
Z usług Pracowni Gier korzysta większość największych firm w Polsce. Wykorzystywanie gier planszowych i komputerowych staje się powoli standardem w procesie rozwoju i integracji pracowników, ale Polacy mają większe ambicje. Niedawno wprowadzili na rynek grę rekrutacyjną, która pozwoli ocenić, jak przechwałki w CV mają się do realnych umiejętności.
REKLAMA
Chcesz dostać wymarzoną pracę? Musisz zagrać w grę, która na pierwszy rzut oka przypomina słynne „Sim City”. Bułka z masłem? Niekoniecznie. Każdy twój krok ocenia algorytm opracowany we współpracy z naukowcami. Czy tak wygląda przyszłość procesu rekrutacji?
– Łatwiej byłoby wymienić firmy, które jeszcze z nami nie współpracowały, niż te, które skorzystały już z naszych usług – śmieje się Joanna Średnicka, założycielka Pracowni Gier. Na liście warszawian są m.in. takie marki jak Deloitte, Credit Agricole, Accenture czy Volkswagen.. – Z naszych gier korzystają również urzędnicy, branża motoryzacyjna, niedawno mieliśmy nawet klub sportowy – opowiada Średnicka.
Początki Pracowni Gier to 2004 rok. Pomysł, by w korporacyjne szkolenia dla kadry menedżerskiej wnieść element rozrywki, dopiero na polskim rynku kiełkował. – Czuliśmy się trochę jak UFO. Gry? Dla poważnych ludzi? Wiedzieliśmy, że trzeba będzie włożyć dużo pracy w to, by przekonać firmy do takiej formy rozwoju i integracji pracowników – tłumaczy Średnicka.
Przekonać jest tu właściwym słowem. Skuteczność gier edukacyjnych została dowiedziona bowiem już wcześniej. W 2009 roku Richard Blunt przeprowadził eksperyment na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Efekt? Okazało się, że osoby, które miały dostęp do gier, uzyskiwały wyższe rezultaty podczas egzaminów końcowych. Najwyższą ocenę zdobyło aż ¾ uczestników korzystających wcześniej z gier, podczas gdy w grupie, która przygotowywała się tradycyjnymi metodami taki wynik osiągnęło zaledwie 35 proc egzaminowanych.
„Poważnych ludzi” Pracownia Gier zachęciła również odwołując się do renomy instytucji, które przekonały się do gier już wcześniej. Joanna Średnicka przekonuje np., że symulacje odzwierciedlające problem biedy są wykorzystywane podczas Forum Ekonomicznego w Davos. Nad wykorzystaniem gier zastanawiał się również swego czasu Barack Obama. – Dodatkowo staramy się używać sformułowania „symulacje biznesowe”, które jest adekwatne w stosunku do tego, w czym pracownicy rzeczywiście biorą udział, a dodatkowo sprawia, że klienci nie czują się infantylnie – mówi założycielka Pracowni Gier.
Polacy rozpoczęli swoją działalność od gier rozwojowych i integracyjnych. Najbardziej spektakularną z nich wydaje się być "Tree of Life", która łączy oba te elementy. W jej ramach gracze wcielają się w rolę ewoluujących organizmów, które, aby przetrwać, muszą się ciągle rozwijać. – Jej głównym celem jest integrowanie ludzi, którzy muszą wspólnie stawić czoło dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Każdy organizm działa bowiem w ramach określonego ekosystemu, który wspólnie planuje i współpracuje żeby zdobyć jak najwięcej punktów – mówi Średnicka. Według zapowiedzi Pracowni Gier, jednocześnie w rozgrywce może brać udział nawet 2000 uczestników.
Takich inicjatyw na rynku jest jednak coraz więcej. Prawdziwym wkładem Polaków w grywalizację rynku pracy jest „Diagnoza kompetencji”. W jej ramach powstała rekrutacyjna gra „Archipelago”, w której gracz zostaje handlarzem nieruchomościami. – Z naszego rozeznania rynku wynika, że nie istnieje na świecie inny produkt, który przeszedłby tak rygorystyczną procedurę badawczą. Dotychczasowe programy bazowały raczej na doświadczeniu twórców – mówi Średnicka.
PG pieniądze na badania otrzymała ze środków unijnych. – Prowadzone we współpracy z naukowcami testy udowodniły, że zastosowany przez nas algorytm ocenia umiejętności kandydatów w taki sam sposób, jak grupa psychologów w trakcie sesji assessment center – chwali się Średnicka. Gra sprawdza kandydatów w 12 kompetencjach, w jej trakcie zawodnik musi wykazać się m.in. orientacją na rynek i klienta.
Firma jak na razie rozwija "Archipelago" w Polsce, ale w niedalekiej przyszłości planuje zagraniczną ekspansję. – Już teraz zdarza nam się organizować sesje dla pracowników w USA, Indiach, Brazylii, Kanadzie, a nawet w Tajlandii – opowiada Średnicka. W ambitnych planach Polakom sprzyja z pewnością jedno – w gry grają ludzie na całym świecie, a w ostatnim czasie, również w każdym wieku.
Napisz do autora: adam.sienko@innpoland.pl
