Skonstruowanej w ten sposób oferty leasingowej jeszcze na rynku nie było – a nowy pomysł Idea Leasing i Getin Leasing może w ciągu kolejnych miesięcy zostać zaadaptowany np. na rynku ubezpieczeń. W skrócie można sprowadzić go do zaproponowania przedsiębiorcom daleko idącej elastyczności w spłacie leasingowanych pojazdów: bank rezygnuje z pobierania opłat stałej wysokości na rzecz naliczania ich na podstawie przejechanych w danym okresie kilometrów. Oznacza to, że w tych okresach, kiedy aktywność firmy – a zatem najczęściej również obroty – spadają, przedsiębiorca płaci niższe raty leasingowe.
– Takie innowacje zwykle rodzą się przypadkiem – mówi INN:Poland Dominik Fajbusiewicz, członek zarządu Idea Banku, stojący za najciekawszymi i najbardziej ekstrawaganckimi pomysłami firmy, jak choćby mobilne wpłatomaty. – Rozmawiamy o jakimś problemie czy potrzebie, zdarza się, że ktoś coś powie, idziemy tym tropem i... coś z tego wychodzi – dodaje.
Tak właśnie było z cash flow, o którym Fajbusiewicz mówi: „taka nasza mała fobia”. Idea Bank nigdy nie ukrywał, że celuje w przedsiębiorców, szczególnie tych małych i średnich – a w tym sektorze cash flow potrafi być nad Wisłą wyjątkowo trudnym tematem. – Dosyć dużo czasu poświęcamy na to, by budować produkty, które będą się dostosowywać do cash flow. Ponieważ kupiliśmy firmy leasingowe i jesteśmy dosyć dużym graczem na tym rynku, z udziałem na poziomie 15 proc., co jest z kolei dużą częścią naszego biznesu, zastanawialiśmy się, jak tchnąć nieco świeżości w naszą ofertę dla tego rynku – opowiada Fajbusiewicz.
Nie było to łatwe, ten rynek uchodzi za niezbyt podatny na innowacje – przynajmniej w porównaniu do tradycyjnej bankowości. Z drugiej jednak strony ekspertom Idea Banku nie umknęły pierwsze próby budowania nowych usług na rynku komunikacyjnym w oparciu o technologię GPS, służącą do monitoringu flot. – Postanowiliśmy tę technologię wykorzystać – podkreśla Fajbusiewicz. – Standardowo wkładamy rzeczy, które istnieją na rynku i mieszamy ze sobą, żeby uzyskać nowy efekt. Ani oferta leasingowa czy najem długoterminowy, ani też monitoring GPS to nie są rozwiązania nowe. Ale nowy i innowacyjny jest miks tych dwóch koncepcji – kwituje menedżer.
Wysokość raty podąża za autem
Leasing moglibyśmy sprowadzić w uproszczeniu do sprzedaży na raty ustalonej wysokości. Najpierw płacimy raty, potem dokonujemy wykupu już użytkowanego produktu – najczęściej auta. Leasing w wersji, którą chce zaproponować Grupa IB, to sprzedaż na raty, których wysokość jest zmienna – „podąża” za użytkowaniem samochodu.
Jak to działa? Załóżmy, że kupujemy auto Opel Astra za nieco ponad 52 tysiące złotych. W tradycyjnym leasingu comiesięczną, standardową ratę wyliczono by nam na niecałe 870 złotych, które trzeba byłoby wpłacać co miesiąc, bez względu na faktyczne użytkowanie auta, to czy nasza firma ma zlecenia czy nie. W usłudze, jaką wprowadza na rynek Idea Bank ta rata zostanie podzielona na część stałą oraz część liczoną od kilometrów (w zależności od zadeklarowanego przebiegu rocznego). Symulacja banku zakłada, że w takim przypadku stała część raty wynosiłaby zaledwie nieco ponad 235 złotych, a reszta raty byłaby wyliczana na podstawie przejechanego dystansu, przy stawce 38 groszy za kilometr.
Zatem firma ma przestoje, albo rozchorował się kierowca – i auto stoi na parkingu? Płacimy niższą comiesięczną ratę. Interes się dynamicznie rozwija i auto jest cały czas w ruchu? Rata jest wyższa. Niedopłata lub nadpłata jest wyrównywana przy końcowym wykupie pojazdu. Oczywiście, im większa firma i im większy gabaryt używanych w niej wozów, tym bardziej spektakularna staje się różnica pomiędzy wysokością rat tradycyjnych, a tych w proponowanym przez Idea Bank modelu. Transportowy Opel Vivaro to w pierwszym scenariuszu stała rata wysokości 1218 zł, a w drugim – stała „podstawa” na poziomie 318 złotych oraz 36 groszy za kilometr. Potężny TIR DAF FT XF 460 w pięcioletnim leasingu to dziś rata rzędu 6710 złotych miesięcznie. Przy przebiegu 120 tys. km rocznie rata stała za tę ciężarówkę wyniosłaby 1310 złotych, a „kilometrówka” – 54 grosze.
Za mierzenie poczynań kierowców odpowiadałby kawałek hardware: nadajnik GPS, który transmitowałby do banku dane dotyczące pojazdu. Urządzenie to byłoby jednak czymś więcej: nie tylko pokazywałoby lokalizację pojazdu na mapie, a więc przejechane kilometry, ale – podłączone do komputera pojazdu – dawałoby odczyt wszystkich informacji sczytywanych z deski rozdzielczej pojazdu: prędkość, obroty, zapas paliwa, aktualne spalanie. W ciężarówkach urządzenie byłoby też zintegrowane z tachografem. – W przyszłości w grę wchodziłoby również mierzenie wagi pojazdu, co pozwalałoby ocenić, czy kurs jest efektywny: odbywa się przy w pełni załadowanym pojeździe, czy też tylko z częściowym ładunkiem – mówi INN:Poland Łukasz Domański, który w Idea Banku pilotuje ten projekt.
Witamy w krainie dzielenia się
To pierwsze podejście do modelu „pay-as-you-drive”, który Idea Bank chciałby stopniowo przenosić na kolejne pola swojej działalności, tworząc dla wszystkich działań w tym modelu projekt Happy Miles. Przykładowo, w pierwszym kwartale przyszłego roku może się pojawić wersja ubezpieczeniowa, tym bardziej atrakcyjna, że towarzystwa ubezpieczeniowe mogą raz jeszcze podnieść stawki, ze względu na niewielką rentowność. – Wierzymy, że ten model okaże się przełomowy dla przedsiębiorców – zapewnia Domański, kierujący projektem. Według niego, rynek leasingu – do tej pory niezbyt aktywny – teraz zaczyna się otwierać na nowe rozwiązania. - Na przestrzeni trzech ostatnich lat finansowanie zakupu pojazdu w postaci leasingu wzrosło z 40 do ponad 50 proc. rynku. Podobnie dynamicznie rozwija się rynek związany z telemetrią – dorzuca.
– Naszą ofertę chcemy dedykować przede wszystkim przedsiębiorcom, ale nie mamy zamiaru zaniedbywać detalu, który jednak na rynku zakupu nowych pojazdów jest słabo obecny – zapowiada Dominik Fajbusiewicz. – Jak spojrzymy na strukturę sprzedaży, w zasadzie 3/4 zakupu nowych aut to firmy. A tych jest w raportach, nawet jeżeli weźmiemy te najbardziej optymistyczne, dwa miliony. Po drugiej stronie jest ponad 20 milionów konsumentów indywidualnych, których na tym rynku nie widać – dodaje. Bierze się to z tego, że rynek finansowania takich zakupów dla firm jest rozwinięty: szeroka oferta, zachęty podatkowe. Klient detaliczny nie ma takiego wyboru.
Ale w gruncie rzeczy chodzi o coś jeszcze innego: coraz częściej dzisiejsi klienci unikają stałych zobowiązań. – Zaczynamy żyć w gospodarce dzielenia się. Takiej, której model określa słowo „użytkowanie”, a nie „posiadanie” – powtarzają nasi rozmówcy z Idea Banku. – Pięć lat temu kupowaliśmy płyty CD, potem zaczęliśmy płacić za ściągnięcie pliku, teraz płacimy za streaming – mówi Fajbusiewicz. – Jestem więc przekonany, że w przyszłości finansowanie pojazdów będzie wyglądać właśnie w taki sposób, jaki proponujemy – podkreśla. – I nawet jeżeli nasz projekt miałby się okazać falstartem, nawet jeżeli jest za wcześnie, w końcu dojdziemy do takiego właśnie modelu – ucina.
Rynek – przynajmniej jeżeli brać pod uwagę badania prowadzone na potrzeby projektu Happy Miles – wydaje się jednak już czekać na jakieś zmiany. W badaniu przeprowadzonym wśród firm transportowych i mikroprzedsiębiorstw niemal połowa (46 proc.) respondentów uznała, że nowe rozwiązanie pozwala zażegnać kłopoty przedsiębiorców. 48 proc. uznało, że rozwiązanie odpowiada ich potrzebom i jest korzystne. Aż 78 proc. doceniło innowacyjność modelu Happy Miles. To się przekłada na potencjalnych adresatów programu: jak szacuje Idea Bank 45 proc. przyszłych uczestników projektu to firmy z flotami osobowymi, 40 proc. – firmy transportowe, 5 proc. – klienci indywidualni, a 10 proc. – pozostali klienci, głównie użytkownicy maszyn budowlanych czy rolniczych. W ciągu trzech lat Grupa Idea Bank chce dojść do poziomu, w którym przynajmniej połowa nowo zawieranych umów będzie zawierana w modelu „pay-as-you-drive”.