranych i limit obstawiania. Człowiek przegrywa niską kwotę i wtedy odpada element instynktu samozachowawczego – mówi w rozmowie z INN:Poland psychoterapeuta Robert Rutkowski. – Człowiek w szponach nałogu nie ma świadomości, że się zanurza w nałogu. Gra dla samej gry, dla odcięcia emocjonalnego. I dlatego te automaty są dużo większym zagrożeniem niż kasyna. Duża ich dostępność to bardzo duży błąd – nie pozostawia wątpliwości.
Rządowy projekt zakłada, że w różnych miejscach pojawi się 60 tysięcy nowych automatów. Nawet w szczytowym okresie przed tym jak weszła obowiązująca ustawa, takich maszyn w naszym kraju było mniej. Służba Celna szacuje się, że w 2009 roku było ich 45 tysięcy, a na skutek obowiązującego prawa, ta liczba zaczęła spadać. W tej chwili w Polsce legalnych automatów do gier o niskich wygranych jest około 3,5 tysiąca. Sama branża szacuje, że nielegalnych maszyn jest drugie tyle. Postawienie rządowych maszyn ma dać budżetowi kraju nawet 1,5 miliarda złotych rocznie.
Zdaniem wiceministra finansów, Wiesława Janczyka, nowelizacja ustawy hazardowej ma dwa główne cele. Po pierwsze, ma za zadanie ochronę graczy przed negatywnymi skutkami hazardu i podniesienie świadomości zagrożeń związanych z tym zjawiskiem. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, nie mogą powstrzymać uśmiechu na zestawienie tej informacji z faktem, że Polskę zaleje nowa fala maszyn hazardowych. W komentarzach padają takie określenia jak oksymoron i gaszenie pożaru benzyną.
Drugim celem ustawy jest walka z szarą strefą. O tym, że problem jest, najlepiej świadczy fakt, że w pierwszych ośmiu miesiącach 2016 roku, celnicy zajęli niemal 650 nielegalnych automatów do gier. Należy jednak zadać pytanie, czy zalanie rynku ogromną liczbą urządzeń na pewno jest dobrym rozwiązaniem?
– Choć jako PARPA nie dostajemy pieniędzy z funduszu hazardowego, to zajmujemy się leczeniem osób, które mają ten problem – komentuje dla INN:Poland Krzysztof Brzoska, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. – To, że powstanie 60 tysięcy nowych automatów, nie jest optymistyczną wiadomością. Można przywołać analogię ze sklepami z alkoholem. Nadmierna liczba sklepów, to większa liczba problemów związanych z alkoholem, to jest udowodnione. Tu będzie podobnie, większa dostępność kusi – wyjaśnia.
Wprowadzenie ustawy hazardowej w 2009 roku przyniosło taki efekt, że spora część tej rozrywki przeniosła się do internetu. Tylko w 2014 roku służba celna wykryła tysiąc stron, na których prowadzona była budząca niepokój działalność. Co czwarta z nich usunęła niepożądane treści.
W tej chwili, w świetle obowiązującej ustawy hazardowej, automaty do gier o niskich wygranych mogą działać jedynie na terenie lokali, które mają ważną koncesję na prowadzenie kasyna. Z końcem 2015 roku wygasły przyznane 6 lat wcześniej pozwolenia czasowe dla innych lokali. Nowa ustawa sprawi, że “jednoręcy bandyci” masowo wrócą w przestrzeń publiczną.