Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiadał, że od 1 stycznia 2017 r. wszyscy Polacy mieli uzyskać darmowy dostęp do lekarza rodzinnego. Okazuje się jednak, że będzie tak jedynie wtedy, jeśli pacjent skłamie, że jest ubezpieczony.
Radziwił w listopadzie mówił, że wraz z początkiem roku darmowy dostęp do podstawowej opieki medycznej mieli mieć ci, którzy nie mają ubezpieczenia lekarskiego. Podkreślał wtedy, że jest to jego największe osiągnięcie.
Minister jednak swoje, a rzeczywistość swoje. Od nowego roku, jeśli pacjent lekarza rodzinnego fałszywie oświadczy, że jest ubezpieczony, Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie domagał się zwrotu pieniędzy za poradę lekarza rodzinnego.
Nie oznacza to jednak, że nie będzie domagał się, jak dotychczas, zwrotu pieniędzy za leki. Ale jeśli nieubezpieczony przyzna, że nie płaci składek, lekarz przyjmie go za pieniądze – około 50 zł. Jednak to tylko opłata za poradę, za leki oraz inne osoby – np. zastrzyk, receptę czy EKG osoba nieubezpieczona musi płacić osono.
Według byłego prezesa NFZ Andrzeja Sośnierza to „zachęcanie do oszukiwania”. Przypomnijmy, ubezpieczenia zdrowotnego nie mają dziś zatrudnieni na umowach o dzieło. Według szacunków ministerstwa zdrowia to ponad 2 mln osób.