Organika na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieco przaśnej rodzinnej firmy, która swoje podstawy opiera jeszcze na echach „starego dobrego PRL-u”. Skojarzenie uzasadnione, tym bardziej, że rodowód firmy sięga lat 60. ubiegłego wieku, a spółka trafiła w prywatne ręce dopiero po transformacji ustrojowej. Polski producent pianki poliuretanowej na rynku działa jednak jak rasowa korporacja – jest obecna w siedmiu krajach.
Kilkadziesiąt lat spędzonych w jednym miejscu pracy? Brzmi jak idealne miejsce dla kogoś... bez ambicji. Praca tylko do „fajrantu”? Podobnie. Wnioski racjonalizatorskie? Choć stosowane przez duże międzynarodowe korporacje, w takim kontekście również nieuchronnie przywołują wspomnienia związane z kulturą „przodowników pracy” i opiewanych w Konstytucji z 1952 roku „pionierów postępu technicznego”. Przede wszystkim w oczy rzuca się jednak nietypowe, relatywnie „łagodne” podejście do pracownika.
– Szukamy równowagi między firmą prywatną z podejściem biznesowym, a małą firmą rodzinną. Nie mamy jednak zamiaru wchodzić na ścieżkę „koncernizmu”. Wiele decyzji oddajemy pracownikom – opowiada w rozmowie z INN:Poland Dariusz Kwieciński, prezes Organiki.
Jednym z takich sposobów (poza funduszem socjalnym, nad którym pracownicy mają pełną kontrolę) są wspomniane wnioski racjonalizatorskie. Czyli finansowe gratyfikacje za pomysły dot. usprawnienia pracy tak na poziomie szczegółu, jak i całego przedsiębiorstwa.
– Niektórzy mówią, że ludzie chodzą do pracy po to, by zarabiać. Spędzamy w niej trzecią część życia i zakładać, że chcemy ją „zmarnować” na powtarzanie tego samego byłoby naiwnością. Chcemy, żeby pracownicy wiedzieli, że nawet małe usprawnienia wdrażane przez nich są zauważane – opowiada Kwieciński.
Mimo to firma z Malborka od czasów transformacji święci triumfy. Organika zajmuje się produkcją pianki poliuretanowej, którą wykorzystuje się do produkcji mebli, ale również w przemyśle motoryzacyjnym. Od czasów prywatyzacji w 1991 roku firma zdążyła wejść już na siedem rynków zagranicznych. W postaci spółek zależnych obecna jest w Czechach, Rosji, Bułgarii, Rumunii, Serbii oraz Bośni i Hercegowinie, a także na Białorusi. To powoduje, że Polacy w swojej branży są potentatem w Europie Środkowo-Wschodniej.
Firma chwali się nikłą, bo 3,5 proc. rotacją pracowników w ciągu roku. Biorąc pod uwagę, że polska część Organiki liczy około 400 osób, przekłada się na to kilkanaście osób rocznie. Część z nich pamięta jeszcze, jak malborskie przedsiębiorstwo wyglądało w latach 70-tych. Średnia czasu zatrudnienia oscyluje natomiast w granicach kilkunastu lat.
O tym, że zbieranie chętnych do pracy, nawet na lokalnym rynku, nie jest takie proste, pokazuje historia spółki Meble Negro, która na początku 2016 roku otworzyła fabrykę, oferując łącznie 600 miejsc pracy. Efekt? Urzędy pracy musiały szukać chętnych nawet w ośrodkach dla uzależnionych.
Organika braków na rynku pracy nie odczuwa. Poradziła sobie z nimi w nieco inny sposób. Dariusz Kwieciński opowiada, że jego firma bazuje na reputacji, jaką wypracowała sobie przez lata działalności w regionie. – Kiedy ludzie mają dobrą pracę na miejscu, nie muszą szukać jej poza granicami województwa – tłumaczy. Dlatego, chociaż Organika jest firmą B2B i nie musi zabiegać o relacje z konsumentami oraz marketingowo docierać do społeczeństwa, malborczanie wspierają lokalne instytucje w postaci domów dziecka i kościoła.
Samą reputacją człowiek się jednak nie naje. – Płacimy nieco powyżej średniej dla naszego regionu – mówi Kwieciński. Jak widać, wystarcza to do zatrzymana pracowników w firmie na dłuższy okres.
Ale to nie wszystko. – Jakie nadgodziny? – obrusza się Kwieciński zapytany o nadliczbowy czas pracy. – Z autopsji wiem, że jeżeli chce się dobrze pracować, trzeba mieć poukładane życie prywatne. A żeby tak się stało, trzeba mieć na to czas. U nas pojawiają się tylko w wyjątkowych okolicznościach – podkreśla.
Na międzynarodowej scenie firma bryluje dzięki sile polskiego przemysłu meblarskiego. Pod względem ich produkcji Polska jest na szóstym miejscu na świecie, a 90 proc. idzie na eksport, którego wartość sięga 9 mld euro. Organika tuż po transformacji wskoczyła więc na falę i wciąż się na niej trzyma. W zeszłym roku spółka odnotowała 3,3 mln złotych zysku netto.
Mimo rzucających się w oczy podobieństw z minionymi czasami prezes Kwieciński, przestrzega żeby nie zapędzać się w analogiach z PRL. – Nie da się zatrzymać czasu. Rzeczywistość sprzed 1989 roku nie wróci – tłumaczy. I wskazuje, że jednym z głównych przyczyn sukcesu jest fakt, że siedziba firmy jest w Polsce. – Od lat 90 mamy tych samych akcjonariuszy. Dzięki temu decyzje zapadają dużo szybciej – podkreśla.