Polujesz na okazje? Omiń Czarny Piątek, poczekaj na Cyfrowy Poniedziałek
Konrad Bagiński
24 listopada 2016, 09:00·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 listopada 2016, 09:00
Plakaty w centrum handlowym wręcz krzyczą „Black Friday – do -70 proc”. W środku kilka swetrów przecenionych o 70 proc., reszta towaru – jak zwykle. Lepsze okazje czekają nas być może 3 dni później, podczas Cyber Monday.
Reklama.
W czwarty czwartek listopada (w tym roku Święto Dziękczynienia wypada 25 XI) kilkadziesiąt milionów amerykańskich rodzin wstawi indyka do piekarnika albo usmaży go w kilkunastu litrach wrzącego oleju. Niestety zdarzy się też kilka pożarów kuchni. Jeden lub dwa indyki zostaną ułaskawione przez prezydenta USA. Potem Amerykanie zjedzą ciasto z dyni, obejrzą mecz NFL i miło spędzą dzień z rodziną i przyjaciółmi. Dzień później większość z nich zwariuje, z wyjątkiem tych, którzy będą szacować straty po pożarze.
Jakimś dziwnym trafem piątek po Święcie Dziękczynienia stał się dniem wyprzedaży. Sprzedawcy wszelkiej maści czyszczą magazyny przez okresem świątecznych zakupów – przynajmniej tak jest w teorii. W praktyce Czarny Piątek stał się już z jednej strony świętem zakupów i dniem nieraz bardzo dużych obniżek, z drugiej – oficjalnym początkiem okresu świątecznego.
Skąd nazwa? Trudno powiedzieć, ale najpopularniejsza teoria głosi, iż wzięła się ona od czarnego atramentu, którym handlowcy zapisywali zyski (straty zaznaczali na czerwono). Czyli – okres żniw dla sprzedawców.
W Polsce szału nie ma
Czarny Piątek najlepiej przyjął się oczywiście w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii. W Stanach obroty z Czarnego Piątku przekraczają 50 mld dolarów. W Wielkiej Brytanii w zeszłym roku wyniosły 3,3 mld funtów.
Od kilku lat branża handlowa próbuje zaszczepić „święto zakupów” na nadwiślańskim gruncie. Idzie opornie. W tym roku może się w końcu udać, bo do akcji przystępuje coraz więcej firm. Nie sposób ich wszystkich wymienić, ale w zasadzie w każdym centrum handlowym większość sklepów zaoferuje niższe ceny. Czarny Piątek najlepiej wykorzystują handlujący odzieżą i elektroniką. Nikt jednak nie bada wpływu zjawiska na polski handel, co oznacza, że jest on raczej nikły. Nikt nie chwali się zwiększonymi obrotami, bo i nie ma czym. Black Friday w Polsce to zjawisko raczej marginalne, z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że niewiele osób na niego czeka. Skoro codziennie jesteśmy bombardowani różnymi akcjami promocyjnymi, zdołaliśmy się na nie uodpornić. Drugim zaś jest fakt, że sprzedawcy mają nam niewiele do zaoferowania.
Do akcji Black Friday włączył się Lidl. Po szybkim rzucie okiem na tegoroczną ofertę, widać, że Polacy tym razem nie będą szturmować jego sklepów. Najbardziej przeceniony towar (-71 proc.) to rolka do robienia sushi, która teraz kosztuje 10 zł. Poza tym trochę artykułów AGD, pościeli czy narzędzi, znanych z wcześniejszych promocji. Podobnie będzie w Tesco – dwa modele telewizorów przecenione o 200 – 300 zł (np. z 1359 na 1099 zł), odkurzacz, kilka zabawek. Wszystko tylko dla posiadaczy karty Clubcard. Wyjątkiem jest linia odzieży z Tesco – F&F, która ma być przeceniona o 30 proc. przy zakupie za min. 30 zł - w całości, bez żadnych haczyków.
Sprzedawcy w centrach handlowych przyjmują na ogół dwie strategie działania. Albo oferują duży rabat na małą część asortymentu, albo oferują zniżkę w wysokości 20 – 30 proc. na wszystko. Pierwszy model zastosuje na przykład Kontigo, New Yorker czy Reporter Young. Ale Vistula / Wólczanka zamierza obniżyć cenę całej kolekcji o 30 proc.. Co się bardziej opłaca? To już musimy policzyć sami.
Dlaczego zjawisko Black Friday tak słabo się u nas zakorzenia? Cóż, w Stanach faktycznie można kupić artykuły przecenione o 50 czy 70 proc. W Polsce są one raczej symboliczne albo dotyczą mało chodliwych towarów. Sklep wystawia dosłownie kilka artykułów z ceną niższą o 70 proc., reszta promocji to normalne 20 czy 30 proc.. Podobne promocje są cały rok, więc czarny piątek musiałby się wyróżnić czymś specjalnym.
W Wielkiej Brytanii czarny piątek bywa nawet… droższy niż inne dni. Organizacja konsumencka Which? przeanalizowała zeszłoroczne ceny i doszła do wniosku, że połowa promocji nie jest żadną okazją zaś spora część produktów kosztuje więcej, niż kilka miesięcy czy tygodni wcześniej.
Cyber Monday
Drugą „tradycją” zakupową jest Cyfrowy Poniedziałek, czyli przeniesienie akcji wyprzedażowej do sklepów internetowych. Co prawda wiele biznesów e-commerce wprowadza promocje w czarny piątek, ale dniem dedykowanym sprzedaży internetowej jest poniedziałek po czarnym piątku. I staje się on coraz bardziej popularny, wartością transakcji (w USA) przewyższa słynny piątek. Dlaczego? Bo łatwiej porównać ceny i znaleźć prawdziwe okazje, bo nie trzeba koczować pod sklepem, przebywać w tłumie i stać w kolejkach, nie ma kłótni, omdleń etc.
Na jakie przeceny mogą liczyć klienci podczas Cyber Monday? – To zależy od branży, ale nawet do minus 40 – 45 proc.. Są sklepy, które przeceniają cały swój asortyment, a więc jest to znacząca konkurencja dla sklepów tradycyjnych, szczególnie w Polsce – twierdzi Aleksander Damrat, specjalista ds. e-commerce.
W internecie Black Friday i Cyber Monday dość mocno się przenikają. Już od kilku dni w Microsofcie trwa wyprzedaż gier na konsole X-box, Sony uruchomi akcję zniżkową na gry na Playstation w wigilię Święta Dziękczynienia. Akcja promocyjna trwa już w Zalando, Answear.com i na Amazonie. Obniżki w tych sklepach dochodzą do 40 – 50 proc. na wybrany asortyment, ale jest go naprawdę sporo. Do Czarnego Weekendu dołączy Komputronik, wyprzedaż już trwa na Mall.pl.
W tym ostatnim sklepie zapłacimy od 100 do 300 zł mniej za duże AGD. Na przykład pralka Boscha kosztuje 1449 zł (zamiast 1599 zł), kuchenka Amica 999 zł (wcześniej 1224 zł). Ale okazją może też być kupienie 2 kg karmy dla psa marki Hill’s za 35 zł (przedtem 53 zł). Do wyboru, do koloru, zależy kot czego szuka.
- W praktyce wygląda to tak, że coraz częściej mówimy o Black Weekend, czyli łącznie czterech dniach zakupowych – zarówno w Internecie, jak i kanałach tradycyjnych. Co więcej, wszyscy już teraz robią przeceny. Są też firmy, które wychodzą poza schemat BlackFriday i Cyber Monday i organizują na przykład White Wendesday. Robią przeceny z wyprzedzeniem innych sklepów. W tej chwili w Internecie walczy się praktycznie tylko ceną, starają się więc po prostu uprzedzić ruchy konkurencji – mówi Aleksander Damrat.
- Dobrym sposobem na przyciągnięcie klientów – ale też na oszczędzenie podczas zakupów - są też akcje kuponowe z różnymi czasopismami. Sklepy internetowe umieszczają kupony rabatowe. Kupon w zwykłej gazecie umożliwia uzyskanie zniżki w wysokości np. 20 proc. na cały asortyment sklepu internetowego. To ciekawe przeniknięcie tzw. offline z online – dodaje.
Trudno powiedzieć, czy Czarny Piątek okaże się w tym roku handlowym sukcesem. Jedno jest pewne – od tego dnia oficjalnie ruszą wszelkie świąteczne promocje a w sklepach będzie leciało „Last Christmas” duetu Wham!. A prawdziwe wyprzedaże będą między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem.