W Świeciu mieszka niewiele ponad 25 tysięcy osób. Miasto kwitnie, głównie za sprawą przemysłu papierniczego. Dochód na mieszkańca jest najwyższy w całym kujawsko-pomorskim. W małym powiatowym miasteczku o ochronę zdrowia dbają szpital psychiatryczny i dwa NZOZ-y. W jednym z nich właśnie wypowiedzenia złożyło 80 pielęgniarek.
– Właściciele ciągle zasłaniają się nakładami na inwestycje, jakby nie rozumieli, że sprzęt bez personelu nie zda się na nic. Nie chcę o tym więcej słyszeć! – mówi w rozmowie z Gazetą Pomorską Gabriela Huppert, która jest sekretarzem Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Nowym Szpitalu. Świecki szpital wypracował w zeszłym roku zysk w wysokości 2,5 mln złotych brutto. Nadwyżki inwestuje w rozwój.
– Ten szpital ma zysk, nie jest na krawędzi upadku. Ma środki, żeby podzielić się z tymi, którzy ten wynik wypracowują – mówi w rozmowie z INN:Poland Halina Pelplińska, rzecznik prasowy Ogólnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Od pracujących tam pań wiem, że zarabiały skandalicznie nisko. Przy brakach kadrowych były ciągle przemęczone. Wcześniej złożyły do zarządu pismo, w którym zapowiadały taką możliwość, ale zostały zlekceważone. Ich odejście nie było nagłe – wyjaśnia. Jak udało nam się ustalić nieoficjalnie, „skandalicznie nisko” oznaczało ok. 1400 złotych miesięcznie na rękę.
W Nowym Szpitalu w Świeciu, jeszcze przed protestem, brakowało 30 pielęgniarek. Te, które były, miały więc i tak dodatkowe obowiązki. Odejście 80 kolejnych sióstr oznacza poważne problemy dla placówki z zapewnieniem właściwej opieki. Oddział wewnętrzny nie wykorzystuje nawet przyznanych przez NFZ limitów. Ma zaledwie połowę niezbędnej obsady.
– To bardzo duży problem dla pacjentów. Szpital musi przeorganizować pracę, umowy większości pań kończą się w grudniu. A to stosunkowo duża placówka, jedyny duży szpital w całym powiecie. Bez pielęgniarek szpital nie będzie istniał – mówi nam Halina Pelplińska.
Pielęgniarki domagają się podwyżek, a na poparcie swych żądań mają twarde argumenty rynkowe. W szpitalu psychiatrycznym ich koleżanki zarabiają 800 złotych więcej, a w wojewódzkiej Bydgoszczy – nawet 1000 złotych netto. Jak mówi Gabriela Huppert, siostry domagają się podwyżek od lat. Jej zdaniem to jedyna droga do tego, aby poradzić sobie z brakiem rąk do pracy w placówce.
Te z pielęgniarek, które złożyły wypowiedzenia, nie obawiają się o to, że nie znajdą zatrudnienia. Są przekonane, że bez problemu znajdą pracę na lepszych warunkach. Gotowe są nawet dojeżdżać do Bydgoszczy. Są też w kontakcie ze swoimi koleżankami z innych placówek.
– Ja pracuję w szpitalu uniwersyteckim Jurasza w Bydgoszczy. U nas są dziewczyny ze Świecia, Inowrocławia, Torunia. Dojeżdżają. To w dzisiejszych czasach nie jest problemem i wiem, że koleżanki z Nowego Szpitala bez problemu znajdą pracę w innych zakładach – mówi Halina Pelplińska. – Teraz jest wręcz taka sytuacja, że pracodawcy podkupują sobie pielęgniarki na rynku. Oferują kilkaset złotych więcej, bo jest nas za mało. Część przechodzi na emeryturę, część wyjeżdża za granicę – kończy Halina Pelplińska.
O tym, że pielęgniarki często zarabiają zbyt mało pisaliśmy w INN:Poland w lecie 2016 roku. Była to reakcja na dramatyczny post jednej z nich na portalu wykop. W swoim tekście, autorka wskazywała, że dyplomowana pielęgniarka zarabia mniej niż sprzątaczka.
– Myślę, że sytuacja w Świeciu, to jedno z pierwszych zarzewi konfliktu. Takich sytuacji może być więcej – Halina Pelplińska roztacza pesymistyczną wizję.
Nowy Szpital przysłał do nas swoje stanowisko: – Rozmawiamy z paniami pielęgniarkami i będziemy rozmawiać. Chcemy Paniom przedstawić wszystkie możliwości, jakie ma szpital i porozumieć się. Szpital leczy pacjentów w ramach zawartych kontraktów z NFZ. W ramach kontraktu musimy zabezpieczyć działalność całej placówki: opiekę medyczną, leki, materiały medyczne, itp. To są granice, w których możemy się poruszać.