Pamiętacie bajkę o Jasiu i Małgosi? W tej popularnej bajce tytułowi bohaterowie sypali okruszki chleba, by nie zgubić się podczas wędrówki w lesie. Później okruszki zadomowiły się w informatycznym żargonie – oznaczały elementy ułatwiające nawigację użytkownika w interfejsie. Współcześnie dotyczą sfery randkowej. I uwierzcie nam, to nic przyjemnego.
Opisywaliśmy już fenomen charakterystyczny dla millenialsów, czyli ghosting. Teraz nadeszła pora, by przybliżyć breadcrumbing. Termin ten, stosowany przez redaktorów New York Timesa, można swobodnie przetłumaczyć jako „skrawkowanie”.
„Skrawkowanie” polega na pozostawianiu osobie, która nam się podoba subtelnych w naszym przekonaniu sygnałów, że jesteśmy nią zainteresowani. Może to być polubienie zdjęcia wstawionego przez nas jakiś czas temu (nawet kilka miesięcy) na Instagramie lub przeglądanie naszego konta na LinkedIn bez zostawiania wiadomości (tak, to też funkcjonuje).
„Skrawkowanie” to również bardziej bezpośrednia forma komunikacji. Autorka artykułu przywołuje przykład mężczyzny, z którym spotkała się kilka razy. Ten natomiast, jeszcze kilka miesięcy po tym, jak przestali się widywać, pisał do niej co kilka tygodni, by sprawdzić, co u niej słychać.
I to jest właśnie sednem tej metody. „Skrawkujący” regularnie wysyłają ogólnikowe i mgliste wiadomości, z których nic nie wynika – jak skrawki, które mogą cię zainteresować, ale nie masz pojęcia, do czego właściwie mają prowadzić. Na drabinie cyfrowej komunikacji, breadcrumbing ma zajmować najniższy szczebel, uważa autorka.
Po czym poznać „skrawkującego”? Zazwyczaj wysyła bardzo krótkie wiadomości (jeśli to możliwe, zastępuje tekst emotikonami, których kontekstu czasem trudno się domyśleć) i stara się, by ich wydźwięk pokazywał minimalne zainteresowanie z jego strony – nawet, jeśli jest inaczej. „Skrawkujących” można podzielić również na typy.
To para po rozstaniu, kiedy jedna osoba nie może odpuścić, więc co jakiś czas bada teren takimi wiadomościami. Ktoś, kto trzyma w ten sposób drugą osobę jako randkowy plan b (jeśli nie wyjdzie, wystarczy napisać za jakiś czas „co słychać?”). Możliwa jest również sytuacja, że ktoś nie jest wcale zainteresowany drugą osobą. Interesuje go tylko to, by pozostać w pamięci drugiej osoby – SMS raz na pół roku lub polubienie zdjęcia na Facebooku jest dla takich ludzi wystarczającym wysiłkiem.
Jak pokonać „skrawkujących”? Własną bronią. Autorka podkreśla, że najłatwiej zniechęcić ich, odpowiadając na ich krótkie informacje jeszcze krótszymi. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie – w świecie cyfrowych randek również.