100 osób pracuje za darmo w największej polskiej organizacji kobiet w IT. W internecie rozpętała się burza
Marcin Długosz
15 listopada 2016, 17:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 listopada 2016, 17:52
Kamila Sidor jedną z pozoru nieistotną wypowiedzią rozpętała w internecie prawdziwą burzę. Współzałożycielka Geek Girls Carrots, czyli organizacji, która organizuje konferencje i warsztaty (także płatne), by wspierać kobiety w branży IT, wyznała w wywiadzie dla money.pl: "Zatrudniona jestem tylko ja i moja asystentka Karolina Halik. Pozostałe 110 osób pracuje społecznie" – powiedziała Sidor. Wśród komentarzy internautów znalazły się nawet oskarżenia o łamanie prawa. Prawnicy wykazali nam jednak, że że sprawa nie jest tak oczywista.
Reklama.
Sprawę nagłośniła dodatkowo za pomocą mediów społecznościowych jedna z jej współpracowniczek Van Ahn Dan. Na głowę Sidor posypały się gromy. Internauci zarzucają jej korzystanie z pracy wolontariuszy, podczas gdy organizacja współpracuje z takimi markami jak Intel, Procter&Gamble, Goldman Sachs, czy Credit Suisse.
– Każdy, kto kiedykolwiek prowadził uczciwy rentowny biznes lub odpowiedzialną prężną organizację, wybałuszył właśnie oczy i drapie się z konsternacją po głowie – komentowała Van Ahn Dan. Kobieta zauważyła, że przedsiębiorstwo w każdej chwili może zostać sprzedane, a wolontariuszki zostaną w takiej sytuacji na lodzie.
W całej sytuacji został postawiony również wątek legalności całego procederu. Paweł Cywiński z Magazynu Kontakt zauważył bowiem, że w myśl obowiązujących przepisów praktyka działania GGC wydaje się mocno wątpliwa.
– Mi to wszystko wygląda na łamanie prawa i wydaje mi się, że od tego należałoby zacząć tłumaczenie się. Według ustawy z 23 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego przedsiębiorca (firma) nie ma prawa zatrudniać wolontariuszy. Korzystać z darmowej pomocy jaką jest współpraca z wolontariuszami, czyli osobami fizycznymi ochotniczo i bez wynagrodzenia wykonującymi świadczenia mogą według polskiego prawa wyłącznie niektóre podmioty prawne (w tym ngo, czyli stowarzyszenia i fundacje) – tłumaczył Cywiński.
O komentarz poprosiliśmy więc prawnika. – Jakkolwiek w polskim porządku prawnym brak jest regulacji dotyczących przedsiębiorstwa społecznego, to wskazuje się, iż przedsiębiorstwo takie prowadzi działalność gospodarczą celem przeznaczenia nadwyżek z tej działalności na cele ściśle społeczne, a nie celem maksymalizacji zysku wspólników, czy akcjonariuszy. Stosownie do zasad ustawowych, z wolontariatu mogą korzystać wyłącznie wskazane w przepisach podmioty – w tym m. in. organizacje pozarządowe oraz organizacyjne pożytku publicznego w zakresie ich działalności statutowej – z wyłączeniem prowadzenia przez te podmioty działalności gospodarczej – komentuje dla INN:Poland mec. Aleksandra Błaszczyńska, radca prawny z Kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Ekspertka dodaje, że korzystanie z pomocy wolontariuszy przez przedsiębiorców w ramach prowadzenia działalności gospodarczej byłoby sprzeczne z koncepcją wolontariatu. A GGC w ramach swojej działalności organizuje warsztaty - część z nich jest darmowa, ale za niektóre uczestniczki muszą zapłacić. Dwudniowe szkolenie z Pythona (jednego z języków oprogramowania) kosztuje na przykład niespełna 450 zł. Warto zauważyć, że podobne kursy dostępne na rynku są przeciętnie ponad dwukrotnie droższe.
W rozmowie z INN:Poland Kamila Sidor tłumaczyła jednak, że osoby pracujące na rzecz Geek Girls Carrots zajmują się pomaganiem kobietom poprzez organizowanie konferencji, kompetencji związanych z programowaniem, jej zdaniem, nie mają. A to rzuca na całą sprawę nieco inne światło.
– Wolontariusze nie mogą uczestniczyć w wypracowywaniu zysku gospodarczego, ale mogą wspierać przedsiębiorstwo społeczne w realizacji jego działalności non-profit, przy czym przedsiębiorstwo to musi mieć status organizacji pozarządowej lub organizacji pożytku publicznego, a jego działalność mieścić się musi w zakresie jego działalności statutowej – komentuje mec. Błaszczyńska.
Jak widać obowiązujące przepisy nie są tutaj do końca precyzyjne. Dużo wskazuje jednak na to, że Kamila Sidor żadnego prawa nie złamała. – Znam wiele przedsiębiorstw społecznych, które bazują na nieodpłatnej pracy – słyszę anonimowo w jednej z kancelarii.