Wiesz, że za radioodtwarzacz w firmowym lub służbowym samochodzie trzeba płacić dodatkowy abonament radiowy? Wielu przedsiębiorców nie wie, nie płaci i wpada w pułapki kontrolerów. A sposób na uniknięcie kosztów jest banalnie prosty.
Naczelny Sąd Administracyjny kilka dni temu wydał wyrok w sprawie przedsiębiorcy przyłapanego na tym, że nie zarejestrował odbiorników radiowych w służbowych samochodach. Tym samym potwierdził, że abonament radiowy za taki odbiornik płacić trzeba. Ale nie dodał, że można tego stosunkowo łatwo uniknąć. Wystarczy nie wpuścić kontrolera do firmy czy domu.
Przedsiębiorca, którego sprawę opisała Rzeczpospolita, prowadzi biuro we własnym mieszkaniu, ale w wydzielonej powierzchni. Na dodatek ma 8 firmowych aut. Kontroler oprowadzony przez nadgorliwego pracownika firmy odnotował, że w firmie jest łącznie 10 odbiorników, za które nie jest płacony abonament. Przedsiębiorca odwoływał się do różnych instancji - w końcu poległ w NSA. Nie musiał. Podstawowy błąd, jak popełnił w tej sytuacji to… wpuszczenie kontrolera do firmy.
– Te kwestie obrazują jak niedoskonałe i nieprecyzyjne są obowiązujące przepisy. W pierwszej kolejności należy zauważyć, że sama kontrola jest w Polsce - delikatnie mówiąc - mało skuteczna. Nikt nie ma obowiązku wpuszczać kontrolera, ani udostępniać mu żadnych danych. W przypadku kontroli, o której mówimy [o tym piszemy wcześniej – przyp.], to pracownik udzielił informacji kontrolerowi. Jeżeli jednak ktoś nie chce wpuścić kontrolera, to jedynym sposobem, aby przymusić tę osobę do kontroli jest skierowanie wniosku o wszczęcie egzekucji w trybie administracyjnym. Jest to tzw. grzywna w celu przymuszenia. Również ta procedura jest mało skuteczna. Po pierwsze wymaga ona sporo czasu. Po drugie, jeżeli po wymierzeniu grzywny umożliwimy kontrolę, to zostanie ona uchylona – mówi w rozmowie z INN:Poland Wojciech Dominiak, adwokat z kancelarii Malczewski Stoczczak Matyaszczyk z Leszna.
– Jak widać, daje to sporo czasu, żeby odpowiednio przygotować się do kontroli. Powyższe dotyczy zarówno osób fizycznych (w tym przedsiębiorców), jak i prawnych – dodaje adwokat. A w jaki sposób można przygotować się do zapowiedzianej w tej sposób wizytacji? Tego nikt głośno nie powie.
To samochód prywatny czy firmowy?
Kwestia faktycznej własności samochodu z odbiornikiem radiowym ma duże znaczenie dla całej sprawy. Każde auto „firmowe” wyposażone w radio wymaga opłacania abonamentu radiowego. Ale nie prywatne – tu działa swoiste rozszerzenie domowego abonamentu. W skrócie – jeśli mamy w domu radio, to płacimy za nie abonament i nie musimy dodatkowo, osobno, rejestrować odbiornika samochodowego. Ale jak udowodnić, że auto jest prywatne? Przecież wiele osób wykorzystuje swoje samochody do prowadzenia działalności gospodarczej, przynajmniej częściowo.
– Pierwsze co w tym momencie jest decydujące to fakt, czy samochód znajduje się na liście środków trwałych firmy, czy jest amortyzowany. Jeśli tak, to nie ma najmniejszych wątpliwości że jest wykorzystywany w działalności gospodarczej i z tego tytułu należy uiszczać osobny abonament. Jeżeli jednak auto nie jest wciągnięte na listę środków trwałych, to - moim zdaniem - trudno a contrario mówić, że tenże samochód należy do działalności gospodarczej i należy uznać, że jest autem prywatnym – mówi nam Wojciech Dominiak.
– Oczywiście inaczej jest w przypadku spółek – osób prawnych czy spółek osobowych. Tam wszystkie składniki przedsiębiorstwa ujęte są w księgowości i nie ma dylematu, czy coś jest prywatne czy firmowe. Z danych księgowości jasno wynika w jaki sposób rzecz jest użytkowana – dodaje.
Kolejną kwestią sporną w przypadku wspomnianego na początku przedsiębiorcy był ten sam adres firmy i mieszkania. Prowadził on jednak działalność w osobnym pomieszczeniu a nie w mieszkaniu. Jednak tysiące osób na własnej działalności nie ma takiej możliwości i pracuje w kuchni czy w salonie.
– Jeżeli mamy osobę fizyczną prowadzącą działalność gospodarczą w miejscu swojego zamieszkania, to jeśli jakiś przedmiot nie jest wciągnięty na listę środków trwałych, to - moim zdaniem - nie można uznawać tego przedmiotu za składnik przedsiębiorstwa. Poza tym nie ma podstaw do tego, żeby płacić dwa abonamenty: prywatny i firmowy. Nie mam wątpliwości, że w takiej sytuacji należy przyjąć, że jest to sprzęt (radio czy telewizor) prywatny, od którego abonent odprowadza odpowiednie opłaty. Potrafię jednak wyobrazić sobie różną praktykę organów w tej kwestii, choć - jak wspomnieliśmy - nie było jeszcze wielu skutecznych kontroli – podkreśla Wojciech Dominiak.
Warto wiedzieć, że w przypadku gdy wpuścimy kontrolera a on odnajdzie jakieś nieprawidłowości nie jesteśmy na straconej pozycji.
– Trzeba też przy tym pamiętać, że organy państwowe stosują domniemanie. Jest samochód, a w nim radio, więc przyjmuje się, że ono działa i należy od niego płacić abonament. Jednocześnie, skoro państwo nie ma skutecznych narzędzi kontroli, organy przyjmują, że to kontrolowany musi udowodnić, że w samochodzie nie ma radia albo że samochód nie jest składnikiem przedsiębiorstwa. Jak dobrze wiemy, sam fakt posiadania radia czy telewizora wystarczy, żeby naliczyć opłatę abonamentową i to niestety my musimy obalić to domniemanie. To właściciel auta w toku postępowania administracyjnego musi wykazać, że w samochodzie nie ma radia albo że jest to na przykład atrapa, czy też inny sprzęt. Jak widać, jest to procedura wysoce niedoskonała – podsumowuje Dominiak.