Financial Times ogłosił niedawno, że Dolina Lotnicza staje się dla Polski motorem wzrostu gospodarczego. Stowarzyszenie przedsiębiorców z południowo-wschodniej Polski jest w ostatnich latach przykładem, w jaki sposób sprawić, by gospodarka stała się innowacyjna. W przyszłym roku na Podkarpaciu pojawi się już 15. międzynarodowy koncern.
Renomowany dziennik znakomicie uchwycił przeobrażenie, które dokonuje się na gospodarczej mapie Polski. W ubiegłym miesiącu Lufthansa ogłosiła, że zamierza rekrutować nowych pracowników w okolicach Rzeszowa. Niemcy poszukują programistów, testerów i ekspertów z branży lotniczej. Gdzie skierowali swe kroki? Oczywiście – na Podkarpacie. Grupie przedsiębiorstw przemysłu lotniczego z Rzeszowa, Bielsko-Białej, Mielca, Krosna i Świdnika udało się bowiem coś, co powinno budzić zazdrość reszty Polski.
– Sektor związany z lotnictwem wiedzie dziś prym pod względem innowacyjności i wyników finansowych. Rzeczywiście, możemy mówić tu o pewnej sile napędowej – mówi INN:Poland dr Agnieszka Sznyk z Instytutu Innowacyjnej Gospodarki.
Zdaniem ekspertki w Dolinie Lotniczej udało się przełamać największą polską bolączkę z zakresu innowacji – współpracę biznesu i nauki. – Warto to doświadczenie przenieść na inne sektory gospodarki – przekonuje.
W ciągu zaledwie 13 lat poziom zatrudnienia w Dolinie Lotniczej wzrósł z 9 do 24 tys., a wartość eksportu skoczyła z 250 mln do 2 mld złotych. W dolinie obecnych jest już 14 międzynarodowych korporacji. W przyszłym roku pojawi się kolejna. Przenosiny na 2017 rok zaplanował bowiem francuski Safran, firma produkująca część do silników samolotowych. Co tak przyciąga na niepozorne Podkarpacie przedsiębiorstwa z zachodu Europy?
– Region ma ogromne tradycje, dostępna jest tam doświadczona i wykształcona kadra techniczna. Trzeba pamiętać, że przemysł lotniczy na Podkarpaciu funkcjonuje od końca okresu przedwojennego, a w latach 50. był silnie rozbudowywany – tłumaczy w rozmowie z INN:Poland Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny „Skrzydlatej Polski”.
W połowie lat 90. region przeżywał ogromny kryzys. Pracę straciło wówczas kilkadziesiąt tysięcy tysięcy ludzi, region zachował jednak więc swój potencjał. – W połowie lat 90. przyjechała do nas delegacja przemysłu brytyjskiego. Robiła wycieczki zapoznawcze z polskim przemysłem lotniczym. W Rzeszowie po zakończeniu grupa się rozpełzła, a miejscowi przechwycili ludzi odpowiedzialnych za konkretne technologie i rozpoczęli rozmowy na temat współpracy – opowiada Sobczak.
Współpraca międzynarodowa zaczęła rozkręcać się na dobre po 2000 roku. Fundusze w rewitalizację tchnął m.in. amerykański Sikorsky Aircraft Corporation. – Poziom umiejętności naszej kadry był tak wysoki, że często nie potrzebowali szkoleń ze strony Amerykanów – mówi Sobczak.
Dzisiaj w regionie operują już tacy sektorowi giganci jak Prat&Whitney, MTU, i Hispano Suiza, czy wspomniany Sikorsky. Współpracują oni z miejscową Politechniką Rzeszowską, ale dolina skupia łącznie 400 naukowców zrzeszonych w 12 instytucjach naukowo-badawczych tworzących Centrum Zaawansowanych Technologii AERONET.
Dolina Lotnicza stała się również oczkiem w głowie obecnego rządu. Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki uznał ją za jedną z gospodarczych lokomotyw Polski w swoim Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.