Najstarszy lokal na warszawskim Placu Zbawiciela zostanie zamknięty. Corso, które od pół wieku było stałym elementem krajobrazu tego miejsca, dostało wypowiedzenie. Nie wykończył ich Jaruzelski, Balcerowicz, ale zagłębie hipsterskich knajpek. Okolica stała się zbyt modna, żeby miastu opłacało się trzymać tu lokal przypominający czasy PRL-u.
– Wyrzucają nas. Nie wiem co tu będzie – mówi w rozmowie z INN:Poland właściciel Corso. W jego głosie wyraźnie czuć złość. – Ale widać taka jest polityka władz Warszawy – dodaje.
W Warszawie jest mało miejsc, w których można poczuć się tak, jak w Paryżu czy Berlinie. Jednym z nich jest Plac Zbawiciela. Jest wielkomiejsko, choć spokojnie. Z okrągłego placu ulice rozchodzą się promieniście. Ta unikalna atmosfera przyciąga młodych, tu warto bywać. A życie placu najlepiej obserwować z jednej z knajpek, które szczelnie okalają całą przestrzeń. Właśnie zamyka się najstarsza z nich.
Corso, to po włosku bulwar. Nazwa lokalu, który powstał w latach 60. XX wieku, nawiązywała nie tylko do funkcji placu, ale i do serwowanej tam kuchni. Było to pierwsze miejsce z włoskim jedzeniem w Warszawie czasów Gomułki. Choć Plac Zbawiciela nie był wtedy tak reprezentacyjnym miejscem jakim jest dziś, to powiew wielkiego świata zza żelaznej kurtyny przyciągał do lokalu bohemę artystyczną.
Plac Zbawiciela piękniał w ostatnich latach, a Corso zmieniało swój charakter. Wśród modnych nowoczesnych knajp i kawiarni, zostało reliktem dawnej epoki. Już nie serwowano tu kuchni włoskiej, a swojskie specjały jak zacierkowa, pulpety czy tradycyjny schabowy. Można tu było napić się najtańszego piwa w okolicy (7zł za 0,5 litra), zjeść dwudaniowy obiad za 15 złotych i posiedzieć przy papierosie. W głównej sali palenie było dozwolone. Stali bywalcy jednak znacznie różnili się od złotej młodzieży, która omijała lokal szerokim łukiem.
Kilka lat temu obok Corso otworzyła się “Warszawska”, która próbowała nawiązać do PRL-owskiego klimatu pobliskiego lokalu, ale nie przetrwała konfrontacji z autentycznością kultowego lokalu. Dziś Corso, które przetrwało ciemne lata stanu wojennego i trudną transformację, samo przegrywa z modnymi lokalami tej części Śródmieścia. Nie Jaruzelski i nie Balcerowicz, ale długobrodzi hipsterzy. 30 września 2016 lokal zostanie zamknięty. Właściciele zapraszają do jego nowej inkarnacji przy Elektoralnej.