Od początku roku do użytku wszedł logotyp „produkt Polski”. W zamierzeniu ma on pomóc konsumentom żywności rozpoznać, które produkty zostały wytworzone w naszym kraju. Czcionka, której użyto przy tworzeniu znaku należy jednak do amerykańskiej spółki, z którą nie podpisano żadnej umowy – zauważa Dziennik Gazeta Prawna.
Po szeroko odtrąbionym sukcesie pojawiły się wątpliwości prawne. Okazało się, że font Calibri Bold użyty w logotypie, należy do amerykańskiej spółki Monotype Imaging Holdings.
Zdaniem Olgierda Rudaka z pisma Lege Artis włączenie utworu pierwotnego (chodzi o krój pisma Calibri Bold) do innego utworu ("Produkt polski") według zapisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wymaga zgody twórcy utworu pierwotnego.
Cytowana przez DGP Marta Koremba z kancelarii Bird & Bird zauważa, że logotyp przedstawiony w załączniku do rozporządzenia jest wyłączony spod ochrony prawoautorskiej. Dzieje się tak dlatego, że urzędowe materiały nie są utworami.
Jeżeli przedsiębiorca postanowi jednak samodzielnie stworzyć znak na podstawie rozporządzenia, może natknąć się na problemy. Właściciel Calibri Bold sprzedaje go wraz z pakietem Microsoft Office. Niektóre wersje oprogramowania dopuszczają użycie fontu w działalności komercyjnej – inne („Home and student”) nie. Zdaniem ekspertki wysokość ewentualnego odszkodowania za bezprawne wykorzystanie fontu byłaby związana z liczbą produktów, które zostaną nim opatrzone.
Jeszcze większe kłopoty mogą pojawić się przy wysyłaniu towarów ze znakiem „produkt polski” za granicę. Będzie on wtedy podlegał innemu prawodawstwu – wtedy może się okazać, że cały znak zostanie uznany za utwór. A to oznacza, że do odpowiedzialności będzie można pociągnąć Skarb Państwa. A wystarczyło przecież nie iść na łatwiznę i stworzyć własny krój.