Przez samorządy przelewa się fala kontroli skarbowych. Inspektorzy fiskusa polują na VAT, który gminy przez lata odliczały według dosyć swobodnie stosowanych reguł. Dziś gminy i powiaty muszą oddawać olbrzymie sumy: w grę mogą wchodzić setki milionów, a może nawet miliardy złotych. To „najgorszy kryzys gospodarki finansowej w historii samorządów”, jak komentują branżowe portale.
Dla burmistrza Żywca, Antoniego Szlagora, nowe podejście organów skarbowych ma już konkretny wymiar. – Za okres objęty kontrolą i w jej wyniku miasto odprowadziło VAT w łącznej wysokości 174,9 tys. złotych plus 107,8 tys. zł odsetek – podsumowywał kilka tygodni temu Szlagor w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
W Żywcu chodziło o nieruchomości przejęte w 2003 roku pod budowę drogi ekspresowej S69. Odszkodowanie za nie wypłaciła miastu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Po latach okazało się, że fiskus kwestionuje przeprowadzone wówczas procedury. I według Szlagora, takie kontrole, jak ta w Żywcu, stają się codziennością jednostek samorządu terytorialnego. – Kompletując dokumenty dla skarbówki, o niektóre z nich musieliśmy zwrócić się do urzędu wojewódzkiego – mówił. – Tam usłyszeliśmy, że obecnie sporo gmin i powiatów wnioskuje o podobne dokumenty.
– To wierzchołek góry lodowej, 280 tysięcy zł, które Urząd Skarbowy kazał zwrócić Żywcowi, to kwota raczej z tych mniejszych, co najwyżej średnia. W przypadku dużych miast, gdzie w grę wchodzą duże inwestycje, spółki i zakłady komunalne, szeroko zakrojone zakupy objęte podatkiem VAT, kwoty, które starają się odzyskać inspektorzy skarbowi, mogą iść w miliony – kwituje w rozmowie z INN:Poland Przemysław Antas, doradca podatkowy z Kancelarii Radców Prawnych i Doradców Podatkowych ANTAS.
Paragraf 22, wersja 2.0
Obecne zaskoczenie i spory samorządów z Urzędami Skarbowymi to wynik wieloletniego chaosu. – Żeby zrozumieć, co się dzieje, trzeba by sięgnąć do prehistorii wprowadzania w Polsce podatku VAT – mówi nam Michał Zwyrtek, senior manager w PwC i doradca podatkowy. – Lata temu dla celów związanych z podatkiem VAT gmina była w skarbówce zarejestrowana jako urząd miasta czy gminy. Innymi słowy: jako instytucja. Wszystkie jej jednostki, zakłady budżetowe czy spółki, były odrębnymi podatnikami – tłumaczy.
Sytuacja zaczęła się zmieniać mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Polska wstępowała do Unii Europejskiej. To nie instytucje czy miejskie firmy były beneficjentami dotacji czy stroną ustaleń finansowych – były nimi gminy czy powiaty, dysponujące własną osobowością prawną czy numerem NIP. W wielu przypadkach – choć nie wszędzie – fiskus zaczął obstawać, by płatnikiem VAT była jednak gmina, a nie jej instytucje, jedynie ją obsługujące. W praktyce bywało i tak, i tak, a zdarzały się też przypadki, że zarejestrowana była i gmina, i urząd tejże gminy.
– Urzędy zaczęły się wyrejestrowywać z VAT, a zamiast tego zaczęły się rejestrować gminy, powiaty, województwa. Dane pozostawały te same: czasem rachunek ten sam, z tymi samymi pieniędzmi na koncie. Mnożyły się interpretacje podatkowe, wyroki sądowe, interpelacje poselskie: wszystkie sprowadzały się do tego, że proces tej zmiany powinien być możliwie jak najmniej uciążliwy. Że w przypadku korekt należy sytuację traktować tak, jakby występowała quasi-ciągłość prawna – opowiada Zwyrtek.
Mniej więcej rok temu zapadły dwa kluczowe wyroki: NSA, a następnie Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdziły, że gmina i jej jednostki budżetowe są jednym podatnikiem. Dla wielu gmin oznaczało to również możliwość ubiegania się o zwrot części podatku VAT z ostatnich pięciu lat. – Z budżetu państwa do kas samorządów wracały w ten sposób wielomilionowe kwoty – mówi Przemysław Antas. – Ministerstwo Finansów zapewne zainteresowało się tymi sprawami, bo skoro mamy w Polsce około 2,5 tysiąca gmin a zwrot podatku może obejmować nawet kilka lat, to stawka w tej grze jest bardzo wysoka – dorzuca.
Według eksperta, rozliczaniu VAT przez samorządy zawsze towarzyszyły wątpliwości: nie można rozliczać VAT od czynności nieopodatkowanych, a w niektórych przypadkach trudno mówić, czy mamy do czynienia z czynnością nieopodatkowaną – np. wykonywaniem obowiązków władzy publicznej – czy z opodatkowaną.
– Weźmy przykładowo zakup prądu używanego przez jednostki samorządu gminy. Jeżeli nie możemy alokować zakupu bezpośrednio do działalności opodatkowanej bądź nieopodatkowanej, należy ustalić i wyliczyć proporcje podatku do odliczenia. Fiskus zapewne chce sprawdzić, czy samorządy nie alokowały zbyt wiele naliczonego podatku VAT do swojej działalności opodatkowanej – wskazuje Antas. – Dotychczasowe kontrole zapewne nie były zbyt dogłębne. Takie sprawy są czasochłonne. Wymagają skrupulatności i wnikliwości, a było wiele gmin występujących o zwroty; urzędy skarbowe musiały przy tym jeszcze kontrolować zwykłych przedsiębiorców – dodaje.
Miliardy w grze
Wbrew pozorom nie tylko o rachunki za prąd czy spinacze tu chodzi. Weźmy choćby sprawę inwestycji drogowych, związanych z nimi wywłaszczeń i wykupów gruntów. „Koszt obecnie realizowanych inwestycji drogowych to 51 mld zł. Szacuje się, że 10-15 proc. to wydatki na wykup gruntów (należących do różnych podmiotów, w tym – samorządów). Od tego poziomu, czyli od ponad 5 mld złotych, liczony jest ewentualny niezapłacony VAT” – szacowała „DGP”, informując przy okazji, że zintensyfikowane kontrole objęły do początków października województwa mazowieckie, świętokrzyskie i lubuskie. Z naszych informacji wynika, że wzmożenie aktywności fiskusa ma też miejsce na Śląsku i w Małopolsce.
– W tych gminach na Śląsku, których sprawy prowadzę, urząd skarbowy uważa, że jeżeli czynnym podatnikiem był urząd gminy, a nie sama gmina, to znaczy, że gmina ma zaległość podatkową, a urząd gminy – nadpłatę – podkreśla Michał Zwyrtek. Absurd? No ba. W tej sytuacji należy urzędowi zwrócić, a od gminy pobrać, z odsetkami, rzecz jasna. I ukarać z kodeksu karno-skarbowego tego, kto rozliczał – prezydenta czy skarbnika.
Zdaniem Zwyrtka, skoro wcześniej takie status quo było akceptowane przez fiskusa, to teraz kwestionowana jest zasada zaufania do organów podatkowych. We wszechogarniającym bałaganie fiskus przejął inicjatywę. – Miewałem i takie sprawy, kiedy gmina pozyskała nieruchomość w drodze spadku lub decyzji administracyjnej. Potem nieruchomość była jej zabierana w ramach wywłaszczenia. Ciężko wtedy mówić, że gmina jest z tego tytułu podatnikiem i powinna płacić VAT – opowiada ekspert PwC. – Tymczasem bywa, że takie wielowątkowe i skomplikowane sprawy pozwalają kontrolerom skarbowym decydować o konieczności zapłacenia VAT – kwituje.
Najgłębszy kryzys gospodarki finansowej...
...w historii samorządów. Tak podsumował obecną sytuację Portal Samorządowy. – To stwierdzenie ma w pewnym sensie swoje uzasadnienie – mówi Przemysław Antas. – Jeżeli kwoty oddanego VAT zostaną zakwestionowane, a pieniądze z nich zostały już wydane, powstanie problem skąd wziąć środki na uregulowanie zaległości. Nienależnie zwrócony VAT jest traktowany jako zaległość podatkowa, którą trzeba oddać wraz z odsetkami. Sprawy być może trafią do sądów administracyjnych, ale co do zasady zaległość trzeba będzie już zapłacić – kwituje.
– Niewątpliwie, może się okazać, że dużo tego VAT-u trzeba będzie oddać – sekunduje mu Zwyrtek. – Nie każdą gminę stać na to, żeby wynająć sobie jakiegoś doradcę, który wesprze ją w sporach z US – dodaje.
Trudno się zatem dziwić doskonałym rezultatom, jakie udało się w tym roku osiągnąć skarbówce. Zgodnie z opublikowanymi ostatnio danymi z trzech pierwszych kwartałów br., budżet zaoszczędził dzięki inspektorom półtora miliarda złotych, niemal dwukrotnie więcej niż w porównywalnym okresie ubiegłego roku. W ocenie ekspertów samorządy mogą być znacznie łatwiejszym przeciwnikiem dla kontrolerów niż korporacje, a w końcu – zgodnie z obietnicami gabinetu Beaty Szydło – „uszczelnianie” systemu podatkowego, w takiej czy innej postaci, ma przynieść docelowo około 10 mld złotych do przyszłorocznego budżetu.
– Pakiet paliwowy uważam za skuteczny i ważny, ale nie szukałbym zaległości VAT w sektorze samorządowym – protestuje Zwyrtek. – Zwłaszcza w sytuacji, w której rzekomy błąd był skutkiem powszechnie akceptowanej wówczas praktyki. To nie jest właściwy kierunek, urzędy skarbowe nie mają racji – kwituje.
Niektórzy samorządowcy nie tracą jednak rezonu. – Do nas kontrolerzy jeszcze nie dotarli – śmieje się w rozmowie z INN:Poland wiceprezydent Skierniewic, Eugeniusz Goraj. – Zresztą, gdy usłyszałem w telewizji, że będą takie kontrole, dopytywałem u nas i wiem, że nas ten problem praktycznie nie dotyczy. Przyjęliśmy mechanizm, że jeżeli mamy wątpliwości, pytamy Izbę Skarbową o interpretację. Jej interpretacji nikt nie powinien podważyć – ucina. Oby.