Najmniejsza maszyna świata ma wielkość molekuły. Ba, jest molekułą. Ale specyficzną – działania tej molekuły można kontrolować i może ona wykonywać określone zadania, jeśli nada się jej odpowiednią energię. To dzieło życia trójki chemików: Jean-Pierre'a Sauvage'a, J. Frasera Stoddarta oraz Bernarda L. Feringi.
Jak podkreślili członkowie Szwedzkiej Akademii Nauk, sterowalne molekuły mają wielorakie zastosowanie. Mogą służyć do rozwoju nowych materiałów, czujników czy systemów gromadzenia i przechowywania energii.
– Pod względem rozwoju silnik molekularny jest w tym samym stadium, jak silnik elektryczny w latach 30. XIX wieku, kiedy naukowcy pokazywali rozmaite wirujące dźwignie i koła, nieświadomi tego, że doprowadzi to do powstania elektrycznych pociągów, pralek czy procesorów żywności” – można przeczytać w komunikacie Akademii.
Jak to we współczesnej nauce bywa, „najmniejsze maszyny świata” są niewidoczne gołym okiem, mają grubość tysięcznej milimetra. Nagrodzeni naukowcy pracowali nad nimi osobno: pierwsze badania podjął w 1983 roku Sauvage, który połączył dwie molekuły w kształcie kół w quasi-ogniwo. W 1991 roku Stoddard wprawił takie koła w określony ruch. Kolejne osiem lat później Feringa stworzył z molekuł rotor, który był w stanie kręcić się w określonym kierunku.